poniedziałek, 16 września 2013

Zbyt wiele słów...


Kiedy czytałam po raz pierwszy "Wojnę i pokój" czy "Annę Kareninę",  urzekły mnie dialogi. Mało słów, tak wiele znaczeń. Czas, na rozpatrzenie ich w ciszy. 

Dziś milczenie u większości ludzi budzi raczej zakłopotanie, dlatego zalewani jesteśmy powodzią słów, często pozbawionych jakiegokolwiek znaczenia. Bardzo często niechlujnych, pod każdym względem. Kiedy ktoś się "potknie", zawsze może zatuszować to lawiną kolejnych słów. Po co więc dbać o język czy zastanawiać się, co tak naprawdę chcielibyśmy powiedzieć.

Cisza krępuje, więc zapełniamy przestrzeń pustymi dźwiękami. Gwar rozmów, pospiesznych i nieuważnych, gdyż liczy się przede wszystkim to, by wypowiedzieć własną kwestię. Internet, telewizja, wszędzie słowa... Czasem to informacje, ale ile z nich jest rzeczywiście istotnych?

Jest we mnie sentyment do czasów, gdy tych słów było na tyle mało, że ludzie wsłuchiwali się uważniej. Mieli na to czas, szukali znaczenia w spojrzeniach czy gestach...

Ja też lubię słowa, czasem używam ich za wiele... Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że gdyby ludzie mówili mniej, więcej dałoby się usłyszeć.



Łagodny, zawsze dobry na wieczór: Mark Knopfler - "Kingdom Of Gold".




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...