Zaczęłam czytać pierwszy tom "Malazańskiej Księgi Poległych" i wpadłam po uszy. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni aż tak wciągnęłam się w książkę, choć nijak nie potrafiłam się połapać, o co w niej chodzi :)
Poza tym jesiennie się już zrobiło. Jedyna korzyść z tego, że las przywdziewa nowe barwy, a coraz niżej wędrujące słońce pozwala bawić się światłem. Pogoda dopisuje, to byłoby miłe, gdyby nie susza - sadziłam dziś lilie i hiacynty, ziemia przesypywała mi się między palcami jak piasek. Od tygodni nie padało...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz