Nie potrzeba TAKICH alarmujących artykułów, żeby wiedzieć, iż na rynku pracy źle się dzieje - pracy jest mało, coraz trudniej trafić na taką, w której od razu dostanie się umowę na czas nieokreślony i nie będzie trzeba zostawać po godzinach. W takich warunkach trudno planować przyszłość.
Jak to się porobiło?
Miejsc pracy jest mniej, bezrobocie wzrosło, realne pensje się zmniejszyły. Powiększa się przepaść między najbogatszymi i najbiedniejszymi (zdaniem niektórych teoretyków stan ekonomicznej równości społeczeństwa jest czymś sztucznym). Tę samą pracę wykonuje mniejsza liczba pracowników niż jeszcze niedawno.
Solidarność społeczna? Dzielenie się z innymi? To hasła nieaktualne w dobie kryzysu. Poza nielicznymi wyjątkami, zasługującymi na medale, znakomita większość społeczeństwa podąża za instynktem i stara się chronić swój stan posiadania (albo po prostu - przetrwać) tudzież kombinować, aby go zwiększyć.
Młodym ludziom, którzy dopiero kończą studia, znaleźć pracę jest trudniej niż jeszcze parę lat temu. Potrzeba dużo szczęścia, samozaparcia i energii włożonej w zdobycie dodatkowych kwalifikacji, a i tak nie zawsze się to udaje. Równie sfrustrowani mogą być ci starsi, tracący pracę (i jakąkolwiek szansę na znalezienie nowej) tuż przed emeryturą. Ludzie schorowani, którzy po przepracowaniu wielu, wielu lat, kiedy uczciwie płacili haracz państwu, a teraz nie mają z czego żyć. Pracownik, który nie może przyjąć od szefa 100 złotych podwyżki, gdyż wówczas utraci prawo do zasiłku rodzinnego.
To nie jest sprawiedliwe, a póki co nie widać zmian na horyzoncie.
I tak się zastanawiam, czy ta oczekiwana "sprawiedliwość" nie jest aby kolejnym modnym hasłem, tworem naszych czasów, gdy zapomnieliśmy już o tym, że człowiek jest drapieżnikiem, że w naszej historii zawsze była stosunkowo wąska grupa uprzywilejowanych oraz szerokie rzesze tych, którym wiatr zawsze w oczy...
Na zakończenie coś bardziej pozytywnego... Kalendarz dla kobiet? Może taki?
W pracy, w naszym "damskim" pokoju, mamy na ścianach wspaniałe fotografie kobiet, dzieła same w sobie. Nie wątpię, że podobną satysfakcję dałyby nam estetyczne zdjęcia męskich modeli - tylko wtedy panowie nie zerkaliby na nie już tak chętnie ;)
Wiesz, Słonko czytam ten post i mam wrażenie, że wyjęłaś mi to z ust :) Nic dodać, nic ująć :/ Co do kalendarza... może ze mną jest coś nie tak, ale mężczyzn na fotografiach wolę ubranych, tudzież nagich od pasa w górę. Moim zdaniem kobiece ciało jest, mimo wszystko, dużo bardziej estetyczne i nie będę ukrywać, że lubię podziwiać kobiety, czy to na zdjęciach, czy na ulicy, bez jakichkolwiek podtekstów seksualnych - zwykłe walory estetyczne. Nawet, jeśli złośliwi twierdzą, iż kobieta podziwia u innej tylko to, co sama ma lepsze. Ja chyba jednak nie wpisuję się w ten wzór, bo mam zupełnie odwrotnie :D
OdpowiedzUsuńMi się kalendarz podoba, ale w pracy raczej nie miałby szans by ozdobic ścianę :)
OdpowiedzUsuńCo do rynku pracy....czasami jak o tym zbyt intensywnie myślę, spędza mi to sen z powiek.