Kilka dni temu, podczas wręczania nagród w ramach
Jego moc wydaje się nie do pokonania. Tak jak i wydawały się boskie prawa królów. Każda ludzka władza może być powstrzymana i zmieniona przez człowieka."
"Potrzebujemy pisarzy, którzy znają różnicę pomiędzy produkcją towarów rynkowych a praktykowaniem sztuki" i zdają sobie sprawę, że "pisanie wyłącznie dla dopasowania się do strategii sprzedaży w celu zmaksymalizowania zysku firmy i wpływów z reklam, to niekoniecznie to samo co, odpowiedzialne publikowanie książek i bycie autorem."
Autorka skarżyła się, że wydawnictwa, w tym również jej własne, scedowały kontrolę nad książkami z działu redakcji do działu sprzedaży, i zaapelowała do pisarzy, by stanowczo bronili swoich praw.
Przemowa Ursuli Le Guin jest jednym z pierwszym publicznych głosów w sprawie problemu, którzy już od dłuższego czasu dojrzewa w środowisku pisarzy. Akurat ta pisarka ma dostatecznie silną pozycję, by móc sobie na taką krytykę pozwolić. Wielokrotnie już czytałam skargi, głównie anonimowe (gdyż autorzy boją się sankcji), że wydawnictwa ingerują w treść książki, np. żądając zmiany zakończenia, usunięcia (lub wprowadzenia) określonych wątków, tak - by książka lepiej się sprzedawała. Książki nie pasujące do profilu - nie to, że źle napisane, tylko nie na "właściwy" temat, albo ujmujące ten temat w niewłaściwy sposób - są odrzucane już na wstępie. Czasem ta wymuszona zmiana dotyczy wyglądu bohatera lub jego przeszłości, czasem określonej sceny. Książki mają być gładkie, przyjemne, poprawne i plastikowo śliczne (jak zresztą wszystko w kulturze popularnej - filmy, muzyka). Do tego dochodzi nacisk na tempo: nikogo już nie dziwi, kiedy autor publikuje 4 książki rocznie. Kiedy jednak słyszę o rekordzistach, którzy wydają po 8 książek rocznie, zastanawiam się, jak nazwać tego rodzaju "produkcję"... Self-publishing, czyli publikacja we własnym zakresie i bez udziału wydawnictw, nie jest tak cudownym rozwiązaniem, jak to czasem przedstawiają media. Dość często zaglądam na blogi autorów oraz czytelników, zdarza mi się śledzić dyskusje na Twitterze lub w innych mediach, głównie amerykańskich, gdyż tam rynek wydawniczy jest większy niż u nas, i wiem, że te problemy istnieją naprawdę.
Jednocześnie - półki w księgarniach aż uginają się od książek, wśród których coraz trudniej znaleźć coś, na co warto byłoby poświęcić czas i pieniądze. Nie mam nic przeciwko temu, że wydawanych jest tak wiele książek - cieszy mnie, że jest duży wybór i każdy (hmmm...) może znaleźć coś dla siebie. Cieszy mnie, że czytanie znów stało się modne.
Martwią mnie natomiast takie sygnały, jak te wspomniane wyżej. Wolałabym przeczytać coś może nawet niedopracowanego, ale będącego oryginalnym wytworem czyjejś wyobraźni, zamiast starannie wygładzonego produktu, idealnie doszlifowanego przez dział marketingu pod panujące na rynku zapotrzebowanie.
Zaczynam też wątpić, na ile to zapotrzebowanie - gusta oraz zainteresowania czytelników (tj. przynoszącego zyski rynku!) - jest autentyczne, a na ile wykreowane przez zabiegi marketingowe wydawnictw. Dobrze przygotowana kampania reklamowa może zmienić nastawienie i przekonać - "tak, właśnie to chcę przeczytać"...
Jako czytelnik - czuję się coraz bardziej zniechęcona. Jest tylko kilku autorów, na których publikacje wyczekuję. Po nowych sięgam nieufnie, większość książek, jakie biorę do ręki, odkładam jeszcze w księgarni po samym tylko przekartkowaniu. Recenzje również nie zawsze pomagają, te nazbyt entuzjastyczne budzą podejrzenia - jak napisał któryś z czytelników na Goodreads - jeśli książka ma 5 gwiazdek i same pozytywne recenzje, lepiej omijać ją szerokim łukiem.
Chciałabym przeczytać coś... innego, nie tak dopasowanego do wzorca rynkowego, pozostaje więc sięgać po książki wydane kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu :/ Mam nadzieję, że obecna sytuacja nie okaże się trwałą tendencją, a postawa czytelników (klientów?) wymusi zmianę polityki wielkich wydawnictw.
Chciałabym przeczytać coś... innego, nie tak dopasowanego do wzorca rynkowego, pozostaje więc sięgać po książki wydane kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu :/ Mam nadzieję, że obecna sytuacja nie okaże się trwałą tendencją, a postawa czytelników (klientów?) wymusi zmianę polityki wielkich wydawnictw.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz