poniedziałek, 24 listopada 2014

Recenzja: "Sword-Dancer" Jennifer Roberson


Kiedy pierwszy raz trafiłam na "Sword-Dancer" Jennifer Roberson (1. tom cyklu "Tiger&Del"), podeszłam do niej z rezerwą. Fantasy rozgrywające się w piaskach pustyni kojarzyło mi się jedynie z niskobudżetowymi filmami, nigdy nie przepadałam za przygodami wśród szejków, nomadów czy karawan (za wyjątkiem "Diuny", ale Frank Herbert to zupełnie inna liga). Mimo to z jakiegoś powodu zanotowałam sobie tą pozycję na liście książek, za którymi warto się rozejrzeć.

Ha, okazało się, że to jedna z lepszych fantasy, jakie zdarzyło mi się ostatnio czytać :) Nie tyle nawet ze względu na oryginalny czy konsekwentnie ukształtowany świat, co z uwagi na ciekawych bohaterów :)


"He was Tiger, born of the desert winds, raised as a slave and winning his freedom by weaving a special kind of magic with a warrior's skill. Now he was an almost legendary sword-dancer, ready to take on any challenge--if the price was right...or the woman pretty enough.

She was Del, born of ice and storm, trained by the greatest of Northern sword masters. Now, her ritual training completed, and steeped in the special magic of her own runesword, she had come south in search of the young brother stolen five years before.

But even Del could not master all the dangers of the deadly Punja alone. And meeting Del, Tiger could not turn back from the most intriguing challenge he'd ever faced--the challenge of a magical, mysterious sword-dancer of the North."

Wydana w połowie lat 80tych książka jest taką klasyczną fantasy, z rodzaju "miecza i magii": pełna przygód podróż, misja, walki. Oczywiście, można przyczepić się do wielu szczegółów - takich jak opis podróży przez pustynię czy niefrasobliwość, z jaką Tiger (niby wytrawny wojownik) raz po raz pakuje się w kłopoty... Zbyt dobrze jednak bawiłam się przy tej lekturze, by mi to naprawdę przeszkadzało :)

Świat, w którym rozgrywa się akcja, podzielony jest na chłodną Północ oraz gorące, pustynne Południe. I to ostatnie właśnie poznajemy w pierwszym tomie serii. Historia opowiedziana jest z perspektywy Tigera - wojownika, mistrza miecza gotowego świadczyć swe usługi każdemu, kto dobrze zapłaci (niekoniecznie złotem). Ten sposób prowadzenia narracji to chyba największy atut książki - zabawne komentarze bohatera oraz możliwość obserwowania wydarzeń jego oczyma. 

Instinctively, I straightened on my stool. Past dealings with women had made me aware how easily impressed they are by my big shoulders and broad chest. (And my smile, but I'm sparing with that at first. It helps build up the mystique). Unfortunately, this one didn't appear to be impressed much one way or another, mystique or no. She just looked at me squarely, without coyness or coquetry.

Obydwoje, Del i Tiger, są mistrzami miecza - tancerzami miecza, którzy stają do walk w kręgach, pojedynków toczonych czasem dla pieniędzy, czasem dla sprawdzenia się, a czasem - by walczyć o życie.

I looked at her sharply. "What do you know about circles, bascha?"
Del smiled slowly. "Do you think I carry a sword for mere effect?"
Well, it was successful. Even if she couldn't use the thing. "I saw you terrorize Old Moon with it," I admitted grudgingly. "Yes, you're handy with it. But in the circle?" I shook my head. "Bascha, I don't think you understand what a circle really is."
Her smile didn't diminish. But neither did her silence.


Tiger jest nieznośnie pewny siebie, arogancki, ale na swój sposób czarujący. Nie jest złym człowiekiem. Na zdominowanym przez mężczyzn Południu kobiety nie mają zbyt wiele]u praw, dlatego spotkanie z Del - wolną i bardzo niezależną dziewczyną z Północy - okazuje się dla niego swoistym szokiem kulturowym. Oczywiście, traktuje ją z szacunkiem, bez wahania broni przed zakusami handlarzy niewolników i praktycznie narzuca jej swoją pomoc, lecz nie potrafi potraktować poważnie ani jej misji ani jej umiejętności. Choć w czasie podróży przez niebezpieczną pustynię Del udowadnia, że mieczem posługuje się nie gorzej od niego, Tiger wciąż podchodzi do jej deklaracji z pobłażliwym uśmiechem i przy każdej okazji sam próbuje ją osłaniać. Zachowanie Tigera wydaje się irytująco stereotypowe, seksistowskie, a mimo to... Z uwagi na sposób, w jaki przedstawiła go autorka, budzi sympatię. Bo Tiger mimo wszystko nie próbuje dobierać się do Del (choć nie ukrywa swojego zainteresowania), rzuca się jej na pomoc nawet, kiedy rozsądniej dla niego byłoby odejść, a w dodatku ma swoją historię, dość poruszającą. Mężczyzna, który wszystko co ma, osiągnął własnym uporem, wytrwałością i odwagą, mężczyzna, który od nowa musi zmierzyć się z dawnym strachem. I mężczyzna, który potrafi obserwować oraz - choć nie od razu - wyciągać wnioski.

In all my arrogance and pride in my own reputation (warranted, of course), I'd neglected to acknowledge her own tremendous ability. I'd scoffed, supremely confident a woman could never face a man in the circle and win. Not even against a less than competent dancer. But I'd been too quick to underestimate her talent. Now I saw it plainly, and realized my mistake.

