poniedziałek, 22 czerwca 2015

Z cyklu: "Trudne pytania" (cz. 15)


- Mama, pójdziemy do kantora?

Do kantora, hę?

- Co byś chciał tam zrobić?


- No, wymienić pieniądze.

Robi się interesująco.

- A tak konkretnie?

- Potrzebuję wymienić 2 zł na 5 zł.


Wracamy ze szkoły. Piękna pogoda, to i do domu się nam nie spieszy. Rozmawiamy o C., lepszym przyjacielu Skrzata.

- Wiesz, jego ulubionym bohaterem jest Kapitan Ameryka, ale powiedział, że jak dorośnie to zostanie Batmanem.

Niejedno już słyszałam, więc i to mnie nie dziwi.

- Uszyje sobie pelerynę?

- Nie, C. będzie superbohaterem. Wiesz, takim pierwszym prawdziwym.

Oczywiście. Interesuje mnie coś innego.

- Jak się zostaje superbohaterem?

- No, trzeba być silnym, inteligentnym i dżentelmenem.

Jakiś czas temu rozmawialiśmy o dżentelmenach i ciekawa jestem, ile z tego zapamiętał.

- Dżentelmenem? To znaczy?

- Mama, przecież wiesz... - wzdycha teatralnie. - Dżentelmen to ktoś taki, kto otwiera drzwi przed kobietami...

Otwieram usta, żeby sprostować, kiedy Skrzat na chwilę się zawiesza, marszczy czoło i prawie wykrzykuje:

- Ale ten pan, ten w "80 dni dookoła świata", on wcale nie był prawdziwym dżentelmenem!

Phileas Fogg byłby załamany, gdyby mu odebrano tytuł dżentelmena.

- Dlaczego tak uważasz?

- Bo on nie otwierał sam drzwi, tylko czekał, aż zrobi to za niego lokaj!


- Ale fajnie się dzisiaj biłem z M.!

Super.

- Biliście się serio czy tylko udawaliście?

- On udawał, że mnie bił, a ja udawałem, że krzyczę.

- Ale oko to masz tak na serio podbite.

- Naprawdę?


- Mama! Wiesz, że mam moc telepatii?

- Doprawdy?

- Mogę mówić w myślach i nikt mnie nie słyszy!


Nie sposób było uniknąć rozmów na temat niedawnych wyborów prezydenckich, lecz - znając porywczość Skrzata - starałam się swoje opinie wyrażać w sposób oględny. Jak się okazało, to jednak go nie powstrzymało. Wraz z kolegami osaczyli panią od religii wypytując ją o jej kandydata i wciągając do dyskusji. Pierwszoklasiści!

- Mama, i wiesz co? Powiedziała potem, że nie wolno nam tak mówić o jej kandydacie! Dlaczego niby ona może, a nam nie pozwala?

Racja. I nawet nie powinnam się dziwić, skoro sama przy każdej niemal okazji zachęcam go do wyrażania opinii. Tylko jednocześnie mam niejasne wrażenie, iż ten jego zapał jeszcze przysporzy mi problemów?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...