Po pierwszy tom serii "Elemental Assassin" autorstwa Jennifer Estep, jedyny wydany w Polsce - "Ukąszenie pająka" - sięgałam bez przekonania. Za dużo czytam lekkich książek, tak w biegu, a to zawsze prędzej czy później kończy się niestrawnością. Trudno teraz trafić na coś dobrego, brakuje mi też czasu, by spędzić kilka spokojnych wieczorów nad czymś z klasycznej, ambitnej biblioteczki.
W tym jednak przypadku czekała mnie przyjemna niespodzianka :)
"Mam na imię Gin i zabijam ludzi. Mówią o mnie Pająk. Jestem najgroźniejszym płatnym zabójcą na Południu – o ile akurat nie smażę najlepszych w Ashland smakołyków z grilla. Mam moc Kamienia i słyszę wszystko, poczynając od szeptu żwiru pod nogami po pomruki Appalachów nad głową. Magia Lodu także mi się przydaje – pozwala w kluczowym momencie wyczarować nóż. Ale w pracy nie posługuję się magią, chyba że już naprawdę nie mam innego wyjścia. Powiedzmy, że to duma zawodowa. A teraz ktoś, kto włada magią Powietrza, oszukał mnie i brutalnie, okrutnie zamordował mojego łącznika. Pragnę zemsty. I zabiję każdego, kto stanie mi na drodze, nieważne, dobry czy zły. Owszem, jestem ładna, ale to nie zmienia faktu, że jestem też zła. I właśnie dlatego mam problem, gdy zabójczo przystojny detektyw Donovan Caine zgodził się mi pomóc. Ostatnie, czego mi trzeba, gdy zmagam się z magią potężniejszą niż moja, to coś, co odwraca moją uwagę. A teraz ktoś, kto włada magią Powietrza, oszukał mnie i brutalnie, okrutnie zamordował mojego łącznika. Pragnę zemsty. I zabiję każdego, kto stanie mi na drodze, nieważne, dobry czy zły. Owszem, jestem ładna, ale to nie zmienia faktu, że jestem też zła. I właśnie dlatego mam problem, gdy zabójczo przystojny detektyw Donovan Caine zgodził się mi pomóc. Ostatnie, czego mi trzeba, gdy zmagam się z magią potężniejszą niż moja, to coś, co odwraca moją uwagę. Zwłaszcza że Donovan, podobnie jak mój wróg, pragnie zobaczyć mnie martwą."
Z początku książka wydaje się typową kobiecą urban fantasy - bohaterka jest twardzielką, nie zamartwia sie za wiele, nie szuka wciąż pomocy, lecz bierze swoje noże i rusza do walki. Co charakterystyczne dla tego gatunku - Gin jest samotna. Choć ma małą grupę wiernych przyjaciół, z mężczyznami umawia się tylko od czasu do czasu (gdyż lubi seks rekreacyjny, jak sama podkreśla), rodzinę natomiast straciła przed laty w tragicznych okolicznościach.
Co odróżnia tą serię od wielu, wielu podobnych? Ciekawsi bohaterowie, barwny język autorki, dobrze wyważony świat. Uwielbiam książki z elementami paranormalnymi, ale nie lubię, kiedy jest w nich za dużo tego magicznego pomiotu - u Jennifer Estep są ludzie władający mocą żywiołów, wampiry, krasnoludy i olbrzymy, ale to wydaje się takie... bardzo normalne. Nie ma wyciąganych w ostatniej chwili gdzieś z rękawa niespodzianek, wykreowana rzeczywistość wydaje się spójna i kompleksowa.
Odpowiadał mi też wiek bohaterów, łatwiej było mi się z nimi identyfikować - Gin ma trzydziestkę, mężczyźni są od niej o kilka lat starsi. Jedyne osoby młodsze, jak dziewiętnastoletnie Eva czy Violet, najczęściej pojawiają się w charakterze wystraszonych lub dla odmiany rozchichotanych nastolatek, nie udają nikogo innego.
