sobota, 21 grudnia 2013

Wesołych Świąt!


Zapowiada się, że najbliższy tydzień-półtora spędzę z dala od takich zdobyczy cywilizacji jak internet (a może i bez zasięgu, jak dobrze pójdzie), toteż już teraz życzę Wam wszystkim:

zdrowia i miłości,
chwili wytchnienia od codziennych trosk,
radosnych chwil spędzonych z bliskimi.
lekkości na sercu, słońca w duszy,
odpoczynku, czasu tylko dla siebie
uśmiechu.

Wesołych Świąt!

PS. Nie przygotowałam sobie w porę zdjęć z choinką... więc kwiatki muszą wystarczyć.



wtorek, 17 grudnia 2013

O fotografii: kilka prostych sztuczek


Sprzęt fotograficzny jest drogi, w tym przypadku najczęściej cena odpowiada jakości. Ale też wydanie fortuny na najnowszy model czy profesjonalny obiektyw nie gwarantuje doskonałych zdjęć. Interesującą fotografię można zrobić również komórką, jest też sporo prostych (i tanich!!) rozwiązań pozwalających zastąpić drogie akcesoria.

Pozwoliłam sobie zebrać kilka przykładów, może komuś się przydadzą? :)

1. Efekt "mgiełki"

Ten foto-instruktaż otrzymałam mailem od pewnej dobrej duszyczki :) Oczywiście, podobny "zamglony" efekt można uzyskać w Photoshopie, ale wymaga to więcej zachodu.


2. Snoot, strumienica, grid

Pomysłowe i b. tanie rozwiązania podsuwa autor bloga "Studio w plecaku" - tutaj i tutaj. Tego rodzaju nakładki na lampę błyskową pozwalają dość precyzyjnie ukierunkować jej światło, np. aby uzyskać doświetlenie jednego z elementów kadru przy dość ciemnym tle. Sama korzystam ze strumienicy typu "plaster miodu" - można uzyskać naprawdę ciekawe efekty.

Polecam też przejrzenie całego bloga "Studio w plecaku".

A tutaj jeszcze prostszy sposób na snoota - z pustej puszki.

3. Softbox

Nigdy nie byłam fanką zdjęć studyjnych, czasem jednak - chociażby przy okazji uroczystości rodzinnych - przydałoby się mieć dostęp do akcesoriów pozwalających uzyskać miękkie, rozproszone światło.

Nieprofesjonalnych i b. ekonimicznych metod jest sporo, wystarczy zapytać google: "DIY softbox" - mniejsze/większe, przenośne czy stacjonarne...
Np:
http://www.digitalcameraworld.com/2013/04/10/diy-photography-hacks-make-a-softbox-with-cardboard-for-creative-lighting-effects/
http://www.diyphotography.net/how-to-build-24-diy-softboxes
http://jealbeniz.blogspot.com/2011/06/diy-39-umbrella-soft-box-for-less-than.html
albo - taki nietypowy, na oknie: http://www.digitalcameraworld.com/2012/11/08/diy-photography-hacks-make-a-lightbox-using-a-window-and-paper/

4. Kwiaty w plenerze - ale z własnym tłem

TEN pomysł wyjątkowo mi się spodobał. Mam całą zimę, aby sobie przygotować podobny namiot i wiosną ruszyć na łowy.

5. Martwa natura - szybka metoda na efekty specjalne.

TUTAJ. Potrzebny program do obróbki graficznej.

6. Wymuszona perspektywa

Tutaj ciekawa sztuczka pozwalająca zmieniać skalę fotografowanych obiektów w stosunku do ich otoczenia.


sobota, 14 grudnia 2013

Marudzenie nad książkami - serie i urban fantasy.


Kiedy szukam lektury "na odprężenie", zawsze sięgam po coś... innego od naszej rzeczywistości. Wyraźnie innego, co pozwoli mi uciec myślami do świata fantazji). Z tego powodu mam ogromną słabość do (nawet zupełnie nie-romansowych) książek fantasy czy historycznych, a choćby i science-fiction, czy od jakiegoś czasu wyjątkowo modnych - "paranormalnych". Nie przepadam za tymi "normalnymi", dramatami, obyczajowymi, komediami czy romansami, choćby i najlepiej napisanymi. Co zrobić - ten model tak już ma.

piątek, 13 grudnia 2013

Dlaczego "gender" jest złe?


Dyskusję o tym, jak wielkim złem jest "gender",  śledziłam od niechcenia. Bo co tu śledzić, jeżeli głos zabierają osoby, które nie potrafią sobie zadać tej odrobiny trudu i sprawdzić, o czym tak w ogóle mówią? "Gender to przebieranie mężczyzn w kobiece ciuszki".

Taaaak...

Mimo wszystko jednak, w którymś momencie poczułam rozdrażnienie. W debacie publicznej raz po raz pojawiają się osoby... delikatnie mówiąc "nierozgarnięte", zazwyczaj jednak większość stara się używać rozsądnych (lub stwarzających takie pozory) argumentów.

Nawet, jeśli się z kimś nie zgadzam, staram się zrozumieć stanowisko strony przeciwnej, szczególnie, jeśli temat z jakiegoś powodu mnie interesuje. W przypadku "kłótni" o gender - nijak nie potrafię zrozumieć tego ładunku agresji, ślepej złości. 

A co w tym chodzi???

Co komuś przeszkadzają studia (prowadzone na całym świecie zresztą) nad społeczno-kulturową tożsamością płci? To nie jest nawet ideologia, tylko badania naukowe, dyskusje... Jak dotąd nie usłyszałam żadnego racjonalnego argumentu, co może być w nich niewłaściwego, pozostaje mi zatem uwierzyć w teorię spiskową. Głosi ona, że przeciwnikami gender są panowie, którzy nie potrafią pogodzić się z upadkiem patriarchatu, z równouprawnieniem kobiet, etc. Zdominowane przez mężczyzn tradycyjnie konserwatywne środowiska, z Kościołem Katolickim na czele, zawsze starały się kontrolować kobiety - ich wolność, prawa czy ściśle z tym związaną seksualność. 

Ta "teoria" przekonująco wyjaśnia również, dlaczego KK tak przeciwstawia się chociażby antykoncepcji - dajcie kobietom wolność decydowania o swoim ciele, a przestaną być zależne od mężczyzn. Albo - dlaczego przedstawiciele niektórych środowisk prawicowych upierali się, że Polska nie powinna podpisywać konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej? Pomyślałby kto, że Kościół jest powołany do ochrony słabszych, ale:

Według Episkopatu, konwencja zbudowana jest na "ideologicznych i nieprawdziwych założeniach", a także "zobowiązuje sygnatariuszy do walki z dorobkiem cywilizacyjnym, traktowanym jako zagrożenie i źródło przemocy". (źródło, fragment może odrobinę wyrwany z kontekstu, ale bardzo mnie rozdrażnił)

Jeśli dominacja mężczyzny nad kobietą jest dorobkiem cywilizacyjnym, to ja się z tej cywilizacji wypisuję.

Nigdy nie lubiłam teorii spiskowych, ale z braku innego wyjaśnienia... Ech, wolałabym, żeby w XXI wieku uczestnicy debaty publicznej mieli więcej szacunku dla inteligencji słuchaczy.

Odbiegam jednak od tematu...


Na ciekawy głos, po części pasujący do teorii, jaką przedstawiłam powyżej, trafiłam w wywiadzie z dr Mirosławem Tryczykiem ("Nachodzą wilki", Magazyn Świąteczny Gazety Wyborczej z 7-8 grudnia br., tutaj niestety tylko fragment). Sam wywiad dotyczył innej kwestii, "wyklętych", ale poruszono w nim również interesujący mnie temat:

 - "Wyklęci" są rewolucjonistami, którzy dojrzewają do rewolucji, czyli do próby zmiany rzeczywistości politycznej, społecznej. Czy to we Wrocławiu, czy w Białymstoku niejednokrotnie mówili mi, że mają dość, że nie chcą się dłużej godzić na bycie oszukiwanymi. To oni chodzą w marszach.

- Kim są konkretnie?

- To roczniki 1980-90, nie tylko z małych miasteczek, ale również "młodzi wykształceni z wielkich miast". (...) Myśmy dorastali na przykład w micie sukcesu. Inwestuj w siebie, ucz się języków, praktykuj, rozwijaj się, bo masz zagwarantowany równy dostęp do wolności i do sukcesu. Mit równych szans był dominującą narracją lat 90. Wielu z nas starało się go realizować, by potem zdać sobie sprawę, że większość z nas na sukces nie ma szans. Dlatego próbujemy osiągnąć go metodami pozasystemowymi i stajemy się rebeliantami.

- Kobiety w tym gronie są?

- Niewiele. Sądzę, że jednym z powodów frustracji pokolenia "wyklętych" jest kryzys męskości. Mężczyźni są sfrustrowani, bo tracą swoją dotychczas uprzywilejowaną pozycję społeczną, a nikt, kto traci władzę, nie jest szczęśliwy. Nasza tradycyjna męskość, oparta na schematach wojownika zdobywcy, kształtowana przez tysiące lat patriarchalnej kultury, jest dziś zewsząd krytykowana. Tradycyjna rola w rodzinie jako ojców - również. Mężczyźni nie nadążają z dostosowywaniem swoich tożsamości do zmieniających się gwałtownie narracji społecznych. Dlatego też wcielają się w role "wojowniczych kiboli", by odreagować zagubienie, albo ustami księży, którzy też są przecież mężczyznami, zwalczają wszelki gender i lewactwo, zachowują się homofobicznie.
"Wyklętym" marzy się powrót do patriarchalnego społeczeństwa.



Dyskusja będzie się pewnie przez jakiś czas jeszcze toczyć, na wyższym lub niższym poziomie, ale nie sądzę, by miała znaczący wpływ na rzeczywistość. Historia uczy, że kiedy społeczeństwo dojrzewa do zmian, kiedy coś już oddolnie drgnie - to żadne debaty tego nie powstrzymają.

Coś się zmienia, nie wiem jeszcze, czy na dobre czy na złe. Chcę wierzyć, że na dobre - jeszcze 100 lat temu w Polsce kobiety nie miały praw wyborczych. Pewien postęp już jest, czyż nie?




czwartek, 12 grudnia 2013

Zakupowe rozdrażnienie


Kiedyś lubiłam włóczyć się po sklepach, szczególnie w grudniu, gdy wszechobecne lampki, migoczące dekoracje czy kiczowate, amerykańskie piosenki tworzyły jedyny w swoim rodzaju nastrój oczekiwania. W tym roku spróbowałam tylko raz i błyskawicznie doszłam do wniosku, że z resztą prezentów uporam się w inny sposób. Zaoszczędzony czas mogę spożytkować w inny, przyjemniejszy sposób.

Rozumiem prawa rządzące handlem, coś tam wiem o strategiach marketingowych, ale jeszcze chyba nigdy tak mnie to nie drażniło: nachalność reklam przekonujących na sto sposobów, by kupić zupełnie niepotrzebne rzeczy. Z każdej strony - ekspozycje, prezentacje, kolekcje (najnowsze, najmodniejsze, aż wreszcie: SALES!) oraz... otępiałe tłumy. 

Tak, tak, muszę to mieć, ubiegłoroczne się już nie nadaje, muszę kupić nowe, więcej pracować, to więcej kupię. Bo inni już mają. Bo trzeba... Ciągle nowe, ciągle więcej, jak na jakiejś szalonej karuzeli. 

Nie, ja odmawiam udziału w tym cyrku. 

Czy gdybyśmy wszyscy nie zrezygnowali choć trochę z tej pogoni na "nowym, lepszym", dłużej cieszyli się starym, nie odzyskalibyśmy choć części doby? Mniej wydatków, mniejsze potrzeby finansowe, mniej pracy, więcej czasu - dla siebie i bliskich... Nie da się jakoś tego odwrócić, tej nieprzytomnej i bezmyślnej konsumpcji? Jeszcze niedawno wyglądało to inaczej.

Ugh..."Postęp cywilizacyjny."


poniedziałek, 9 grudnia 2013

.


Życie nie jest sprawiedliwe, nikt nie obiecywał, że takie będzie. Nie jest. Nie ma sensu pytać, dlaczego. Bezradność przytłacza :/ Powinnam pogodzić się z rzeczywistością, ale to i tak strasznie boli.

Chciałabym schować się gdzieś, uciec daleko... Wyłączyć się i choć przez chwilę przestać istnieć :/

sobota, 30 listopada 2013

Barwy miasta, II


Wracałam z pracy w pośpiechu, zawinięta szalem po czubek nosa, walcząc z lodowatym listopadowym wiatrem. I nagle, na boku ruchliwego traktu przez wystawiony na niepogodę most, dostrzegłam polowy stolik i rozstawione dookoła niego krzesełka, grupę radosnych ludzi. Studenci, chyba. Cel tego zgromadzenia wyjaśniał tekturowy szyld:

"KAWIARNIA CO ŁASKA"

Mignęły porcelanowe filiżanki (każda inna) oraz staromodny imbryczek, jakiś termos, kartonik na monety. Aromatu kawy nie poczułam, choć to pewnie przez katar. Szkoda, że nie miałam ze sobą aparatu.

Musiałam się uśmiechnąć. To było... Coś bardzo pozytywnego w tym na co dzień raczej mało przyjaznym świecie.


czwartek, 28 listopada 2013

7 dni męki...


Kataru nie uznaje się za ciężką chorobę, nawet w połączeniu z przeziębieniem. Przy prawidłowym i wytrwałym leczeniu czasem udaje się skrócić terapię z tygodnia do siedmiu dni.

Ale to nieprawda :/ Przecież czuję, że właśnie umieram.

Brrrr.... 

Dwa koce i gorąca herbata z cytryną, te męki trochę jeszcze potrwają. No, może taka czekolada przyniosłaby trochę ulgi?


Sezon na dokarmianie jeszcze się nie rozpoczął, lecz ptaszysko same się zgłosiły na stołówkę - stawiło się ich całe stado, jakby coś za darmo dawali :) Zdjęcia nieostre, robiłam przez okno. Następnego dnia zlot się już nie powtórzył.




środa, 27 listopada 2013

Fanfiction? Dlaczego nie :)



Dawno już nie zaglądałam na fanfiction.net, portal, na którym swego czasu spędzałam całkiem długie godziny i na którym zaczęłam swoją przygodę z pisaniem :) Tym razem nie wertowałam listy ulubionych autorów, ale szukałam nowych. Być może nie powinnam wcale czuć się zaskoczona, że znalazłam ficki do obu serii Nalini Singh :) Autorka ma fanów na całym świecie, dlaczego zatem nie mieliby podzielić się z innymi tą pasją?

Nie ma tego zbyt wiele, ale jeśli ktoś jest ciekawy:

Fanfiction "Psy&Zmiennokształtni"

Dzięki wyszukiwarce można zresztą znaleźć wiele innych: Władca Pierścieni, Igrzyska Śmierci, Przeminęło z Wiatrem, Dragonlance, nawet Ziemiomorze! Komuś, kto nie wciągnął się nigdy w opowiadania typu fanfiction może się wydawać, że to tylko naśladownictwo, kopiowanie cudzych pomysłów, dla mnie jednak to swoisty hołd dla twórcy, który potrafił tak zainspirować czytelników czy widzów, iż nie chcieli jeszcze rozstawać się z ulubionymi bohaterami. Chyba każdemu zdarzyło się choć raz wymyślać alternatywne zakończenia albo snuć wyobrażenia, co było dalej. Czasem - to jedynie sentyment do imion, ważne jednak, że pobudza kreatywność. To przyjemna zabawa - zarówno dla piszącego fanfiction, jak i dla czytelnika. Więc... dlaczego nie? :)






wtorek, 26 listopada 2013

Lubmy się :)



Wracałam dziś z pracy słuchając radia, w ucho wpadła mi piosenka "Lubmy się" Jerzego Wasowskiego. Piękny głos, miła melodia, słowa... zadziwiająco aktualne, powiedziałabym - tak po ludzku uniwersalne.

Nie udało mi się znaleźć tekstu tej piosenki, ale przesłanie było ze mną przez resztę dnia - gdy patrzyłam na ponurych ludzi dookoła, przepychających się w drzwiach, na tych umęczonych, odwracających w tramwaju twarze ku szybie, byle nie widzieć nikogo więcej. Zarówno w przestrzeni realnej, jak i nierealnej tak wiele jest złości, niechęci do siebie nawzajem...

A przecież wszystkim nam przyjemniej by się żyło, gdybyśmy odrobinę bardziej się lubili.


  

Tym razem bardziej aktualne zdjęcia - las listopadowy. Zimny, szary i bardzo cichy... 


 





poniedziałek, 25 listopada 2013

Przeszła jesień...

Za oknem ponury listopad, ziiiimny (dzisiaj w niektórych regionach Polski podobno spadł śnieg - brrr....) i szary, jedyna nadzieja w ciepłym kocu i kubku herbaty. Ba, żeby tylko mieć jeszcze czas i spokojnie zwinąć się na kanapie - nie wiem, kiedy dni uciekają... Trzy godziny spędzone w samochodzie pozwoliły mi nieco uporządkować zaległe zdjęcia - te są mniej więcej z połowy października: to był taki piękny słoneczny dzień, las zalany był słońcem. I ciepło, spacerowałam w krótkim rękawku. Ech...

Teraz pora myśleć o prezentach świątecznych, szykować się do Świąt. A myślami wybiegam już ku wiośnie, kwiatom, jakie zasadziłam w ogródku, planom wycieczkowym... Tak, ku zdecydowanie cieplejszym dniom.
















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...