Drugi tom "Archiwum burzowego światła" Brandona Sandersona połknęłam w jeszcze krótszym czasie niż pierwszy, choć jak patrzę na tą ilość stron - wydaje się to niemal niemożliwe. Cóż, przepadłam na kilka wieczorów. Książki takie jak ta powinny być opatrzone ostrzeżeniem: "Czytasz na własne ryzyko! Po tej lekturze trudno znaleźć cokolwiek zadowalającego." Ja z pewnością będę marudzić, bo "Słowa światłości" okazały się tak dobre, że teraz każda kolejna książka wydaje się zbyt banalna.
Dla fanów fantasy i nie tylko :)
Dla fanów fantasy i nie tylko :)
Świetliści Rycerze muszą znów powstać.
W końcu wypowiedziano starożytne przysięgi, spreny powracają. Ludzie szukają tego, co zostało utracone. Być może ta misja ich zniszczy.
Wiatrowy zagubił się w strzaskanej krainie i balansuje na granicy między zemstą a honorem. Tkaczka Światła, którą powoli pochłania przeszłość, poszukuje kłamstwa, którym musi się stać. Kowal Więzi, zrodzony z krwi i śmierci, teraz próbuje odbudować to, co zostało zniszczone. Badaczka, od której zależą losy dwóch ludów, zostaje zmuszona do dokonania wyboru między powolną śmiercią a straszliwą zdradą wszystkiego, w co wierzy. Najwyższy czas, by się przebudzili, nadchodzi bowiem Wieczna Burza. I przybył Skrytobójca.
(okładka wydania angielskojęzycznego przemawia do mnie bardziej niż polskiego, więc to z niej skorzystałam - scena na niej uwidoczniona była może nieco patetyczna, ale i tak bardzo mi się podobała)
W końcu wypowiedziano starożytne przysięgi, spreny powracają. Ludzie szukają tego, co zostało utracone. Być może ta misja ich zniszczy.
Wiatrowy zagubił się w strzaskanej krainie i balansuje na granicy między zemstą a honorem. Tkaczka Światła, którą powoli pochłania przeszłość, poszukuje kłamstwa, którym musi się stać. Kowal Więzi, zrodzony z krwi i śmierci, teraz próbuje odbudować to, co zostało zniszczone. Badaczka, od której zależą losy dwóch ludów, zostaje zmuszona do dokonania wyboru między powolną śmiercią a straszliwą zdradą wszystkiego, w co wierzy. Najwyższy czas, by się przebudzili, nadchodzi bowiem Wieczna Burza. I przybył Skrytobójca.
(okładka wydania angielskojęzycznego przemawia do mnie bardziej niż polskiego, więc to z niej skorzystałam - scena na niej uwidoczniona była może nieco patetyczna, ale i tak bardzo mi się podobała)
Moja opinia o pierwszej części cyklu "Archiwum burzowego światła" - tutaj.
Pierwszy tom zrobił na mnie ogromne wrażenie, drugi - zachwycił i bez reszty wciągnął do niezwykłego świata Rosharu. Obawiam się, że będę musiała jeszcze kilka razy przekartkować to tomiszcze, zanim się nim nasycę. Już dawno mi się nie zdarzyło, żebym robiła notatki w próbie rozpracowania zagadek! Jeśli w "Drodze królów" został dopiero przygotowany grunt do dalszych wydarzeń, to w "Słowach światłości" akcja rozkręciła się na dobre: skrytobójca wywołuje chaos we wszystkich królestwach, a na horyzoncie pojawia się straszliwa burza, potężniejsza niż zwykle...
Lubię bohaterów Brandona Sandersona. Pozornie przerysowani, zbyt idealni - ale hej! to fantasy, a nie powieść obyczajowa! - jednakże po lepszym poznaniu okazuje się, iż każdy z nich kryje w sobie różne odcienie szarości. Tym razem autor skupił się przede wszystkim na Shallan. Dotychczas czytelnicy mogli ją poznać jako bystrą, sympatyczną i mocno zdeterminowaną dziewczynę, mimo wszystko jednak stosunkowo naiwną. Choć kierowało nią pragnienie ratowania rodziny, jej wybory wydawały się moralnie wątpliwe. Dopiero teraz jednak wyjaśniło się, jak naprawdę wygląda sytuacja, co stało się z jej ojcem i dlaczego Shallan jest jaka jest. Przyznaję, że nie spodziewałam się tak trudnych, mrocznych wydarzeń.
Co rzadkie w tym gatunku literackim, Brandonowi Sandersonowi udało się zbudować głębsze postaci, o złożonych charakterach i skomplikowanej przeszłości. Ich postawa oraz wewnętrzny rozwój są całkiem wiarygodne, uwzględniając oczywiście to, że akcja rozgrywa się w zupełnie nierealnym, pełnym magii świecie. To, jak intrygującą postacią jest Shallan, najlepiej widać było chyba podczas jej wędrówki z Kaladinem przez rozpadliny. Obydwoje mają za sobą traumatyczne przeżycia, lecz każde z nich przyjęło inną postawę wobec świata i ludzi. Tam, gdzie Shallan kryje się za powierzchowną beztroską, dowcipnymi uwagami oraz pełnym determinacji optymizmem, Kaladin wręcz promieniuje ponurym gniewem i niechęcią. Zderzenie tych dwóch charakterów, zderzenie pełnego goryczy i nienawiści mężczyzny z nieustannie uśmiechniętą dziewczyną, zostało świetnie przedstawione i czytając zapominałam, że obydwoje są bardzo młodzi. Zwykle preferuję nieco starszych bohaterów i ten ich wiek w połączeniu z trudnymi decyzjami, jakie musieli podejmować, przeszkadzałby mi, gdyby nie to, że obydwoje raz po raz popełniali błędy czy potykali się.
Shallan, która w pierwszej części towarzyszyła Jasnah, teraz dołączyła do armii zgromadzonych na Strzaskanych Równinach oraz do swojego narzeczonego (jeszcze nieformalnie) Adolina. Adolin jest zarazem uroczy i irytujący, stanowi wyraźny kontrast w stosunku do Kaladina.
Powrócili również pozostali bohaterowie znani z pierwszego tomu. Wydawałoby się, że drużynie mostowych Kaladina nic już nie będzie zagrażać. Otoczeni opieką Dalinara i awansowani na osobistych strażników jego rodziny oraz króla znaleźli się w miejscu, o którym kiedyś nie mogli choćby marzyć. Nie są już bezpośrednio narażeni na niebezpieczeństwa, dostają odpowiedzialne zadania. A mimo to Kaladin miota się i bardziej nawet niż w pierwszym tomie pogrąża w mroku. Tym razem jednak jego wewnętrzna walka dotyczy nie przetrwania, ale wyboru tego co "właściwe" oraz pragnienia zemsty. Jego lojalność żołnierza zderza się z tak bardzo ludzkim żądaniem, by sprawiedliwości stało się zadość, by winni zostali ukarani. Zatracony w moralnych rozterkach Kaladin nie zauważa, jak jego decyzje wpływają na jego honorsprena - Syl.
Dla mnie zmagania Kaladina były chyba najciekawszym wątkiem tej części - do tej pory wydawał się zbyt doskonały, zbyt utalentowany, by być prawdziwym. Dobrze, kiedy bohater ma jakieś wady, słabości i kiedy wady te płynnie wkomponowują się w jego obraz. I znów - te rozterki Kaladina byłyby nużące, gdyby zapomnieć o jego wieku.
Ha, gdybym miała nawiązać do wszystkich wątków poruszanych w tym tomie, powstawałaby długa rozprawa. Autor wprowadził tak wiele wyraźnych oraz całkiem subtelnych wątków, sugestii, że trudno powstrzymać się od snucia domysłów: czy rozwinie się uczucie między Kalem a Shallan (z tego, co poszperałam po różnych recenzjach, nie tylko ja się nad tym zastanawiam), jakie będą konsekwencje czynu Adolina w samej końcówce i jak chłopak poradzi sobie z faktem, iż jego narzeczona niespodziewanie przerosła go statusem, co stało się z żoną Dalinara (spotkałam się z opinią, iż może jeszcze powrócić), co będzie dalej z Elhokarem, kto jeszcze okaże się Świetlistym? I kim u licha naprawdę jest Trefniś?
Ha, gdybym miała nawiązać do wszystkich wątków poruszanych w tym tomie, powstawałaby długa rozprawa. Autor wprowadził tak wiele wyraźnych oraz całkiem subtelnych wątków, sugestii, że trudno powstrzymać się od snucia domysłów: czy rozwinie się uczucie między Kalem a Shallan (z tego, co poszperałam po różnych recenzjach, nie tylko ja się nad tym zastanawiam), jakie będą konsekwencje czynu Adolina w samej końcówce i jak chłopak poradzi sobie z faktem, iż jego narzeczona niespodziewanie przerosła go statusem, co stało się z żoną Dalinara (spotkałam się z opinią, iż może jeszcze powrócić), co będzie dalej z Elhokarem, kto jeszcze okaże się Świetlistym? I kim u licha naprawdę jest Trefniś?
Poszczególne części książki przecinane są "interludiami", które przenoszą czytelnika w zupełnie inne miejsca. Autor pozwala zajrzeć do obozu Parshendich i obserwować zachodzące w nich przemiany oczyma ich przywódczyni, Eshonai. To znów przeskakuje na Reshi, do Aziru pokazując postaci, które być może będą miały do odegrania jakąś istotną rolę, a być może dostarczają jedynie dodatkowych informacji (lub - jak kto woli - jedynie gmatwają obraz sytuacji - imion jest zdecydowanie zbyt wiele, by móc je wszystkie spamiętać). Te podpowiedzi, w połączeniu z krótkimi notkami na początku każdego rozdziału, wcale nie ułatwiają rozwiązania zagadki. Ilekroć wydawało mi się, że zaczynałam łapać się w tym wszystkim - w tajemnicach Heroldów, w zrozumieniu, kto kieruje Duchokrwistymi a kto Niebiańskimi, kim naprawdę był Wszechmogący, a kim bogowie Parshendich - kolejna informacja burzyła ten obraz.
Ogromne brawa dla Brandona Sandersona za stworzenie tego arcydzieła, brawa dla tłumacza - za piękną pracę.
Ha, jeszcze parę tomów przed nami (zaplanowanych jest dziesięć), szkoda tylko, że premiera trzeciego została przesunięta na 2017. Zdaję sobie sprawę, że napisanie tylu stron wymaga czasu oraz wiele, wiele żmudnej pracy, lecz jako czytelnik mogę tylko ciężko wzdychać - przy takich książkach chciałoby się mieć całość od razu :)
Hah, jeśli ktoś nie chce uwierzyć na słowo, jak mocno "Archiwum burzowego światła" wpływa na wyobraźnię, wystarczy zajrzeć chociażby na DeviantART - tutaj parę przykładów twórczości fanów Brandona Sandersona (lubię zaglądać na ten portal, w poszukiwaniu ilustracji, które często są ciekawsze niż oryginalne okładki, ale nie tylko):
Ogromne brawa dla Brandona Sandersona za stworzenie tego arcydzieła, brawa dla tłumacza - za piękną pracę.
Ha, jeszcze parę tomów przed nami (zaplanowanych jest dziesięć), szkoda tylko, że premiera trzeciego została przesunięta na 2017. Zdaję sobie sprawę, że napisanie tylu stron wymaga czasu oraz wiele, wiele żmudnej pracy, lecz jako czytelnik mogę tylko ciężko wzdychać - przy takich książkach chciałoby się mieć całość od razu :)
Hah, jeśli ktoś nie chce uwierzyć na słowo, jak mocno "Archiwum burzowego światła" wpływa na wyobraźnię, wystarczy zajrzeć chociażby na DeviantART - tutaj parę przykładów twórczości fanów Brandona Sandersona (lubię zaglądać na ten portal, w poszukiwaniu ilustracji, które często są ciekawsze niż oryginalne okładki, ale nie tylko):
Rozpadliny. Autor: Lyraina, źródło: http://lyraina.deviantart.com/art/Chasm-Duty-Stormlight-Archive-Series-460588674 |
Autor: theLostSindar, źródło: http://thelostsindar.deviantart.com/art/Stormlight-Sketches-497752252 |
Kaladin. Autor: Sarctic, źródło: http://www.deviantart.com/art/Kaladin-Stormblessed-464343566 |
Autor: Chillalord, źródło: http://www.deviantart.com/art/Kaladin-Stormblessed-357869437 |
Autor: BotanicaXu, źródło: http://botanicaxu.deviantart.com/art/The-Way-of-Kings-Characters-I-428230782 |
Autor: krhart, źródło: http://sandersonfans.deviantart.com/art/The-Way-of-Kings-Stormbless-196550089 |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz