Jeszcze niedawno mówiło się, że w nowoczesnych związkach partnerzy dzielą się obowiązkami, dzięki czemu lepiej im się ze sobą żyje. Dzisiaj czytam (tutaj), iż to wcale nie gwarantuje szczęśliwego pożycia, rozstania w takich parach trafiają się częściej niż tam, gdzie na kobiecie spoczywa większość obowiązków.
Ja zatem brzmi recepta na doskonały związek?
Czy też może ludzie stali się zbyt zabiegani, zbyt egoistyczni, skupieni na sobie, by podzielić się życiem oraz wszystkim, co ono ze sobą niesie, z drugą osobą? Bo przecież związek - stały, długotrwały - to nie tylko przyjemności. wszystkie badania zgodnie wskazują na spadek ilości zawieranych małżeństw, a wzrost- rozwodów.
Czytałam niedawno ciekawą uwagę, że przydałby się kurs - "jak być z drugą osobą" - bo tego coraz trudniej się nauczyć, kiedy zaczyna na co dzień brakować właściwych wzorców.
Ale może to moje myślenie zmierza w niewłaściwym kierunku? Może w przyszłości ludzie będą wybierali przede wszystkim niezależność, rozumianą jako brak stałego związku, brak zobowiązań, wygodę.
Trudno mi to sobie wyobrazić, żeby to właśnie miało być lepszym rozwiązaniem... ale zawsze starałam się być tolerancyjna. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.