niedziela, 22 lutego 2015

"Złe wspomnienia" - nowa wersja :)


Choć kilka miesięcy temu deklarowałam, że kończę z pisaniem, nie potrafiłam całkiem zaprzestać. Lubię nasz piękny język polski, lubię zabawę słowami oraz snucie historii. Na razie nie mam czasu ani cierpliwości na nic nowego, wzięłam więc raz jeszcze na warsztat moje najstarsze opowiadanie - "Złe wspomnienia". 

Nie jest ono moim ulubionym, prawdę powiedziawszy w ogóle niezbyt mi się podoba, za każdym razem jednak, kiedy o nim myślałam, czułam zażenowanie: z powodu licznych błędów, okropnego języka i naiwnie poprowadzonej fabuły. Napisałam je w 2010 w ciągu... 2 miesięcy? I zdecydowanie nie miałam tego do końca przemyślanego.

W tej nowej wersji: zmieniłam narrację z pierwszoosobowej na trzecioosobową, nadałam bohaterom nie-fickowe imiona, poprawiłam tekst i dopisałam kilka nowych scen, a także całkiem nowy epilog. Fabuła zasadniczo pozostała taka sama, choć... w kilku miejscach ma teraz nieco inny przebieg, pojawiły się też postaci, które w pierwszej wersji nie występowały. Nie wszystko dało się naprawić, starałam się jednak, by brzmiało to choć trochę lepiej.

Nadal nie jestem z tego opowiadania zadowolona - sama nie czytam tego typu romansów, tak "normalnych" (och, jak kusiło mnie, by wprowadzić tam coś "paranormalnego", cokolwiek...), nie odpowiada mi również jego przekaz. Poza tym żeby wiarygodniej przedstawić relację głównej pary bohaterów, opowiadanie musiałoby być ze dwa razy dłuższe - w tym brakuje miejsca na odpowiednie sceny i zbyt wiele informacji przekazywanych jest ustami/myślami postaci, a nie wynika wprost ze scen. Na dobrą sprawę w miejscu, w którym ja skończyłam, można byłoby dopiero zacząć...

Na pewno dałoby się to napisać lepiej, lecz zabrakło mi cierpliwości oraz serca. Tak już musi zostać.

Poniżej - dwa z nowo napisanych fragmentów. Pierwszy rozdział znajdziecie tutaj, całość - na moim chomiku (o hasło można pytać poprzez skrzynkę kontaktową na blogu albo przez wiadomość na chomiku, tam jednak rzadziej zaglądam).


Ulica po drugiej stronie szyby była szara, lekko zamglona w zapadającym zmroku. Nieliczni przechodnie poruszali się w pośpiechu, jakby próbowali umknąć przed przenikającym wszystko chłodem. Brenna nie odzywała się.

- Dlaczego nie powiedziałaś? – spytał łagodnie, lecz teraz do jego głosu przedarł się ból.

Przez moment zastanawiała się, czy nie skłamać, nie uciec od tematu, który sprawiał, że na jej sercu ciążyła bryła lodu. Tak byłoby na pewno prościej, ale z Joshuą łączyła ją szczególna więź. Tam, gdzie Connora od zawsze traktowała jak brata, Joshua nie był przyjacielem, przynajmniej nie na początku. Zbliżyli się dopiero później, jako dwoje ludzi kierujących się wspólnym celem.

- Nie chciałam powiedzieć – szepnęła poprzez ucisk w gardle.

Miała wrażenie, że powietrze stało się cięższe, przytłaczało jej pierś niczym głaz. Z głębi kafejki dobiegały ściszone głosy krzątającej się barmanki, na zewnątrz, na ulicy, ktoś zatrąbił. Joshua westchnął i sięgnął ponad stołem, by ująć dłoń dziewczyny w swoje ręce.

Na moment skrzyżowała z nim spojrzenie dostrzegając w oczach mężczyzny żywy, niczym nieprzesłonięty żal. Uciekła wzrokiem.

- Przykro mi – powiedział równie cicho.

Proste słowa, które niosły w sobie aż zbyt za dużo emocji. Brenna wiedziała, iż za nimi kryło o wiele więcej treści, lecz żadne z nich nie potrzebowało wypowiadać tego na głos. Ciepłe, silne palce mężczyzny zacisnęły się na dłoni brunetki.

(...)

Wciągnęła głęboko powietrze, zrobiła kilka uspokajających wdechów. Otaczali ją ludzie, którzy próbowali o nią dbać, nie powinna się oburzać za tą troskę.

A Joshua najprawdopodobniej przyjechał do Seattle tylko po to, by przez chwilę posiedzieć z nią przy kawie. Powinna to docenić.

- Łatwiej byłoby, gdybym to w tobie się zakochała – powiedziała tak cicho, że sama ledwo słyszała własne słowa.



Mężczyzna zamrugał powoli, na kilka sekund zamarł w bezruchu.



- Nigdy nas do siebie nie ciągnęło, Bee-Bee.



- Wiem – przytaknęła obojętnym tonem. – Opowiedz lepiej coś przyjemnego. Jak radzi sobie Jenny?



Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w nią zamyślony, po czym uśmiechnął się łagodnie, a jego dłoń przeczesała króciutkie włosy.

Kiedy godzinę później wyszli na zewnątrz, powitał ich zimny wiatr. Brenna zaciągnęła wysoko zamek od kurtki i wcisnęła ręce w kieszenie. Joshua przyglądał się jej w milczeniu, jakby nieobecny, w końcu dotknął dłonią jej policzka, po czym lekko pocałował w usta.

- Gdybyś to mnie pokochała, wszystko wyglądałoby inaczej – powiedział nie kryjąc smutku.

Brenna nie potrafiła wykrztusić żadnej odpowiedzi, skinęła więc tylko nieznacznie głową. Jaki sens miało rozpatrywanie przeszłości, której nikt już nie mógł zmienić?



Joshua objął ją ramieniem.

***


Myśli chłopaka w jednej chwili rozsypały się, mógł tylko gapić się na nią nieprzytomnie. Brunetka potrząsnęła głową, zacisnęła powieki.



- Zapomnij, że to powiedziałam – wykrztusiła cofając się jeszcze o krok.



- Brenna…



Nie odpowiedziała, tylko odwróciła się gwałtownie i ruszyła przed siebie. Uciekała! To pomogło mu się otrząsnąć z szoku. W jego głowie wciąż panował chaos, nie potrafił przetrawić tych paru nieprawdopodobnie brzmiących słów, lecz potrzeba kontaktu była silniejsza.



- Zaczekaj! – krzyknął za nią.



W kilku krokach dogonił ją i łapiąc delikatnie rękoma zatrzymał, zastąpił jej drogę. W oczach Brenny błyszczały łzy, ale i ciche ostrzeżenie. Uniosła brodę w cichym wyzwaniu. Ethan bezradnie przeczesał włosy, rozpaczliwie próbował zebrać myśli.



Boże, jak on miał na to odpowiedzieć?



- Nie możesz rzucać czegoś takiego i oczekiwać, że zupełnie nie zrobi to na mnie wrażenia – wymamrotał bardziej sam do siebie. – Lecz nie zniechęcisz mnie też w ten sposób.



- To mało wiarygodna deklaracja – szepnęła zdławionym głosem. – Nic o mnie nie wiesz.



Ethan uniósł rękę, by musnąć policzek dziewczyny, założył za ucho zbłąkany kosmyk. Nadal był wstrząśnięty, wpatrując się jednak w oczy brunetki dostrzegał w nich przede wszystkim głęboko skrywany ból. W tym momencie wydawała mu się tak drobna, wręcz krucha, a jednocześnie... Nie kuliła się w kącie, nie czekała na litość czy współczucie. 

- Zdaję sobie z tego sprawę – odpowiedział łagodnie. – Nie pytam cię o twoje tajemnice, kochanie.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...