czwartek, 3 września 2015

"Strzała Kusziela" Jacqueline Carey


Mam problem z oceną tej książki. Jest nieźle napisana, choć pewno do kilku elementów można by się przyczepić. Pomimo specyficznej tematyki, wielu scen "erotycznych" (cudzysłów użyty w pełni świadomie), autorce udało się uniknąć wulgarnych, drastycznych czy żenujących opisów (jak sceny te działają na wyobraźnię czytelnika - to już inna sprawa). Do tego dochodzi niezwykły świat (bardzo przypominający mi ten z książek Guya Gavriela Kaya), zawikłana intryga, spiski oraz polityka - zawiłości fabuły robią wrażenie. Mimo to od pierwszych stron miałam ogromne opory - nie tyle ze względu na preferencje głównej bohaterki, co z uwagi na sposób, w jaki zostały przedstawione tam dzieci. To dotyczyło jedynie początkowych rozdziałów, lecz wzbudziło niesmak, którego dalsza część książki, całkiem dobra fantasy, nie zdołała zatrzeć.

"Strzała Kusziela" Jacqueline Carey

Osadzona w świecie przebiegłych poetów, śmiertelnie groźnych dworzan, bohaterskich zdrajców i iście makiawelicznych łotrostw, to powieść o szlachetności, przepychu, poświęceniu, zdradzie i głębokiej konspiracji. Od czasu „Diuny” nie było epopei na miarę „Strzały Kushiela” – epickiej opowieści o gwałtownej śmierci starej epoki i narodzinach nowej.
Terre d'Ange to kraj niedościgłego piękna i wdzięku. Legenda mówi, że odkryli go aniołowie i ujęci jego urodą, dali początek ludowi, który żyje według prostej zasady: Kochaj tak, jak wola twoja.

Fedra nó Delaunay urodziła się ze szkarłatną plamką w lewym oku. Jako dziecko została sprzedana do jednego z Trzynastu Domów, skąd wykupił ją Anafiel Delaunay, szlachcic wypełniający wyjątkową misję i pierwszy człowiek, który poznał się na jej naturze: osoba trafiona Strzałą Kushiela jest wybrańcem skazanym na jednoczesne doświadczanie bólu i rozkoszy.

Fedra odbiera wszechstronne wykształcenie i opanowuje sztuki alkowy, ale przede wszystkim uczy się obserwowania, zapamiętywania i analizowania. Będąc niezrównaną kurtyzaną, jest również utalentowanym szpiegiem. Odkrywa spisek, który może wstrząsnąć posadami jej ojczyzny. Zdrada wytycza jej drogę, a miłość i honor każą jej na nią wstąpić. Kolejne wypadki doprowadzają ją na skraj rozpaczy... a nawet dalej. Pełen nienawiści przyjaciel, kochający wróg, umiłowany zabójca - w tym świecie wszyscy mogą nosić tę samą olśniewającą maskę, w tym świecie Fedra będzie mieć wyłącznie jedną szansę, żeby ocalić to wszystko, co jest jej drogie. 
Opis z okładki wyjaśnia z grubsza fabułę. Narracja prowadzona jest z perspektywy Fedry - dziewczyny wychowanej w Domu Nocy (co jest ładnym określeniem luksusowego domu publicznego), wykupionej przez szlachcica, który wyszkolił ją na kurtyzanę-szpiega. Fedra jako kurtyzana jest pod pewnym względem szczególna - szkarłatna plamka w oku naznacza ją jako osobę, która lubi ból, a bita i poniżana odczuwa podniecenie. To znamię jest widoczne dla wszystkich i przyciąga specyficzną klientelę. Fakt, że jest młodziutka i śliczna, dodatkowo zwiększa jej atrakcyjność.

Powinnam od razu wyjaśnić - rozumiem, że autorka chciała w wyrazisty sposób pokazać świat, w którym poruszali się jej bohaterowie (w tym również fakt, że prostytucja miała tam charakter niemal sakralny), dla mnie są jednak granice, których przekraczać nie należy. Zachowanie dorosłej Fedry nie budzi mojego oburzenia (choć też nie potrafiłam poczuć do niej sympatii), lecz opisy młodziutkiej Fedry, np. to kiedy jako siedmiolatka odkryła, że ból sprawia jej przyjemność i w tym samym czasie rozmyślała o oddawaniu się klientom - jest przekroczeniem granicy. Owszem, formalnie pewne reguły były przestrzegane, inicjacja dziewczyny (bardzo brutalna, tak na marginesie) nastąpiła dopiero, gdy ta ukończyła 15 lat, wcześniej jednak zarówno ona, jak i Alcuin, prezentowani byli jako obiekty seksualne - wzbudzające pragnienie w dorosłych. Siedmiolatka nie powinna świadomie odczuwać pożądania, dziesięciolatka nie powinna marzyć o tym, kiedy wreszcie będzie mogła rozpocząć swoją "służbę". Nawet, jeśli w rzeczywistości tak się zdarza - mój sprzeciw budzi fakt umieszczenia tego w książce bez podkreślenia, jak bardzo niewłaściwe są reakcje dorosłych na te śliczne, chowane do prostytucji dzieci. W "Strzale Kusziela" takie traktowanie dzieci przedstawiane jest jako normalne, nikt nie krytykuje Delauneya za to, w jaki sposób wykorzystuje swoich wychowanków, wręcz przeciwnie, jest za to wręcz podziwiany.

Być może moja reakcja jest przesadna - biorąc pod uwagę, iż dotyczy to wyłącznie początku książki - jestem jednak mocno przeczulona na tym punkcie.  Nawet jeśli celem jest podkreślenie specyficznej atmosfery tamtego świata, uważam, że nie należy choćby sugerować takiego obrazu: dzieci i seks nigdy nie powinny być rozpatrywane łącznie (chyba że mówimy o dzieciach jako konsekwencjach seksu).

Gdyby nie to istotne zastrzeżenie - książka podobałaby mi się o wiele bardziej.

Jak już wspomniałam,świat wykreowany przez autorkę przypomina mi książki G.G. Kaya (nie zamierzam nic sugerować, gdyż wielu autorów korzysta z podobnych metod - "Strzała Kusziela" ukazała się w 2001, a pierwsza autorska książka G.G.Kaya w 1984). Nie potrzeba mocno się starać, żeby rozpoznać w Terre d'Ange Francję czy w Eire - Irlandię. Podobieństw (zarówno tych geograficznych, jak i historycznych) jest wiele, niektóre nazwy, jak choćby Aragonia, zostają podane wprost. Tego rodzaju splątanie elementów znanych z nowymi (np. Pan Cieśniny) zawsze mnie przyciągało. Autorka dodała do tego ciekawą mitologię, historię Elui, narodzonego z łez Marii Magdaleny, opłakującej ukrzyżowanego Jezusa, Elui buntującego się przeciw jedynemu Bogu po to, by mógł chodzić wśród ludzi i ich kochać, oraz jego anielskich Towarzyszy. Cały system religijny Terra d'Ange (tak, ziemia aniołów) jest dobrze przemyślany i rozbudowany, a ilość imion, miejsc czy zdarzeń przywołanych w treści przyprawia o zawrót głowy! Tutaj zresztą postawiłabym mały minus - na początku powieści pojawia się zbyt wiele informacji, łatwo się w nich pogubić. Lubię stopniowo zagłębiać się w nowy świat, powoli odkrywać rządzące nim reguły. W "Strzale Kusziela" - napisanej z perspektywy Fedry, trochę w stylu pamiętnika - czytelnik już na wstępie dostaje wykład streszczający całą historię, religię oraz stosunki społeczne w Terra d'Ange.

Kiedy jednak przebrnąć przez nieco zagmatwany początek, powieść wciąga bez reszty i imponuje rozmachem - jest obszerna, naprawdę długa, a z rozdziału na rozdział bardziej trzyma w napięciu! Bohaterka przemierza znaczną część ówczesnej Europy, w różnych warunkach, poznaje prostych ludzi oraz największe znakomitości epoki. Z jednej strony - ten rozmach robi wrażenie, z drugiej - raz po raz pojawiają się małe, irytujące niekonsekwencje. Chociaż autorka bez wątpienia dobrze sobie całość poukładała, o paru rzeczach jakby zapomniała - chociażby kwestia antykoncepcji czy chorób wenerycznych (skoro jest wspomniane, że rany anguisette goją się szybciej niż u zwykłych ludzi, dlaczego nie dodać, iż mają również innego rodzaju ochronę?). Sługi Naamy z jednej strony pełnią posługę niemal religijną, z drugiej - nikt nie ukrywa, że chodzi w tym również o pieniądze. Zgodnie z doktryną religijną należałby się im szacunek za ich służbę, to przecież wielu wyzywa ich od "dziwek". Innego rodzaju niekonsekwencją - czy może raczej elementem mało wiarygodnym - była niezwykła spostrzegawczość Fedry, jej talent do analizy ludzkich charakterów - zestawiony z młodym wiekiem. W książce wielokrotnie podkreślana jest jej przenikliwość, lecz dla mnie nie brzmiało to zbyt przekonująco - bohaterka nie wydawała się rzeczywista, nie potrafiłam poczuć jej postaci ani tym bardziej zrozumieć.


Zanim zabrałam się za lekturę "Strzały Kusziela", spotkałam się z opiniami, iż jest to bardziej "mocna erotyka, BDSM" niż fantasy. Nie mogę się z tym zgodzić. Owszem, scen erotycznych jest sporo, zważywszy na "zawód" głównej bohaterki, lecz autorka jest bardzo oszczędna w opisach - pomija większość tego rodzaju scen zostawiając jedynie te, które wnoszą coś do akcji. Do tego, chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak taktownymi opisami dość mocnych scen  - bohaterka jest regularnie biczowana, cięta nożem i upokarzana, lecz Jacqueline Carey udało się to opisać bez zbędnej dosłowności. Brutalne jest to, co może pojawić się w wyobraźni czytelnika, nie język powieści. O tym, że nie o erotykę i szczegóły techniczne chodziło o autorce, najlepiej świadczy fakt, iż tego rodzaju sceny są... mało wyszukane. Mogłoby się wydawać, że w świecie, gdzie jest tak wielu łóżkowych sadystów, będą oni mieć bardziej urozmaicone pomysły. Czy to wada książki? Jeśli tak, to dla mnie mało istotna. Nie takich opisów w niej szukałam.

Nie przepadam za erotyką, szczególnie w takim, pełnym sadyzmu wydaniu. Tutaj akceptowałam to o tyle, że bez sensu byłoby sięgać po książkę, której główną bohaterką jest kurtyzana ze specyficznym darem, a następnie oburzać się na jej zachowanie. Nie potrafiłam też jednak wczuć się w przeżycia Fedry, która odczuwała podniecenie w sytuacjach, kiedy ktoś ją krzywdził, ranił czy upokarzał - być może dlatego, że autorka przedstawiła tą jej cechę jako "przypisaną", oczywistą od początku, a nie stopniowo odkrywaną, reakcje dziewczyny wydawały mi się niezrozumiałe. Zupełnie nie pojmowałam jej zawikłanego stosunku do Melisandy. Jak wspomniałam, większość scen przedstawiona została całkiem taktownie (a to sztuka!), tylko niektóre wzbudziły niesmak - m.in. licytacja dziewictwa Alcuina. Krótka scena obdzierania Fedry ze skóry sprawiła, że musiałam książkę na chwilę odłożyć. Nie wiem, czy intencją autorki była analiza wewnętrznej motywacji osób uprawiających prostytucję, relacji pomiędzy ich zgodą a zachowaniem klienta, czy granicą pomiędzy tym zawodem a niewolnictwem - pojawiło się tu kilka sugestii, wspartych zaprezentowaną w książce mitologią - nie zostały jednak moim zdaniem satysfakcjonująco rozwinięte. Zwykle wolę twarde bohaterki, które same potrafią skopać tyłek swoich wrogów. Fedra prezentuje zupełnie inny typ bohaterki, jest uległa (od kopania tyłków ma Joscelina) i to mogłoby być ciekawe, gdyby zostało to bardziej przekonująco opisane. Dla mnie postać dziewczyny nie była do końca spójna.

Za najciekawszą w "Strzale Kusziela" uważam zawikłaną intrygę - zagadki, układy, gry - oraz kwestie społeczno-historyczne, przede wszystkim pojawiający się w wielu książkach motyw barbarzyńców i krajów "oświeconych". Jestem pod wrażeniem ilości materiałów, jakie autorka musiała zgromadzić do napisania tej historii, ilości imion, szczegółowych opisów, ciekawostek. To ogromna praca i zasługuje na uznanie. Książki nie nazwałabym romansem, choć jest wątek, który zapewne będzie rozwinięty w kolejnych tomach, nie brakuje jednak patetycznych i przerysowanych uczuć, a niektórzy bohaterowie są odrobinę zbyt schematyczni, zbyt czarno-biali. Ale to fantasy, charakterystyka postaci jest moim zdaniem całkiem dobra jak na standardy gatunku.

Czego na pewno nie można "Strzale Kusziela" zarzucić, to przewidywalności - owszem, czytelnik spodziewa się szczęśliwego zakończenia, a w trakcie lektury może domyślać się, kto będzie czarnym charakterem, lecz fabuła kryje tyle zwrotów akcji, tyle niespodzianek, iż trudno odgadnąć, jak dokładnie się to wszystko zakończy.

Podsumowując - całkiem niezła fantasy, ze specyficznym klimatem. Ten właśnie specyficzny klimat w połączeniu z dobrym językiem wyróżnia ją spośród innych pozycji gatunku. Gdyby nie poruszony przeze mnie na początku problem ze sposobem, w jaki pokazano w niej dzieci, na pewno znalazłaby się wyżej w moim prywatnym rankingu. Niewykluczone, że przeczytam kolejne części (póki co zupełnie mnie do nich nie ciągnie), na pewno jednak nie zamierzam wracać do lektury tego tomu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...