Skończyłam rozsyłać powiadomienia, mogę "udać się na zasłużony odpoczynek" :) Planuję nieco dłuższy, gdyż ostatnio prawie każdy wieczór spędzałam na "Alpine", pisanie szło mi coraz oporniej i zaczęłam tracić chęci do tego czy jakiegokolwiek innego opowiadania. Za dużo innych spraw mam na głowie, potrzebuję przerwy.
Bez obaw jednak, druga część na pewno powstanie.
Bez obaw jednak, druga część na pewno powstanie.
Przede wszystkim chciałam raz jeszcze gorąco podziękować za Wasze wsparcie :) Zdecydowanie nie potrafiłabym tworzyć tylko "do szuflady", to komentarze, jakie zostawiałyście pod każdym kolejnym rozdziałem, motywowały mnie, aby pisać dalej, rozdział za rozdziałem, aby się starać. Jak każdy mam swoje chwile słabości, wciąż brakuje mi czasu na to wszystko, czym chciałabym (tudzież powinnam) się zająć, i nierzadko zdarzają się momenty kompletnego zwątpienia.
Dzięki Waszym słowom wiem, że są osoby, które czekają na ciąg dalszy tej historii, a ja nie chciałabym ich zawieść!!
A samo "Alpine"... Kiedy pisałam "Bandytę" po głowie zaczął mi się snuć plan powrotu do świata, podobnego do MSAP, w którym pojawiają się moce nadprzyrodzone. Drugim założeniem było wykreowanie bardziej niż dotychczas złożonych czy przynajmniej niejednoznacznych bohaterów. Moja początkowa wizja wyglądała oczywiście zupełnie inaczej niż efekt końcowy, magia miała być obecna w bardziej bezpośredniej formie, a postaciom - przypisane nieco inne role. Pierwotnie Callie/Bella miała trafić do Alpine w poszukiwaniu zaginionej parę miesięcy temu przyjaciółki, Marisa miała mieć na imię Tanya, a Riley - James; dla Gabriela/Emmetta przewidywałam rolę dziennikarza... To tylko parę spośród tych pierwszych pomysłów. Przyzwyczaiłam się już, iż zwykle w trakcie pisania fabuła wymyka mi się spod kontroli, pojawiają się nowe wątki, a postaci zaczynają działać na własną rękę zupełnie nie słuchając się moich poleceń.
Sprawiło mi ogromną satysfakcję (jestem okropna, wiem...), kiedy po Waszych słowach widziałam, że długo udawało mi się utrzymywać atmosferę tajemniczości, że moi bohaterowie wzbudzali tak sprzeczne uczucia (szczególnie Patrick/Jasper - jak zawsze mój ulubieniec). Co tu dużo mówić - lubię w ten sposób mącić, uwielbiam podrzucać Wam zagadki oraz fałszywe tropy.
Liczba stron zdecydowanie przekroczyła tą zakładaną, ale skoro nikt za głośno nie protestował... Zawsze kiedy zaczynam pisać, martwię się, czy uda mi się napisać chociaż te 200-300 stron ;)
Bawiłam się dobrze kreując ten świat, nawet jeśli w pewnym momencie atmosfera zaczęła mnie zbyt przytłaczać. Postaram się, aby w drugiej części panował choć trochę lżejszy nastrój, choć będzie z pewnością i trochę poważnych czy wręcz dramatycznych sytuacji. Z chwilą, gdy zdecydowałam się na pisanie kontynuacji, wiedziałam, iż zakończenie pierwszego tomu będzie irytujące. Dla załagodzenia protestów mogę po cichu zdradzić, że nigdy nie przepadałam za historiami, w których główna para bohaterów zostaje na długo rozdzielona. Mam inny pomysł, nie będzie długiego wystawania w oknie ze łzami tęsknoty, pojawią się za to nowe postaci.
Do zobaczenia w Mason City, w Iowa :)
Do zobaczenia w Mason City, w Iowa :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz