Moi współpracownicy są najwyraźniej przekonani, że jestem wróżką, albo co najmniej czytającą w myślach. Dobrze wiedzieć, że ktoś tak mocno we mnie wierzy. Gorzej, jeśli z powodu tej wiary pojawiają się kłopoty. Ktoś czegoś nie zrobi, nie przekaże :/
W opisie na swoim profilu stwierdziłam, że jestem kobietą, żoną i matką. Miewam problemy z tymi "tytułami", w jakiej kolejności je ustawiać... Teoretycznie powinno to być obojętne, w końcu mają tak zbliżone do siebie zakresy. A pomimo to czasem się gubię... i czegoś mi brakuje. Chyba tego bycia kobietą - na to najmniej czasu zostaje... Bo kobieta przegrywa z potrzebami najbliższych, ona jest najmniej ważna.
Do tego dochodzi jeszcze mój tytuł zawodowy, którego zdobycie kosztowało mnie sporo pracy i stresu, a który dzisiaj zmusza mnie, bym na co dzień była pewna siebie, skupiona, zawsze przygotowana i stanowczo broniąca racji, które przedstawiam. Lub powinnam w porę przedstawić.
Ciężko jest przeskakiwać pomiędzy tymi rolami, ciężko jest się nie zatracić... Brakuje chwili prawdziwej refleksji.
Zakatarzone dziecko to niezły test dla cierpliwości. Z zakatarzonym, a w dodatku niewyspanym dzieckiem anioł może sobie nie poradzić. I nawet długi spacer nie pomoże, tylko pogłębi stan wyczerpania. Oczywiście u dorosłego, nie dziecka.
Dzisiaj jestem po prostu zmęczona.
Po prostu.
niestety bywają takie dni, chwile...aby tylko tak, najgorzej jak taki stan się przedłuża i przedłuża, wtedy naprawdę brak siły na wszystko..na bycie kobietą, matką, żoną i na pracę zawodową.
OdpowiedzUsuńNiedługo urlop zregenerujesz siły kochana!