Nie chciałabym pisać o aborcji, poszanowanie prawa kobiety do wyboru - szczególnie w dramatycznych okolicznościach - wydaje mi się tak oczywiste, że trudno tu coś jeszcze dodać.
Aczkolwiek dla wszystkich oczywiste to nie jest, o czym można się raz po raz przekonać.
Doprawdy nie potrafię pojąć, jak można odmówić tego prawa zgwałconej dziewczynce. Gdzie jest sumienie lekarzy, którzy nie tylko wykręcili się od wykonania zabiegu, ale i ujawnili dane 14-latki, przekazali numer jej telefonu, przez co narażona była na ataki. Kiedy padło oskarżenie, że to matka namawia ją do zabiegu - "Dziewczynka została przewieziona do placówki opiekuńczej, odebrano jej telefon i została zamknięta w pokoju z kratami w oknach" (źródło: tutaj).
Wokół tematu aborcji wiele jest problemów natury moralnej, etycznej, jednakże skoro mamy przepisy, dość rozsądne, to powinny być one przestrzegane. Państwo nie może dopuszczać do tego, że ofiara będzie poniżana, prześladawana.
Chociaż tych najbardziej zawziętych przeciwników prawa do aborcji dość łatwo skategoryzować, mieszczą się w max. 2-3 grupach, to reszta społeczeństwa nie powinna czuć się uwolniona od odpowiedzialności. W podobnie dramatycznej sytuacji może znaleźć się każda kobieta, siostra córka... A stać samotnie przeciwko takim atakom nie jest łatwo.
Trzeba mówić o tym głośno, trzeba dyskutować - szczególnie, kiedy są wątpliwości. Ważne, by coś robić.
Chociaż tych najbardziej zawziętych przeciwników prawa do aborcji dość łatwo skategoryzować, mieszczą się w max. 2-3 grupach, to reszta społeczeństwa nie powinna czuć się uwolniona od odpowiedzialności. W podobnie dramatycznej sytuacji może znaleźć się każda kobieta, siostra córka... A stać samotnie przeciwko takim atakom nie jest łatwo.
Trzeba mówić o tym głośno, trzeba dyskutować - szczególnie, kiedy są wątpliwości. Ważne, by coś robić.
Po raz pierwszy nie wiem jak zareagować, na to co piszesz. Bo nigdy nie pomyślałabym, że jesteś za aborcją. Ja mówię stanowcze nie. Rzeczywiście mam pewne wątpliwości, gdy chodzi o aborcję po gwałcie, ale jednak nie. Życie, to życie. I nigdy bym nie odebrała życia komuś, kto ma szansę je otrzymać. Ostatnią osobą o której bym pomyślała, że jest za aborcją jesteś ty Aniu. Bo myślałam, że to właśnie ty wiesz jak to jest kochać, że wiesz jak się cierpi, gdy tego nowego życia nie ma.
OdpowiedzUsuńTo, jakiego ja sama dokonałabym wyboru, to moja sprawa. Uważam jednak, że każda kobieta ma prawo do własnego wyboru - nie wolno dokonywać go za nią.
OdpowiedzUsuńI nie chodzi tu o aborcję stosowaną zamiast antykoncepcji - lecz o sytuacje, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu (przecież ta dziewczynka miała 14 lat!!!!!), kiedy dziecko miałoby być ciężko upośledzone. Nie każdy ma w sobie siłę, aby unieść taki ciężar. Tak chciał Bóg? To po co nam w ogóle medycyna?
Nie napisałam, że w takich sytuacjach aborcja jest dobrym wyjściem, ale - że kobieta powinna mieć możliwość WYBORU. Ja nie miałabym odwagi ani moralnego prawa za nikogo decydować.
Polecam felieton Agnieszki Graff w dzisiejszych "Wysokich Obcasach": "Cierpienie was uszlachetni" - oczywiście cudze cierpienie, a także list/apel jednej z czytelniczek.