Urocze jest to, jak Tiger wciąż zwraca się do Del per "bascha" - co będzie czymś w rodzaju "ślicznotki".

"What did he do to you?" I asked her, ignoring the darkening of the bear's looming face.
"Nothing," she declared, enunciating distinctly. "Do you think every man wants to get me in his bed?"
"Every man who's not dead already--or gelded."


Del natomiast... Zwykle łatwiej jest mi identyfikować się z postaciami kobiecymi, w tym jednak przypadku trudno mi było ją zrozumieć. Po części wiązało się to z faktem, że poznałam ją oczami Tigera (oczarowanego piękną, egzotycznie jasnowłosą dziewczyną, lecz dostrzegającego raczej bezsensowność jej działań niż motywy, jakimi się kieruje), po części z tym, że Del jest osobą bardzo zamkniętą w sobie, małomówną. Dziewczynie nie brakuje pewności siebie, w przeciwieństwie do Tigera jednak nie odczuwa potrzeby, by wciąż o tym mówić. Nie lubi też być wyręczana czy lekceważona. Na awanse mężczyzny reaguje obojętnością lub delikatnym rozbawieniem.

W miarę, jak stopniowo wyjaśniały się motywy jej zachowana, moje uczucia do niej stawały się coraz bardziej ambiwalentne: bez wątpienia przeszła swoje piekło, miała swoje powody, by wyruszyć na Południu, lecz jak dla mnie - balansowała na moralnej granicy słuszności, a właściwie nawet ją przekroczyła. Jest w niej coś niepokojącego, taka obsesja oraz zimna determinacja. Mogę tylko podejrzewać, że jak na razie Del nie ujawniła jeszcze wszystkiego ze swojej przeszłości.

She shook her head a little. "There are things about my life I'd like to forget; I can't, so I live with them. I think them through, deal with them, put them in their place. So they don't affect the other things I must do."
"Have you forgotten the blood-guilt, then?" I couldn't help myself; the aqivi made me hostile. I looked at her whitening face. "How did you deal with that, bascha?"
"What do you know of blood-guilt, Sandtiger?"

Książka nie jest romansem, relacja pary bohaterów rozwija się bardzo subtelnie i w pierwszym tomie pod tym względem niewiele się dzieje. Tiger, choć zafascynowany Del, nie ma oporów przed tym, by ulegać po drodze innym kobietom. A jednocześnie - sam zmaga się z atakami zazdrości. Obydwoje musieli w przeszłości zmierzyć się z trudnymi, bardzo trudnymi doświadczeniami, musieli dokonać wyborów. To, jakimi ludźmi ich to uczyniło, to inna sprawa. 

I took a single lurching step away. "That cat might have killed you." I said it curtly, more out of reaction to the sword than anger at her behavior. "Don't act like a fool, Del."
"Fool?" she blurted. "You are the fool, sword-dancer! Does a man steal another man's kill? Does a man forbid another man to kill? Does a man protect another man when he's perfectly prepared and willing to handle the situation himself?"
"Aren't you forgetting something?" I threw back. "You're not a man, Del. Quit trying to act like one."
"I'm just me!" she shouted. "Just Del! Don't interfere simply because of my sex!"
"Hoolies, woman, don't act like you've got sand in your head." I walked past her to the water.
"You're the one, sword-dancer," she said bitterly. "You are the fool if you think I'm helpless and soft and unable."


Co bardzo mi się podobało - Jennifer Roberson nie wszystko mówiła wprost, lecz podsuwała aluzje, niedomówienia, pozwalała czytelnikowi samodzielnie analizować i oceniać zachowanie bohaterów. Cenię autorów, którzy potrafią zachować tego rodzaju dystans, nie narzucać swojej własnej interpretacji. Czytałam inny cykl pani Roberson - "Kroniki Cheysuli" - i tam zdecydowanie irytowały mnie naiwne postaci. Tamta seria wydaje się być skierowana do młodszego czytelnika, podczas gdy "Sword-Dancer" moim zdaniem powinna smakować również tym starszym.

I gave her my second-best sandtiger glare. It usually works and saves me the trouble of using my best sandtiger glare, which I save for special (generally deadly) occasions. I learned very early in my career that my green eyes--the same color as those in a sandtiger's head--often intimidate those of a weaker constitution. No man scoffs at a weapon so close to hand; I certainly don't. And so I refined the technique until I had it perfected, and I usually got a kick out of the reactions to it.

Moja ocena: 7/10

PS. Książka nie doczekała się polskiego wydania, nie widziałam też nigdzie nieoficjalnego tłumaczenia.  Szkoda, bo moim zdaniem jest lepsza od wielu, które się w Polsce ukazały.

"You said once I wasn't cold enough. That I lacked the edge." She shook her head. The braid moved against her right shoulder. "You were wrong. I am cold, Tiger; too cold. My edge is honed too sharp." She didn't smile. "I've killed more men than I can count, and I will go on killing them when I have to--because of murdered kin... a stolen brother... violated virginity." The moonlight set her pale hair shining. "Your dream was right, Tiger. I would kill a hundred Aladars... and never look back while the bodies fall."




1 komentarz :

  1. Szkoda, że nie ukazała się w Polsce. No cóż, nie ona jedna.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...