Ostatnio trudno mi utrzymać książkę w ręku (mam nadzieję, że to jedynie przejściowy kryzys), więc wykorzystuję okazję, by nadrobić zaległości w innego rodzaju lekturach. A w międzyczasie - lista książek, które ze Skrzatem polecamy :)
Na jego półce książki pojawiają się chyba nawet częściej niż na mojej :) Nigdy nie jest za wcześnie, by wyrabiać sobie dobre nawyki, a w rodzinie czytelników - wszyscy dbają o wszechstronny dobór lektur :D
Wspominałam już jakiś czas temu o książkach (tutaj), które Skrzat lubił, kiedy był młodszy. Teraz jego zainteresowania już nieco się zmieniły :)
Oczywiście wciąż i niezmiennie uwielbia (wraz z całą rodziną) "Przygody Mikołajka" René Goscinny'ego - jako książkę, audiobook czy filmy. Chętnie do nich wraca, a choć wszyscy znamy te przygody na pamięć - za każdym razem się śmiejemy. Wydania książkowe, z ładnymi ilustracjami Jean-Jacquesa Sempé'go, są bardzo poręczne, bez problemu mieszczą się w nawet małej torebce, więc często je zabieram, gdy spodziewam się np. dłuższego czekania w kolejce.
Przebojem ostatnich tygodni okazała się książka Andrzeja Maleszki "Cień smoka" z cyklu "Magiczne drzewo". Akcja toczy się w żywym tempie, przygoda goni przygodę i czytając Skrzatowi - sama raz po raz wstrzymuję oddech. To nie jest pierwszy tom cyklu, z pewnością musimy nadrobić pozostałe :)
"Babcia Rabuś" Davida Walliamsa to historia zabawna, zaskakująca, ale i mądra, pełna ciepła. Podobały się nam również krótkie i lekkie opowiadania z cyklu o "Detekywie Maxie" Simona Cheshire - biorąc pod uwagę dość dużą czcionkę i prosty język, wydaje mi się, że to będą książki, do których Skrzat sam powróci, jak tylko trochę lepiej opanuje samodzielne czytanie. Przyjemnymi lekturami, które mogę polecić, są również m.in. "Straszyć nie jest łatwo" Marcina Pałasza czy "Wampirek i zagadkowa trumna" Angeli Sommer-Bodenburg o Antosiu i bardzo sympatycznym wampirku Rydygierze :)
Oczywiście, nie pomijamy również takich bardziej "klasycznych" lektur, jak "Plastusiowy pamiętnik" Marii Kownackiej czy opowiadań Grzegorza Kasdepke (np. o Detektywie Pozytywce), a także ładnych i mądrych bajek Marii Molickiej. Ze swoich audiobooków Skrzat najchętniej wybiera "Puc, Bursztyn i goście" Jana Grabowskiego oraz - ku mojemu zaskoczeniu - "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren (jeśli o mnie chodzi, to chociaż na co dzień uznaję wyższość książek nad filmami, akurat w przypadku "Dzieci..." wolę film - z przepięknymi zdjęciami...). "Emila ze Smalandii" również poznaliśmy, lecz nie wciągnął nas aż bardzo, a z "Braćmi Lwie Serce" nie udało się nam dotrzeć do końca - to piękna historia, ale zbyt smutna...
Z perspektywy rodzica - audiobooki to wygodny wynalazek. Choć i tak sami czytamy
mu książki, nie możemy na to poświęcić aż tyle czasu, ile byśmy sobie
życzyli. A Skrzat pozostawiony sam sobie, chętnie słucha czegoś do
zabawy, sam sobie wybiera płytę, sam włącza... Mam jednak nadzieję, że
to już tylko kwestia czasu, gdy i on przerzuci się na czytanie :)
Książki to wspaniała przygoda, a w dzisiejszych, tak bardzo
"elektronicznych" czasach, warto dbać o kontakt ze słowem pisanym.
Wracając do książek... Zaglądamy również do książek Edmunda Niziurskiego (m.in. "Przygody Bąbla i Syfona", "Klejnoty śmierci, czyli tajemnica Awaramisów", "Księga urwisów"), Zbigniewa Nienackiego ("Księga strachów" z Panem Samochodzikiem!). Ostatnio zostałam praktycznie wyproszona z pokoju, gdyż przeszkadzałam Skrzatowi w słuchaniu "Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa" Edmunda Niziurskiego :) Potem jednak z wypiekami na twarzy streścił mi najważniejsze z przygód :) Jest w tym coś fascynującego, gdy mogę wrócić do historii, które pamiętam z dzieciństwa, przeczytać je własnemu dziecku...
Książki Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka podobały się, lecz z uwagi na przydługie miejscami opisy, nie wzbudziły takiego entuzjazmu. Myślę, że jeszcze przyjdzie na nie czas. Nie sprawdziły się za to "Opowieści z Narnii" C.S. Lewisa, ale ja też nigdy za nimi nie przepadałam. Z zapartym tchem wysłuchał "Hobbita" J.R.R. Tolkiena, zasypując nas przy okazji gradem pytań o szczegóły (ha, nie spodziewałam się, że jeszcze przyjdzie mi sięgać pamięcią do "Silmarillionu" i "Niedokończonych opowieści"), lecz na "Władcę pierścieni" póki co jest za wcześnie :)
To byłyby książki, które zostały nam w pamięci :) Na przeczytanie czeka już kolejny stosik, który po Świętach najprawdopodobniej jeszcze się zwiększy. A co, książek nigdy za wiele :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz