Nie lubię gotować. Kuchnia to nie mój żywioł i naprawdę chętnie ustąpiłabym miejsca komuś innemu zajmując się chociażby zmywaniem. Niestety, póki co nikt z domowników się nie zgłosił, muszę więc co dzień kombinować, jak - pomimo mojego niechciejstwa - nakarmić rodzinę zdrowo i smacznie.
Zdarza się jednak - nieczęsto, nieczęsto - że coś w kuchni pobudzi moją wenę. Czasem będzie to jakieś danie obiadowe, czasem tylko sałatka, a tego lata - lody. Wreszcie zebrałam się, by kupić foremki do lodów "na patyku" i poszukałam przepisów. Tych ostatnich znalazłam aż zbyt wiele, zdecydowałam się więc na te najprostsze.
Bazę lodów robiłam w różnych wersjach:
- wersja wypasiona: bita śmietana (taka własnoręcznie ubita ze śmietanki 30 %) + mleko zagęszczone słodzone (z puszki!)
- wersja lekka: gęsty jogurt (typu greckiego)
Do tego wersje pośrednie, np. jogurt wymieszany pół na pół z bitą śmietaną, etc.
Tak przygotowaną bazę rozlewałam do kilku pojemników i mieszałam z dodatkami, później część zamrażałam w foremkach, a część po prostu w pudełkach. Mój ulubiony smak to mięta (świeża mięta, zblendowana na drobniutkie kawałki, odrobina ekstraktu miętowego i pokrojona na drobne kawałki czekolada - nie starta, ale właśnie pokrojona). Pyszne wyszły również z truskawek i białej czekolady. Próbowaliśmy zresztą różnych: z ananasa, morelek, bananów, wiśni, porzeczek, herbatników (z ekstraktem waniliowym), nawet z dosypanymi M&M'sami (na zamówienie mojego syna). Myślę, że dalej będziemy eksperymentować ze smakami.
I może nie są tak kremowe, łatwe w porcjowaniu jak te ze sklepu, ale przynajmniej wiem, co do nich dodałam. W dodatku te z jogurtu nie mają zbyt wiele kalorii. Rodzina je uwielbia, robi się je szybko i od kilku mam wciąż pełen zamrażalnik :) Na te upalne dni jak znalazł :)
Miętowe z czekoladą. Nie używam barwników, kolor jest naturalny. Ale ten aromat... |
Ananasowe. |
Czarna porzeczka z jogurtem. |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz