Korzystając z kilku dni wolnego nadrabiałam lekturę prasy, na którą na co dzień brakuje czasu. W jednej z "Polityk" trafiłam na wywiad z prof. Zbigniewem Mikołejką ("Dziad kontra baby", Polityka 38/2012). Echa burzy wokół jednego z felietonów profesora, odnoszącego się do "wózkowych", wydały mi się na tyle intrygujące, że zaczęłam szperać, by dotrzeć do oryginału.
I teraz nie wiem, czy śmiać się czy płakać.
Bo abstrahując od tego, że zgadzam się z istotą treści spornego felietonu (sama spotykam dość często ten typ kobiet, choć może nie ujęłabym swojej oceny w równie brutalny sposób), to przeraża mnie, jak mało osób zrozumiało ów krótki tekst.
Czytanie ze zrozumieniem to widać zamierająca sztuka.
Profesor Mikołejko to przedstawiciel starszego pokolenia, zręcznie operujący słowem i doskonale świadomy tego, co chce powiedzieć. Nie można mu zarzucić, że nieumiejętnie formułuje swoje myśli, podobnie jak nie można mu odmówić inteligencji, a jego wypowiedzi - choć niektórym mogą wydawać się kontrowersyjne - tak naprawdę celnie wskazują na problemy polskiego społeczeństwa. Choć nigdy nie czułam wielkiej sympatii dla filozofów, cieszę się, że znalazł się ktoś, kto miał odwagę (mniejsza o jego pobudki) włożyć kij w mrowisko.
Szkoda, że tylko nieliczni go zrozumieli.
We współczesnym świecie, operującym
gotową, przetrawioną informacją, podaną w postaci prostej do
przełknięcia papki, mało kto zadaje sobie ten wysiłek, by zwrócić uwagę
na niuanse. Ba, czasem wydaje mi się, że tu nie chodzi nawet o niuanse, tylko samo zrozumienie treści. Czytając komentarze do wspomnianego na wstępie felietonu (dość zabawnego, tak na marginesie, zaprawionego sporą porcją autoironii) miałam wrażenie, jakby autorzy tych nieraz wulgarnych "polemik" przeczytali zaledwie jedno czy dwa słowa i już czuli się upoważnieni do wyrażenia swojego oburzenia.
Zresztą do podobnych wniosków dochodzę na co dzień. Wielu ludzi, z którymi mam do czynienia, nie słucha, nie rozumie czytanych treści, albo też przyjmuje taką interpretację, jaka jest dla nich wygodna czy prostsza.
To smutne. I to nie rokuje dobrze na przyszłość.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz