sobota, 12 kwietnia 2014

Z perspektywy maluczkich..


Większość z nas na co dzień skupia się na codzienności - zrobić, załatwić... To oczywiste. Na każdego czekają jakieś sprawy, być może problemy do rozwiązania czy plany do zrealizowania. Może marzenia, może smutki. Zawsze jednak chciałoby się wierzyć, że nasze działanie ma sens, że możemy realnie wpływać na nasze życie. Chciałoby się wierzyć, że istnieje na tym świecie sprawiedliwość, a za złe uczynki (ach, jakie staromodne słowo!) spotyka kara.

Sama wciąż łapię się na takich marzeniach...

Trzy przykłady.

Ujawnione jakiś czas temu porozumienie największych przedsiębiorstw z Doliny Krzemowej (m.in. Adobe, Apple, Google, Intel, Pixar i inne) zakładało, że firmy te nie będą zatrudniać nawzajem swoich pracowników. Wśród nazwisk osób zaangażowanych w wypracowanie tego porozumienia pojawiają się takie jak Steve Jobs (jakże często określany mianem geniuszu, niemal świętego) czy George Lucas. Z ich perspektywy - same korzyści, nie podkupują sobie pracowników, dzięki czemu mogą utrzymać niższe płace (szacuje się, iż oszczędności z tego tytułu sięgały 9 mld dolarów w przeciągu 5 lat). Nie ma konkurencji, nie ma ryzyka ucieczki pracowników. Dla ok. 100.000 wysoko wykwalifikowanych pracowników oznaczało to znaczące ograniczenie możliwości zmiany pracy czy zwiększenia zarobków. Ale co się liczy taki szary człowiek? Ważne są zyski, zyski dla garstki wybranych.

Więcej na ten temat - tutaj.

Inna sprawa, która niezmiennie mnie wkurza/drażni/oburza, to tzw. rynki finansowe oraz kapitał spekulacyjny. Nie powiem, żebym dobrze rozumiała rządzące nim mechanizmy, mało kto chyba to rozumie, ale w dużym uproszczeniu można podsumować, iż operacje przeprowadzane na międzynarodowych giełdach przez tych największych graczy mogą zachwiać gospodarką całego kraju czy nawet doprowadzić do kryzysu. Tak dzieje się w ostatnich tygodniach i miesiącach chociażby w Turcji, Argentynie, i nie ma to związku z faktyczną kondycją gospodarki tych państw. Waluta nagle traci na wartości, stopy procentowe skaczą, a po głowie ostatecznie dostaje szary człowiek. Kto tym wszystkim kieruje? Kim są ci inwestorzy czy zarządzający funduszami? Nie wiem, ale trudno mi się pogodzić, że stosunkowo niewielka grupa ludzi ma tak ogromny wpływ na gospodarkę. Aż... chciałoby się znaleźć tego winnego i skopać mu siedzenie.

I jeszcze historia pewnego pana. Pan narobił ogromnych długów, nie płacił zobowiązań, przez co doprowadził słabszych od siebie graczy do bankructwa. Kiedy wreszcie wierzyciele dopadli go w sądzie, pan przeprowadził szybki rozwód, była już żona złożyła pozew o absurdalnie wysokie alimenty, a jakiś sędzia je zatwierdził. I teraz pan żyje sobie równie wygodnie co wcześniej, ze swoją (rozwiedzioną) panią. Majątek został odpowiednio wcześniej przepisany, z bieżących dochodów ściągane są najpierw alimenty, dla maluczkich nic nie zostaje.

Czasem... Chciałabym mieć ten luksus naiwności, nie wiedzieć.





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...