Mam wrażenie, że coś zbiera się w powietrzu.
Narastająca w społeczeństwie frustracja i stres, zarówno wśród tych, którzy nie mają pracy albo mają, lecz muszą ciężko harować, by przetrwać do końca miesiąca, jak i wśród tych, którzy w pracy (tudzież myśląc o pracy) spędzają niemal całą dobę, zapominając, jaką mamy porę roku. Wieczny brak czasu, zdziczenie obyczajów, agresja zastępująca dialog, i to już poczynając od szkoły, coraz brutalniejsze metody rozwiązywania problemów... Długo można byłoby wymieniać.
Prędzej czy później nadejdzie moment, w którym coś się zmieni. I ta zmiana jest potrzebna, bo jak długo można w ten sposób funkcjonować? Oby jednak przyszła łagodnie...
Troszkę mnie przeraziłaś Aniu tym wpisem, wprawdzie zgadzam się w 100% że za dużo pracy, stresu, odbija się to na rodzinie, na zdrowiu, ale czy faktycznie w dzisiejszych czasach idzie żyć inaczej?
OdpowiedzUsuń