Niedawno Skrzat zgłosił zapotrzebowanie na trzy wydmuszki. Co było zrobić? Dmuchałam. A jak już miałam wydmuchane jajka na misce, uznałam, że szkoda je wyrzucić. Wcześniej nie przemyślałam, co z nimi zrobić: na jajecznicę nikt nie miał smaka, więc może ciasto? Tylko jakie?
Kucharka ze mnie marna, nie przepadam za tym ;)
Dosypałam mąki, ale tej tortowej miałam jedynie końcówkę, hmm... Żal męża po nocy do sklepu ganiać, zaczęłam więc szukać po szafkach - znalazła się resztka żytniej i trochę ziemniaczanej (wątpię, by istniał taki przepis). Wystarczyło akurat (no i wiem, że muszę uzupełnić zapasy). Cukier, trochę margaryny na szczęście w lodówce też się udało upolować. O tym, że przy takiej egzotycznej mieszance proszek do pieczenia mógłby pomóc, pomyślałam dopiero później. Szybko zarobiłam ciasto, przy okazji poszukiwań mąki wypatrzyłam zapomniany słoiczek z wiśniami w cukrze. Owoce włożyłam między dwie warstwy ciasta, jak do tarty. I do piekarnika...
Dosypałam mąki, ale tej tortowej miałam jedynie końcówkę, hmm... Żal męża po nocy do sklepu ganiać, zaczęłam więc szukać po szafkach - znalazła się resztka żytniej i trochę ziemniaczanej (wątpię, by istniał taki przepis). Wystarczyło akurat (no i wiem, że muszę uzupełnić zapasy). Cukier, trochę margaryny na szczęście w lodówce też się udało upolować. O tym, że przy takiej egzotycznej mieszance proszek do pieczenia mógłby pomóc, pomyślałam dopiero później. Szybko zarobiłam ciasto, przy okazji poszukiwań mąki wypatrzyłam zapomniany słoiczek z wiśniami w cukrze. Owoce włożyłam między dwie warstwy ciasta, jak do tarty. I do piekarnika...
Następnego dnia akurat zajadaliśmy ze smakiem ten dziwaczny wypiek, zrobiony zupełnie bez przepisu i dokładnie na opak, gdy w radiu jakiś specjalista tłumaczył, że przy pieczeniu ciast bardzo istotna jest nie tylko kolejność dodawania składników, ale nawet kierunek, w jakim mieszamy je (odpowiednią!) łyżką.
Hmm... Tak, z pewnością miał rację ;)
Mały spoiler najbliższego rozdziału?
W głębi duszy niejasno czuł, że idąc z nią do łóżka skrzywdziłby
ją."
Hmm... Tak, z pewnością miał rację ;)
Mały spoiler najbliższego rozdziału?
"Po kilku minutach
siedzenia w absolutnym bezruchu podniosła się zwinnie i zaalarmowany tą zmianą mężczyzna zerknął w jej kierunku. Miał wrażenie, że wyglądała na
spokojniejszą.
- Mogę się przytulić?
Bez słowa wstał i
obszedł biurko, a dziewczyna wsunęła mu się w ramiona. Obejmując ją tak ciasno
mógł niemal poczuć, jak napięcie powoli ustępowało z jej ciała, oddech stał się
głębszy, miarowy. Przycisnęła policzek do jego piersi, westchnęła cichutko. Miała
wspaniałe ciało, szczupłe i sprężyste, ciepłe pod jego dłońmi, lecz choć
nieustannie ponawiała zaproszenia, nigdy z nich nie skorzystał. Nie zamierzał
też uczynić tego w przyszłości, aczkolwiek nie potrafiłby też przekonująco
wyjaśnić dlaczego.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz