Ostatnie dwa tygodnie nie mogłam narzekać na nadmiar wolnego czasu. Inny niż do niedawna rytm dnia, nowe zajęcia w połączeniu z (wciąż) pourlopowym rozleniwieniem oraz tęsknotą za powoli odchodzącym latem... Ugh... Nie potrafię się ogarnąć. Nie wyrabiam się.
I jeszcze smutek, nieustannie tkwiący w duszy. Próbuję pogodzić się, nauczyłam się już nie płakać, ale ból w sercu pozostaje. Nie potrafię zapomnieć, nie myśleć, a poczucie bezsilności jest przytłaczające :/
"Prawdziwe pocieszenie jest wtedy, gdy ktoś daje ci do zrozumienia: możesz być taki, jaki jesteś."
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz