poniedziałek, 11 stycznia 2016

Z cyklu: "Trudne pytania" (cz. 19)


Stoimy ze Skrzatem na szkolnym korytarzu, na ścianie - wystawa prac nt. "Obrazek z figur geometrycznych". Do dyspozycji były kółka, kwadraty, trójkąty, prostokąty. Na obrazkach pełno piesków, ludzików, kwiatków i innych podobnych kompozycji. 

Stoimy ramię przy ramieniu i wpatrujemy się w ścianę. Przez dłuższą chwilę oboje milczymy, w końcu pytam.

- A twoja praca, co przedstawia?

Oj, matka, matka... Ale naprawdę nie miałam pomysłu, jak zinterpretować figury poukładane po całej powierzchni kartki w kontrolowanym nieładzie.

- To rozsypany krasnal - wyjaśnia spokojnie.


Skrzat wybierał się na przyjęcie urodzinowe koleżanki. Ponieważ miał kłopot z wybraniem prezentu, zasugerowałam mu, by dyskretnie wybadał, co solenizantka lubi. Dwa dni później...

- Misja zakończona sukcesem! - oznajmia rozpromieniony. - Spytałem M. i powiedziała, że nie interesuje się niczym szczególnym.


Pytanie praktyczne:

- Mama, a jeśli rodzice na coś dziecku nie pozwalają, to czy jest jakiś sędzia, który może zdecydować, że powinni pozwolić?


- Wiesz, niektórzy przynoszą do szkoły zabawki, chociaż rodzice im nie pozwalają - wyznaje nieoczekiwanie Skrzat. - W kieszeniach je przynoszą.

Dyplomatycznie, teraz dyplomatycznie.

- Hmm... - Czy to dobra odpowiedź?

- Mnie też namawiali - kontynuuje zamyślony Skrzat.

- A co ty na to?

- Nie chciałem, bo wy mnie sprawdzacie...

Dobrze wiedzieć. Sprawdziliśmy może dwa razy, kiedy miał wyraźny szlaban.

- I to jedyne, co cię powstrzymało?

- No, myślę, że to trudne, takie przemycanie - kończy patrząc na mnie z nadzieją.

Oookej. Kamiennną twarz mam już dobrze wyćwiczoną.

- Owszem, to trudne.


Zdjęcia jeszcze z października, jakoś tak się uchowały...















Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...