Właściwie stwierdzenie, że identyfikowałam się z Gin, to przesada - dziewczyna dość konsekwentnie przedstawiana jest jako osoba nieczuła, zimna. Kiedy pojawiają się kłopoty lub zagrożenie, jej pierwszą myślą jest zwykle poderżnięcie tym kłopotom gardła i pozbycie się ciała (na co ma zresztą wypróbowany, niezawodny sposób). W tym miejscu należy przyznać rację Caine'owi - Gin nie próbuje nawet szukać innych sposobów. Czy w tak skorumpowanym mieście jak Ashland to w ogóle możliwe, to już inna sprawa. Jej obecne zachowanie ma dość wiarygodne korzenie w przeszłości, w tym, co przeszła jako dziecko. Fakt, że raz po raz pojawiają się w niej cieplejsze uczucia - jak np. lojalność, troska wobec przyjaciół - nie zgrzytał mi za mocno z wizerunkiem bezwzględnej zabójczyni.
Minusem są często powtarzające się informacje - nie tylko na początku każdego tomu, co mogłabym jeszcze zrozumieć, ale i w jego środku - kto jest kim, kto co komu zawdzięcza, dlaczego Gin wsłuchuje się w szept kamieni, etc. Przeszkadzało mi też trochę to, gdy Gin raz za razem obiecywała sobie, że już tej nocy rozwiąże problem i wyśle danego przeciwnika do piachu - oczywiście, zawsze trwa to nieco dłużej, odpowiednio do końca każdego tomu. Jeśli chodzi o pojawiające się w tych książkach - niektóre odpowiedzi są dość oczywiste, od samego początku, mimo to czytelnik napotka parę niespodzianek - jak chociażby to, co naprawdę (z)robił Fletcher.
Właściwie w tym miejscu powinnam skończyć recenzję, przynajmniej dla tych, którzy lubią mieć niespodzianki :) Jeśli ktoś nie obawia się spoilerów - może czytać dalej :)
Co odróżnia tą serię od wielu, wielu podobnych? Ciekawsi bohaterowie, barwny język autorki, dobrze wyważony świat. Uwielbiam książki z elementami paranormalnymi, ale nie lubię, kiedy jest w nich za dużo tego magicznego pomiotu - u Jennifer Estep są ludzie władający mocą żywiołów, wampiry, krasnoludy i olbrzymy, ale to wydaje się takie... bardzo normalne. Nie ma wyciąganych w ostatniej chwili gdzieś z rękawa niespodzianek, wykreowana rzeczywistość wydaje się spójna i kompleksowa.
Odpowiadał mi też wiek bohaterów, łatwiej było mi się z nimi identyfikować - Gin ma trzydziestkę, mężczyźni są od niej o kilka lat starsi. Jedyne osoby młodsze, jak dziewiętnastoletnie Eva czy Violet, najczęściej pojawiają się w charakterze wystraszonych lub dla odmiany rozchichotanych nastolatek, nie udają nikogo innego.
Właściwie stwierdzenie, że identyfikowałam się z Gin, to przesada - dziewczyna dość konsekwentnie przedstawiana jest jako osoba nieczuła, zimna. Kiedy pojawiają się kłopoty lub zagrożenie, jej pierwszą myślą jest zwykle poderżnięcie tym kłopotom gardła i pozbycie się ciała (na co ma zresztą wypróbowany, niezawodny sposób). W tym miejscu należy przyznać rację Caine'owi - Gin nie próbuje nawet szukać innych sposobów. Czy w tak skorumpowanym mieście jak Ashland to w ogóle możliwe, to już inna sprawa. Jej obecne zachowanie ma dość wiarygodne korzenie w przeszłości, w tym, co przeszła jako dziecko. Fakt, że raz po raz pojawiają się w niej cieplejsze uczucia - jak np. lojalność, troska wobec przyjaciół - nie zgrzytał mi za mocno z wizerunkiem bezwzględnej zabójczyni.
Minusem są często powtarzające się informacje - nie tylko na początku każdego tomu, co mogłabym jeszcze zrozumieć, ale i w jego środku - kto jest kim, kto co komu zawdzięcza, dlaczego Gin wsłuchuje się w szept kamieni, etc. Przeszkadzało mi też trochę to, gdy Gin raz za razem obiecywała sobie, że już tej nocy rozwiąże problem i wyśle danego przeciwnika do piachu - oczywiście, zawsze trwa to nieco dłużej, odpowiednio do końca każdego tomu. Jeśli chodzi o pojawiające się w tych książkach - niektóre odpowiedzi są dość oczywiste, od samego początku, mimo to czytelnik napotka parę niespodzianek - jak chociażby to, co naprawdę (z)robił Fletcher.
