piątek, 16 października 2015

Martwi mnie to...


Od kilku dni śledzę burzę, jaka wybuchła po wypowiedzi pewnej polskiej pisarki. Jej krótka wypowiedź dotycząca historii Polski oraz późniejsze oświadczenie wywołały falę oburzenia oraz pełnych nienawiści komentarzy. 
Pisarka nie tylko została obrzucona obelgami, zwymyślana, iż chciała sobie tylko zrobić reklamę, ale grożono jej nawet śmiercią. Przeczytałam sporo dosadnych komentarzy na portalu poświęconym książkom, gdzie - jak mi się do tej pory wydawało - użytkownicy zachowują pewien poziom dyskusji. Co smutne, znakomita większość krytykujących nie odniosła się do meritum wypowiedzi, nie próbowała wdać się w polemikę, lecz zaatakowała wspomnianą pisarkę za to, iż w ogóle ośmieliła się coś takiego powiedzieć - coś, co jest niezgodne z opinią "większości" (przynajmniej tej "zaangażowanej" większości).

Konstytucja gwarantuje wszystkim wolność słowa. Wspomniana na wstępie wypowiedź pisarki mieściła się w ramach tej wolności, nie naruszała żadnych praw. 

Dla mnie merytoryczna dyskusja to: "nie zgadzam się z tym, ponieważ...", a nie "nie masz prawa się odzywać".

Internet ma wiele zalet, ale też daje pole dla takich właśnie negatywnych zjawisk. To nie jest tylko polski problem, tak dzieje się również w wielu innych krajach i na różnych polach, tematach. Głoszenie kontrowersyjnych poglądów zaczyna dziś wymagać znacznej odwagi.

Martwi mnie to, że tak trudno dziś o merytoryczną dyskusję, a tak łatwo o nienawiść, hejt. Martwi mnie to, że osoby głoszące poglądy inne niż aprobowane przez tą głośną, agresywną "większość" są natychmiast atakowane. Martwi mnie to, co będzie, jeśli "większość" ostatecznie  zakrzyczy, uciszy "mniejszość". 

Historia uczy, że podobne wymuszanie przyjęcia jedynej słusznej wizji, podglądów "większości" nigdy nie zapowiadało niczego dobrego.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...