Kryzys trwa w najlepsze, donoszą o tym już nie tylko media i politycy, ale odczuwają to wszyscy dookoła. Z każdej strony słyszę, że coraz trudniej znaleźć nową pracę, że w starej grożą zwolnieniami, zmuszają do nadgodzin tudzież nakładają tyle obowiązków, iż jedynym rozwiązaniem jest zabieranie pracy do domu. A jak się komuś nie podoba - to... znaleźć coś innego wcale nie jest łatwo.
"Jeżeli firmy przekonają się, że jeden człowiek może robić za dwóch czy trzech, to potem nie będą chciały wydawać pieniędzy na odciążenie go i zatrudnianie nowych pracowników." (Gazeta Prawna)
To jest... chore. Chwilami mam wrażenie, że zachłanny kapitalizm w połączeniu z obecnym kryzysem prowadzi nas z powrotem do XIX wieku, jeśli chodzi o warunki pracy. Mało kto już pamięta, ze 8-godzinny dzień pracy był jedną ze zdobyczy socjalizmu, tak chętnie dziś u nas wyszydzanego.
Chciałabym wierzyć, że ten trend w końcu się odwróci. Bo na dłuższą metę ucierpią na tym wszyscy, również ci, którzy dzisiaj wydają się czerpać korzyści z tej sytuacji.
Ech, lepiej nie będę rozwijać tego tematu, musiałabym napisać zbyt wiele gorzkich słów.
W ramach prasówki polecam dwa artykuły:
- Googliness - "nowy" trend, choć dla mnie to brzmi znajomo, ktoś pamięta jeszcze metody stosowane przez Amway? (ale jako "nowość" temat zawsze lepiej się sprzedaje),
- "Lemingi są wszędzie" - bobo, ofisnyj płankton czy pokolenie Golfa - ciekawa, choć może odrobinę złośliwa analiza.
Tak na marginesie... To mój 300ny post od marca 2011 - średnio wychodzi, że pisałam co drugi dzień. Jednak jestem gadułą.
"Jeżeli firmy przekonają się, że jeden człowiek może robić za dwóch czy trzech, to potem nie będą chciały wydawać pieniędzy na odciążenie go i zatrudnianie nowych pracowników." (Gazeta Prawna)
To jest... chore. Chwilami mam wrażenie, że zachłanny kapitalizm w połączeniu z obecnym kryzysem prowadzi nas z powrotem do XIX wieku, jeśli chodzi o warunki pracy. Mało kto już pamięta, ze 8-godzinny dzień pracy był jedną ze zdobyczy socjalizmu, tak chętnie dziś u nas wyszydzanego.
Chciałabym wierzyć, że ten trend w końcu się odwróci. Bo na dłuższą metę ucierpią na tym wszyscy, również ci, którzy dzisiaj wydają się czerpać korzyści z tej sytuacji.
Ech, lepiej nie będę rozwijać tego tematu, musiałabym napisać zbyt wiele gorzkich słów.
W ramach prasówki polecam dwa artykuły:
- Googliness - "nowy" trend, choć dla mnie to brzmi znajomo, ktoś pamięta jeszcze metody stosowane przez Amway? (ale jako "nowość" temat zawsze lepiej się sprzedaje),
- "Lemingi są wszędzie" - bobo, ofisnyj płankton czy pokolenie Golfa - ciekawa, choć może odrobinę złośliwa analiza.
Tak na marginesie... To mój 300ny post od marca 2011 - średnio wychodzi, że pisałam co drugi dzień. Jednak jestem gadułą.
No i dobrze nasza gaduło :)
OdpowiedzUsuńja też się nie będę na ten temat wypowiadać, bo ciśnienie mi wtedy niebezpiecznie wzrasta...