środa, 30 sierpnia 2017

Lato w Krasnobrodzie :)


I znów przywiało nas na Roztocze :) Daleko od domu, bardzo, bardzo daleko, ale zdecydowanie warto było przejechać te kilometry. Choć moje serce tęskni już za górami, ze względu na najmłodszego członka rodziny z tym kierunkiem musimy jeszcze zaczekać. Założenia były proste - chcieliśmy wodę, czystą i ciepłą, oraz możliwie największe szanse na dobrą pogodę. Długo jeździłam palcem po mapie, konsultowałam się z wujkiem Google'm, aż w końcu zapadła decyzja - jedziemy do Krasnobrodu :)

Pogodę latem w Polsce trudno przewidzieć, to wiadomo. Jednakże największe szanse na ciepłe i słoneczne dni są w południowo-wschodniej części kraju (co nie dotyczy Bieszczad - przynajmniej w moim przypadku, gdyż zawsze trafiam tam na deszcz). Przekonaliśmy się o tym już kilkakrotnie, również i w tym roku, gdy nad całą niemal Polską szalały nawałnice, a my cieszyliśmy się piękną pogodą.



Krasnobród to niewielka miejscowość, mająca jednakże status uzdrowiska. Walory lecznicze ma zarówno powietrze, jak i woda (aczkolwiek chyba nie ta w samym zalewie) - zainteresowani na pewno doczytają sobie szczegóły. W Krasnobrodze jest zresztą sanatorium dla dzieci.

Zalew (na Wieprzu) jest dość płytki, lecz świetnie zagospodarowany - jest oficjalna plaża strzeżona wraz z infrastrukturą (trochę gastronomii, trochę stoisk z plastikowymi śmieciami, aczkolwiek nie tak dużo jak nad morzem), jest też mniejsza z boku, w cieniu. Plaża była czysta, woda cieplutka. Dookoła zadbane ścieżki, wygodne pomosty, sprzęt pływający. W razie niepogody schronić się można na basenie. 

Domki mieliśmy nad samym zalewem, parę minut do plaży (namiary mogę podać na priv). Zabraliśmy ze sobą rowery, więc zakupy nie stanowiły problemu, ale i pieszo odległości nie przerażały.

Czego mi brakowało, to miejsca, gdzie można zjeść regionalne potrawy. Stołowaliśmy się w dwóch karczmach (poleconych nam przez miejscowych), gdzie podawali smacznie... o ile ktoś zadowala się kotletem lub gyrosem. Najbardziej "regionalną" potrawą była kasza gryczana ze zsiadłym mlekiem i kiszonym ogórkiem. Na szczęście nasze dzieciaki uwielbiają taki zestaw. Drugim, czego mi brakowało, to jakiś sklepik z towarami regionalnymi, rękodziełem lub żywnością. Aż dziw, że tak popularna turystycznie miejscowość nie promuje się tym, co ma wyjątkowe. Aczkolwiek myślę, iż to świadczy bardziej o odwiedzających niż gospodarzach. Po pamiątki zawsze można wyskoczyć do Zamościa, polecam również Zagrodę Guciów.

Tym razem nie byliśmy zbyt mobilni, ograniczaliśmy się do spacerów po okolicy i wyjść na plażę. Do Krasnobrodu na pewno jeszcze wrócimy :)

Więcej o Roztoczu w relacji z naszego pobytu w Zwierzyńcu, dwa lata temu - tutaj.


Boczna, nieoficjalna plaża, cudownie skryta w cieniu.

Baseny na wyspie.


Wieża widokowa nad starym kamieniołomem.

Sanatorium, stary dwór.









2 komentarze :

  1. Ależ cudownie! Cisza spokój, sama natura, najlepsze miejsce na wypoczynek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, Kochana :) Wiem, że Wy macie jeszcze dalej, ale... naprawdę warto :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...