Dostałam prezent. Po wakacyjnym pobycie u dziadków Skrzat przywiózł mi samodzielnie zrobione perfumy z płatków róży (oprócz tych na zdjęciu, mam jeszcze drugą fiolkę, z białej róży). Stwierdzić, że zaniemówiłam, to spore niedopowiedzenie :)
Wychowałam się w rodzinie inżynierów, chemików. Miałam wiele do czynienia z różnymi eksperymentami, Skrzatowi też na nie pozwalam, sama zachęcam do doświadczeń.
Ale perfumy? Sam wpadł na ten pomysł, sam robił, jedynie nadzorowany przez babcię i dziadka. Pięknie pachną: tak latem, ogrodem, różami. A że zapach nie utrzymuje się zbyt długo czy zabarwienie mało praktyczne - to mało istotne drobiazgi.
Ech... I jak tu mu się oprzeć? Nawet, kiedy z nadmiaru radości po obdarowaniu mamusi chwilę później przy pomocy drewnianej "sikierki" zrobił w ścianie dziurę.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz