środa, 2 grudnia 2015

Z cyklu: "Trudne pytania" (cz. 18)


Po przegranej (kolejnej) dyspucie o to, że lekcje należy odrobić TERAZ, a nie po tym, jak się już pobawi, Skrzat siedzi przy stole z brodą markotnie wspartą na dłoni. Wzdycha ponuro.

- Ja to już nie mam żadnej władzy w tym domu.




Oświadczenie po szalonej i bardzo głośnej imprezie (w końcu 8 lat kończy się tylko raz w życiu):

- Mama, to były moje najlepsze urodziny w 2015 roku!


Rozmowa przez telefon.

- Pożyczyłem dziś z biblioteki taką książkę, 'Straszna historia', o Jagiellonach...

- Wiesz, kim byli Jagiellonowie?

- Oj dziadek - wzdycha lekko zażenowany Skrzat - przecież czytałem historię Polski.


- Mama, mogę zabrać jutro do szkoły książkę o mitach?

- Po co? - pytam podejrzliwie.

- Żeby podyskutować z panią od religii o mitologii chrześcijańskiej.


- Mama! - krzyczy już z daleka. - Dzisiaj w szkole nie zrobiłem nic głupiego!


Rozmowa z dziadkiem przez telefon.

-  Dziś na treningu nauczyłem się pływać pieskiem!

- A jakim pieskiem? - podpuszcza dziadek.

- No jak to jakim? - odpowiada Skrzat, zupełnie niespeszony. - Oczywiście, że wodołazem!


- Wymieniłem dziś tego dużego kauczuka na dwie szklane kulki - oświadcza z dumą.

- Hmm... Nie znam aktualnego kursu wymiany, ale skoro twierdzisz, że to dobry interes, to ci wierzę.

- K. oferował mi trzy "danonki", ale nie wybrałem ich.

- "Danonki"? Chciał ci oddać swoje śniadanie?

Trzy?

- Nie, to te "danonki" od fasolek!

Fasolki rozdaje pani na lekcjach, jako punkty za aktywność. Dzieciaki zbierają, co dzień podliczają wyniki  i zdobywają kolejne naklejki na wielkiej tablicy. Za moich czasów było się aktywnym na lekcji bez dodatkowych nagród, ale czasy się zmieniły...

Nadal nie rozumiem, co mają "danonki" do fasolek. Dopytuję o szczegóły.

- No, mama... - wzdycha lekko zniecierpliwiony, niedomyślna matka. - To są te pojemniczki, do których wsypujemy fasolki w czasie lekcji. Żeby się nie rozsypały.

- To na czym polega interes z tym, że K. miałby ci oddać trzy "danonki"?

- Bo kiedy ktoś zgubi swój, pani odbiera mu dziesięć fasolek, a kiedy ktoś znajdzie taki zgubiony i przyniesie pani, to dostanie dodatkowe dziesięć fasolek.

Cóż za drakoński system...

- I gdybym wziął od K. te "danonki" - wyjaśnia dalej z zadowoleniem - to miałbym od razu trzydzieści fasolek!

Nie ma co, pomysłowe to i przedsiębiorcze...




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...