piątek, 3 kwietnia 2015

Recenzja: Maja Lidia Kossakowska "Zbieracz burz" (tom I i II)


"Siewca wiatru" Mai Lidii Kossakowskiej to jedna z książek, które mocno wryły mi się w pamięć (opinia tutaj) - oryginalny świat, specyficzna forma narracji, opowieść pełna humoru, lekkości, a jednocześnie trzymająca w napięciu. "Zbieracz burz", podzielony na dwie książki, to kontynuacja cyklu "Zastępy Anielskie", napisana w podobnym stylu, ale - moim zdaniem - bardziej poruszająca.


Oto on... Niszczyciel Światów,
Miecz Pana, Lewa Ręka Boga.

Oto Królestwo Niebieskie... w którym nie ma Boga.
Oto miejsce, gdzie archanioł sprzymierza się z diabłem.
Oto Daimon Frey. Wiara, Nadzieja, Miłość...
To jego grzechy kardynalne.
Nad jego głową znów zawisły ciężkie chmury, a w Siódmym Niebie zaległa głucha cisza... cisza przed burzą.


"Zbieracz burz" zaczyna się dość ponuro - Daimon Frey (Abbadon, Niszczyciel Światów, Tańczący na Zgliszczach) wciąż nie może się pozbierać po walce z Siewcą, włóczy się po Sferach poza Czasem spędzając czas w sposób, jaki zdecydowanie nie przystoi Świetlistemu, kiedy odzywa się do niego Pan - Anioł Zagłady dostaje od Jasności nowy rozkaz. Rozkaz, który jest dla niego wyjątkowo trudny do zaakceptowania:
Frey westchnął, wbił wzrok w podłogę i zapatrzył się na własne buty.
- Ja bym się tak nie cieszył - powiedział głucho. Pan Objawień spojrzał na niego z bezbrzeżnym zdumieniem.
- Daimon, co ty? Przecież od wieków na to czekaliśmy! Wtedy, w walce z Siewcą, objawienie się Pana to była sytuacja ekstremalna! Ale teraz! Teraz znów robi się normalnie! Mówi do ciebie, wydaje rozkazy, promieniuje Jasnością. Co może być nie tak?
- Wszystko. No, wszystko, do kurwy nędzy! - wrzasnął z rozpaczą Frey. - Wiesz, jaki rozkaz wydał mi Pan?! Nie domyślasz się? Nie?! To cię oświecę. Kazał mi zniszczyć Ziemię! Rozumiesz?! Rozwalić na kawałki! Wznieść miecz destruktora, Gwiazdę Zagłady, i palnąć prosto w ukochaną planetę Pana. W naszą ukochaną planetę. Znisz-czyć Zie-mię. Dotarło? 
Policzki archanioła pobladły tak, jakby nagle pokryła je szadź.
- Nie - wyjąkał słabo. - Niemożliwe...

A potem się zaczyna... Sytuacja bohaterów w "Siewcy wiatru" - ze spiskiem oraz Antykreatorem - wydawała się trudna, ale to nic w porównaniu z kłopotami, jakie zesłała na nich autorka w "Zbieraczu burz" - zdrada wśród przyjaciół, zwątpienie, szaleństwo, samotność, zapasy z własnym sumieniem oraz wiarą. Podobało mi się to, jak realne się to wydawało: gdyby zrezygnować z całej tej fantastycznej otoczki, czyż nie pozostaną takie bardzo ludzkie słabości? Rozmowa Daimona z Hiją, miotanie się Gabriela czy "ewolucja" Lampki... Ciężar podejmowanych decyzji. Szkoda, że nie wszystkie wątki zostały doprowadzone do końca.

Biedny, kochany Daimon, jakby nie dość się już wycierpiał, teraz został odtrącony przez wszystkich, osądzony jako opętany i zmuszony do ukrywania się. Sytuacja wydaje się bez wyjścia. Wciąż wyklinany bohater musi zmierzyć się również z samym sobą, znaleźć w sercu wiarę oraz zaufanie. Choć świat przedstawiony w cyklu jest z punktu widzenia chrześcijaństwa obrazoburczy, bluźnierczy, to ta część - moim zdaniem - wyjątkowo pięknie opowiada o wierze właśnie:

- Raz, odchodząc, Pan obdarował nas, skrzydlatych, wolną wolą. Ciężki to podarunek. Niełatwo sobie z nim radzić. Teraz dostajemy coś jeszcze. Coś, co od wieków jest radością i przekleństwem ludzi. Ufność i wiarę. My, mając Pana cały czas w Królestwie, nigdy nie dostępowaliśmy łaski wiary. Wiedzieliśmy i już. Starczyło. Jasność była z nami, czuwała i chroniła, my wypełnialiśmy Jej wolę. Teraz musi być inaczej. Nadszedł czas próby także dla nas. Trzeba nam uwierzyć, że Światłość wie, co robi. Że zawsze wybiera dobro.

Specyficzny styl autorki albo się polubi albo nie będzie się tolerować. Dla mnie chwilami stawał się trochę zbyt kwiecisty - choć lubię te wszystkie malownicze porównania i ozdobniki, momentami było ich zbyt wiele. Nadal jednak tekst miał w sobie lekkość oraz humor, które urzekły mnie już przy wcześniejszych książkach pani Kossakowskiej. Pojawił się również wątek równościowy - zadufani w sobie, zaślepieni mieszkańcy Wyższego Nieba a prości i pogardzani aniołowie stróże, ptactwo niebieskie. Przyspieszone "dorastanie" Hiji. To mieszkańcy Śmietniska, Głębianie z najniższych kast, ratują Daumona.

Minusy? Trochę za dużo było Asmodeusza ("Idź w cholerę, Nefer. Sprawdź, czy cię nie ma w sarkofagu. Albo lepiej za drzwiami. Od zewnątrz, gdybyś nie zrozumiał.") - lubię Zgniłego Chłopca , lecz ten wątek wydawał mi się niewspółmiernie rozbudowany w porównaniu z pozostałymi. Zabrakło za to zakończenia wątku przemian, jakie zaszły u Lampki - czy pogodziwszy się z przyjacielem nadal pozostanie prawdziwym władcą Głębi? Czy też cofnie się do tego niezdecydowanego, wciąż wahającego się byłego anioła? Zabrakło też paru słów na koniec o Hiji. Nie wiem, czy autorka planuje kontynuację - ale pozostało takie poczucie niedokończenia, zawieszenia.

Nastrój w "Zbieraczu burz" był zdecydowanie poważniejszy, niemalże przytłaczający w porównaniu z "Siewcą". Chociaż trochę zgrzytały mi niedokończone wątki, to całość okazała się poruszająca, pełna emocji. Nie tego się spodziewałam, to była przyjemna niespodzianka :)

Moja ocena: 7/10.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...