Właściwie w tym miejscu powinnam skończyć recenzję, przynajmniej dla tych, którzy lubią mieć niespodzianki :) Jeśli ktoś nie obawia się spoilerów - może czytać dalej :)
- Strażnik! - ryknęła Evelyn.
Było to ostatnie słowo, jakie wypowiedziała. Wystarczył jeden ruch mojej ręki, a zaostrzona śruba pomknęła przez powietrze i zagłębiła się w jej gardle. Przebiła tchawicę. Bingo. Krzyk Evelyn przeszedł w świszczące rzężenie. Zsunęła sie z plastikowego krzesła na podłogę. Zacisnęła dłoń na śrubie, wyrwała ją z ciała. Krew trysnęła na wykładzinę, rozlała się plamą jak atrament w teście Rorschacha. Głupio zrobiła. Gdyby śruba została w tchawicy, pożyłaby jeszcze z minutę. Sanitariusz zaklął i rzucił się w moją stronę, ale byłam szybsza. Podniosłam z podłogi złote pióro lekarki, wstałam i wbiłam mu je prosto w serce.
- A co do ciebie... - szepnęłam mu do ucha, gdy miotały nim konwulsje, - Za ciebie mi nie płacą. Ale ponieważ kręci cię gwałcenie pacjentek, traktuję to jako pracę charytatywną. Na rzecz lokalnej społeczności.
("Ukąszenie pająka", 01)
Donovan Caine z początku wydawał się nudny, za to w drugim tomie stał się po prostu irytujący. Ok, porządny glina, jedyny w mieście, któremu zależało na zaprowadzeniu porządku. Ale i tak... nieciekawy. Bycie szlachetnym się chwali, lecz jego zachowanie było niekonsekwentne, zmieniał zdanie, to znów się wycofywał. Co za facet... Zupełnie nie potrafiłam zrozumieć zainteresowania Gin jego osobą. No, może poza przyciąganiem czysto seksualnym :D
Wątek romantyczny nie odgrywa w tej serii najważniejszej roli, lecz jego rozczarowujący przebieg może zniechęcić. I w momencie, gdy zaczynałam odczuwać takie właśnie zniechęcenie - na scenie pojawił się Owen Grayson. I moje zainteresowanie książką zdecydowanie wzrosło. Gdyż tam, gdzie Donovan jest sztywny i niereformowalny, Owen jest intrygujący, seksowny i pewny siebie, flirtuje bez zahamowań, a przy tym ani na moment nie przestaje być dżentelmenem. Za każdym razem od nowa mnie czymś zaskakiwał - dawno nie trafiłam na tak ciekawie skonstruowaną postać (w książce lekkiego kalibru!). Co mi się najbardziej podobało - to jego podejście do Gin: zaakceptował to, kim była, i nie odczuwał potrzeby, by bronić jej przed tymi wszystkimi niebezpieczeństwami, z jakimi wiązała się jej praca. Ba, zaakceptował, że w jej obecności to nie on był tym bardziej niebezpiecznym, że dziewczyna mogła w każdej chwili go zaatakować. To chyba najlepiej świadczy o jego wysokiej samoocenie jako mężczyzny, fakt, iż nie przeszkadza mu taki rozkład sił :) Więcej takich właśnie panów poproszę!
Wątek romantyczny nie odgrywa w tej serii najważniejszej roli, lecz jego rozczarowujący przebieg może zniechęcić. I w momencie, gdy zaczynałam odczuwać takie właśnie zniechęcenie - na scenie pojawił się Owen Grayson. I moje zainteresowanie książką zdecydowanie wzrosło. Gdyż tam, gdzie Donovan jest sztywny i niereformowalny, Owen jest intrygujący, seksowny i pewny siebie, flirtuje bez zahamowań, a przy tym ani na moment nie przestaje być dżentelmenem. Za każdym razem od nowa mnie czymś zaskakiwał - dawno nie trafiłam na tak ciekawie skonstruowaną postać (w książce lekkiego kalibru!). Co mi się najbardziej podobało - to jego podejście do Gin: zaakceptował to, kim była, i nie odczuwał potrzeby, by bronić jej przed tymi wszystkimi niebezpieczeństwami, z jakimi wiązała się jej praca. Ba, zaakceptował, że w jej obecności to nie on był tym bardziej niebezpiecznym, że dziewczyna mogła w każdej chwili go zaatakować. To chyba najlepiej świadczy o jego wysokiej samoocenie jako mężczyzny, fakt, iż nie przeszkadza mu taki rozkład sił :) Więcej takich właśnie panów poproszę!
Owen shrugged. - What can I say? I‘m curious.
- Curious? Most men would be running for the door at this point - I replied. - Blubbering and screaming all the while.
He grinned. - I‘m not most men.
No, he wasn‘t, a fact that intrigued me more and more, as did the complete lack of judgment in his violet gaze. I could have told Owen that I was a librarian and gotten the same reaction - or lack thereof. (...)
-Besides - Owen continued. - If you‘re as good as you say you are, I wouldn‘t make it to the door anyway.
- No, you wouldn‘t - I replied in a quiet voice.
His grin widened. - You know you‘re not helping my ego, Gin.
- Oh - I said in a lighter tone. - I think you‘ve got plenty of confidence to spare, Owen.
He kept grinning at me, the expression softening his rough features into something more pleasant - and enticing.
("Venom", 03)
Jeśli autorce uda się utrzymać ten styl w dalszych częściach, warto czytać dla samego choćby Owena :)
- Don‘t worry about Owen, Finn - I finally said. - Besides our past history, he wants to fuck me now, remember? Spilling news of my secret identity is only going to get him a knife to the chest. He knows that. And I seriously doubt he wants Eva to finish growing up without big brother around to keep her safe and in line.
- And what happens if you‘re wrong? - Finn asked.
My stomach tightened, and I stared out into the darkness. - Then I‘ll fuck him once, and when we‘re done, I‘ll stab him where he lies.
("Venom", 03)
Reszta ekipy również spisuje się doskonale :) Przede wszystkim Finn - bezczelny, niepoprawny uwodziciel, serdeczny przyjaciel, specjalista od wszelkiego rodzaju nielegalnych interesów. I kolejny mężczyzna, któremu nie przeszkadza, że to nie jest silniejszy, bardziej zabójczy niż Gin.
Jest i enigmatyczna Sophia, i mądra Jo-Jo, i... Ok, stopniowo pojawiają się również inni :) Ale więcej naprawdę już nie powinnam zdradzać :)
To say that Finnegan Lane was something of a womanizer was like telling someone that it was a little steamy in the South in the summertime. Old, young, fat, thin, blonde, brunette, bald, toothless, face like a steel trap, Finn didn’t care as long as it was breathing, female, and had the breasts to prove it. He wasn’t even particular about how perky they were. Finn regarded pesky little things like wedding bands, engagement rings, and jealous, hulking menfolk more as amusing challenges than immovable obstacles that could be hazardous to his health. It always amazed me that some jilted husband hadn’t hired me, the Spider, to kill my foster brother long ago. But Finn had his own sort of magic when it came to charming the ladies.
("Spider's Revenge", 05)
Jest i enigmatyczna Sophia, i mądra Jo-Jo, i... Ok, stopniowo pojawiają się również inni :) Ale więcej naprawdę już nie powinnam zdradzać :)
His path took him close to the edge of the dance floor. The blond hooker he‘d been eyeing blew Finn a kiss. He grinned and veered in her direction. Less than three minutes later, the two of them were ensconced at the bar, drinking martinis and making goo-goo eyes at each other.
I drummed my fingers on the tabletop. A pretty face and tight body could distract Finnegan Lane from his own funeral.
("Venom", 03)
Szkoda, że w Polsce wydany został tylko pierwszy tom - i póki co nie słychać nic o kontynuacji (autorka wydała już 13 tomów "Elemental Assassin"). Wydawnictwo Dwójka Bez Sternika po raz kolejny porzuciło naprawdę interesującą serię (choć trzeba przyznać, że tym razem przynajmniej tłumaczenie było udane). Na szczęście dzisiaj dostęp do zagranicznych księgarni jest znacznie ułatwiony, więc jeśli tylko ktoś radzi sobie z językiem angielskim, pozostaje tam szukać dobrej lektury :)
Moja ocena po pierwszych trzech tomach - 7/10.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz