"Magic Stars" Ilony Andrews - taka niespodzianka przed Świętami! Autorzy Ilona i Andrew Gordonowie przygotowali dla fanów niespodziankę - krótkie opowiadanie ze świata Kate Daniels - tym razem o Dereku i Julie!
Spojrzałam w lustro na swoje odbicie - tak musi wyglądać kot, kiedy dobierze się do śmietanki ;)
Spojrzałam w lustro na swoje odbicie - tak musi wyglądać kot, kiedy dobierze się do śmietanki ;)
Scarred, solitary Derek Gaunt has separated from his Pack, and is truly
a lone wolf. With no family he answers to no one; but is fiercely loyal
to a chosen few. So, when several of those close to him are murdered,
he’ll stop at nothing to hunt their killer through the magic-drenched
streets of Atlanta.
Never one to be left on the sidelines, equally determined—some might say stubborn—Julie Lennart-Olsen soon joins in his pursuit; and what began as revenge turns into a race to save the city. Their search pits them against powers they never imagined and magic so old, it predates history. It may cost Derek his life, but there are things for which even he would risk everything.
Never one to be left on the sidelines, equally determined—some might say stubborn—Julie Lennart-Olsen soon joins in his pursuit; and what began as revenge turns into a race to save the city. Their search pits them against powers they never imagined and magic so old, it predates history. It may cost Derek his life, but there are things for which even he would risk everything.
Nowelka jest dość krótka, 64 strony, jednakże dla fanów serii to lektura obowiązkowa. Ha, wszyscy przecież chcemy wiedzieć, co się dzieje z Hugh, czyż nie?
Opowiadanie oznaczone jest jako numer 8,5 w serii o Kate Daniels, a jednocześnie jako "Grey wolf #1" - autorzy na blogu przyznali, że nie wykluczają kolejnego opowiadania o Dereku. Kiedy widziałam pierwszą zapowiedź, ucieszyłam się, aczkolwiek bez przesady - i Derek i Julie to sympatyczni bohaterowie, zawsze jednak wolałam historie koncentrujące się na Kate. A przecież powinnam się spodziewać, że państwo Gordon zawsze piszą na wysokim poziomie - nawet w tak krótkim opowiadaniu, o młodszych bohaterach ujęli sporo rewelacji istotnych dla rozwoju fabuły w samej serii. I to te właśnie rewelacje, nie sama akcja nowelki, powodują, iż trzeba ją przeczytać.
"Magic Stars" napisane jest z perspektywy Dereka (jedynie epilog - Julie). Kiedy rodzina Ivesów zostaje zamordowana, Curran wysyła Dereka, aby "wyjaśnił sprawę". Przed domem ofiar nasz wilk spotyka Julie, która prowadzi własne dochodzenie, w innej sprawie. Co ciekawe, Derekowi łatwiej było pogodzić się z tym, że Julie dołączy do niego w niebezpiecznym pościgu za mordercami, niż zaakceptować fakt, iż dziewczyna spotyka się z Rolandem, który uczy ją magii. Już na końcu "Magic Breaks", a także w "Magic Shifts" pojawiła się aluzja, iż Roland spędza czas z Julie, lecz dopiero teraz otrzymaliśmy potwierdzenie. A czego ją uczy? Ha, Julie na koniec dała mały pokaz. Jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób autorzy rozwiną ten wątek w finale serii. Bo to na pewno będzie miało znaczenie.
Nowelka jest krótka, nie było więc miejsca na budowanie skomplikowanej akcji czy napięcia - można to streścić następująco: walka, spotkanie, rozmowa, bójka, rozmowa, walka, ucieczka, walka i epilog. Oczywiście, że brakowało mi treści, że wszystko działo się zbyt szybko! Przeczytam każdą ilość stron, jakie Ilona Andrews napisze, i zawsze będzie mało, tym razem jednak długość opowiadania była ograniczona i zaakceptowałam to. Po raz pierwszy fani mogli zajrzeć do myśli Dereka i nie było to nic spodziewanego. Chłopak ma w sobie więcej mroku, niż się wydawało, wiele blizn, nie tylko tych na twarzy, i ciężko mu sobie z nimi poradzić. Być może jednak odnajdzie swoją rolę jako Szary Wilk.
Uwielbiam to, w jaki sposób autorzy opisują stworzony przez siebie świat - zniszczonej przez magię Atlanty - te zrujnowane ulice, dziką zieleń wyrastającą na ulicach, ponure zaułki pełne lśniących w ciemnościach oczu czy chociażby na wpół zalany podejrzanie wyglądającą wodą parking. Podobne obrazy powinny wydawać się nierealne, ale kiedy czytam te książki - mam wrażenie, jakbym sama tam stała. Choć nastrój od pierwszej sceny jest ponury, a wewnętrzne monologi Dereka wcale go nie poprawiają, całość wywoływała uśmiech - to, jak gładko szła współpraca Julie i Dereka, jak dobrze dziewczyna radziła sobie z demonami wilka. No i zakończenie :)
Przez te kilka tomów Julie dojrzała, a choć nadal jest wyszczekaną nastolatką, jej obecna pewność siebie ma mocne podstawy. Stara się być godna swojej opiekunki i całkiem nieźle jej to wychodzi. Zaskoczyło mnie, że dziewczyna wiedziała o tym, w jaki sposób została związana z Kate i jak spokojnie na to zareagowała. A biedna Kate tak się stresuje, że jej podopieczna się zorientuje (scena z epilogu była zresztą urocza - z nieświadomą Kate i wymianą spojrzeń z Curranem)! Ciekawa jestem, czy ta ich więź będzie odgrywała rolę w finałowym starciu z Rolandem? Co naprawdę Roland chce osiągnąć ucząc Julie? Nie wierzę w jego dobre intencje, chociaż... Mam wrażenie, że skoro autorzy mocno naprowadzają czytelnika na takie właśnie podejrzenia, to być może - z przekory - zrobią coś innego? Czy Kate wie, że również Evdokia uczy Julie? Ach, i biedny Hugh... Nie, nie zdradzę co go spotkało.
Zasadniczo unikam popularnego od jakiegoś czasu gatunku young adult czy new adult, romanse młodszych bohaterów zupełnie do mnie nie przemawiają. W "Magic Stars" nie ma romansu, przynajmniej nie wprost - autorzy subtelnie zaznaczyli to, że Derek i Julie są dla siebie ważni, że to coś więcej niż przyjaźń, ale nie przesądzili sprawy. Można powiedzieć, że Julie od samego początku, od pierwszej książki, w której się pojawiła, wiedziała, czego chce, a Derek potrzebuje jeszcze czasu, aby to sobie uświadomić. Albo chociaż to zaakceptować. Takie rozwiązanie mi się podoba, sprawia, że z uśmiechem będę wyczekiwać ciągu dalszego. Wolę, kiedy romantyczne relacje dojrzewają spokojnie, bez pośpiechu.
Zasadniczo unikam popularnego od jakiegoś czasu gatunku young adult czy new adult, romanse młodszych bohaterów zupełnie do mnie nie przemawiają. W "Magic Stars" nie ma romansu, przynajmniej nie wprost - autorzy subtelnie zaznaczyli to, że Derek i Julie są dla siebie ważni, że to coś więcej niż przyjaźń, ale nie przesądzili sprawy. Można powiedzieć, że Julie od samego początku, od pierwszej książki, w której się pojawiła, wiedziała, czego chce, a Derek potrzebuje jeszcze czasu, aby to sobie uświadomić. Albo chociaż to zaakceptować. Takie rozwiązanie mi się podoba, sprawia, że z uśmiechem będę wyczekiwać ciągu dalszego. Wolę, kiedy romantyczne relacje dojrzewają spokojnie, bez pośpiechu.
Podsumowując - dla fanów serii lektura obowiązkowa, dla tych, którzy nie spotkali się jeszcze z Kate Daniels, opowiadanie może być trudne do zrozumienia ;) I tym ostatnim polecam całą serię (nie zrażajcie się słabszymi tomami pierwszym i drugim, prawdziwa zabawa zaczyna się od trzeciego).
--- sprostowanie 21.12.2015 ---
Pani Ilona na swoim blogu zaznaczyła, żeby nie wyczytywać za wiele romansu z tej nowelki, że wbrew temu, co pojawiało się w wielu komentarzach, to jeszcze nie zmierza w kierunku "związku" :)
--- sprostowanie 21.12.2015 ---
Pani Ilona na swoim blogu zaznaczyła, żeby nie wyczytywać za wiele romansu z tej nowelki, że wbrew temu, co pojawiało się w wielu komentarzach, to jeszcze nie zmierza w kierunku "związku" :)
The cat was checking her out. She was a kid. He was looking at her like she was dessert. Nothing good was going through his head.
Derek bit off the words, fighting a snarl. “What the fuck are you looking at?”
The cat grinned, baring his teeth. “Bonus.”
The cat grinned, baring his teeth. “Bonus.”
So that was the cat’s plan: Kill him and get Julie. Good plan. If Derek had both hands tied behind his back and his feet chained to the ground.
Julie waved at him and winked at the three shapeshifters. “You shouldn’t corner Big Bad Wolves like him on a dark street. It’s bad for your health.”
“What the hell are you doing here?” he growled. She shouldn’t be here. Not in the middle of the night and not in front of this house. He didn’t want to tell her what had happened in the house.
“I’m working,” she said.
“What the hell are you doing here?” he growled. She shouldn’t be here. Not in the middle of the night and not in front of this house. He didn’t want to tell her what had happened in the house.
“I’m working,” she said.
“Why are you dressed like that?”
Her eyes narrowed. “Dressed like what?”
“That.”
“There is nothing wrong with the way she’s dressed.” The cat smirked, flashing white teeth. “I like it.”
Laugh it up while you can. “Shut up. If I decide to ask for your opinion, I’ll say, ‘Hey dickhead,’ so you don’t get confused.”
The cat snarled back. “What the hell makes you think you can tell me what to do?”
Julie sighed. “Look, I don’t have time for one of your man things, where you stand around and insult each other. The city has a Guardian, and I’m her Herald. I have a task, and you’re between me and my destination. Clear your asses out of here or be destroyed.”
“That.”
“There is nothing wrong with the way she’s dressed.” The cat smirked, flashing white teeth. “I like it.”
Laugh it up while you can. “Shut up. If I decide to ask for your opinion, I’ll say, ‘Hey dickhead,’ so you don’t get confused.”
The cat snarled back. “What the hell makes you think you can tell me what to do?”
Julie sighed. “Look, I don’t have time for one of your man things, where you stand around and insult each other. The city has a Guardian, and I’m her Herald. I have a task, and you’re between me and my destination. Clear your asses out of here or be destroyed.”
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz