- Dziadek, a skoro są fale radiowe, to czy jest też tsunami radiowe?
- Można powiedzieć, że bomba elektromagnetyczna to takie swoiste tsunami radiowe - odpowiada rzeczowo Dziadek. - To takie mocne, mocne fale, od których uderzenia psują się wszystkie urządzenia, komputery, tablety czy telefony.
Dłuższa chwila milczenia, pionowa zmarszczka na czole Skrzata.
- Wiesz, Dziadek, ja myślę, że taka bomba elektromagnetyczna to by się przydała niegrzecznym dzieciom. Bo jak pani by zadzwoniła do ich mamy poskarżyć się na złe zachowanie...
*
Siedzimy na kanapie, Skrzat czyta na głos "Koszmarnego Karolka". Ponieważ zwykle odczuwa duchowe pokrewieństwo z tym bohaterem i angażuje się w lekturę, nie od razu orientuje się, że mama poddała się niekorzystnemu biometrowi i jej powieki (same!) się zamknęły.
W końcu szturcha mnie łokciem.
- Mama, weź zrób sobie kawę...
- Mama, wiesz, że wszyscy ludzie są gejami?
No dobra...
- A co to właściwie znaczy gej? - pytam spokojnie.
- No wiesz, to jak człowiek kocha drugiego człowieka.
- Niedokładnie - wyjaśniam szukając odpowiednich słów. - Gejem nazywa się mężczyznę, który kocha innego mężczyznę...
Nie mam okazji dokończyć, gdyż Skrzat gwałtownie mi przerywa.
- Widzisz!? A przecież wszyscy kochamy pana Jezusa!
Ok, to będzie jednak dłuższa rozmowa.
- Nie lubię poniedziałków - mamrocze ledwo słyszalnie Skrzat.
Spod koca wystaje tylko czubek mocno zaspanego nosa. Też bym chciała choć przez chwilę poudawać, że koc może uratować mnie przed poniedziałkiem.
- I wiesz, mama, kiedy tak wcześnie wstaję, to całe ciało mnie boli...
Siedzimy przy stole. Wpatruję się w dzienniczek, Skrzat wpatruje się we mnie. W dzienniczku wpis pani, a pod spodem własnoręczny komentarz Skrzata.
- No, no... - mamroczę pod nosem zastanawiając się.
- Mama, ale naprawdę tak się nie da! - protestuje Skrzat. - Nie da się wysiedzieć w szkole i w ogóle nic nie rozrabiać.
Przenoszę wzrok z dzienniczka na Skrzata.
- To, co tu dzisiaj mamy, to nie jest takie zupełnie nic - odpowiadam spokojnie. - Rozmawialiśmy już o tym. Tracisz dziś przywileje i nie będziesz mógł grać.
Wzdycha ciężko i przyjmuje wyrok. Upewniam się, że rozumie, dlaczego jego występy nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Kwadrans później przybiega z powrotem, a jego mina wydaje mi się dziwnie podejrzana.
- Mama, zagramy w to, kto dłużej wytrzyma w milczeniu?
- Tak?
- No wiesz, jeśli nie uda mi się przez minutę być cicho, to nie będę mógł dzisiaj grać...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz