poniedziałek, 12 stycznia 2015

Recenzja: Trudi Canavan "Trylogia Czarnego Maga"


Po lekturze pierwszego tomu trylogii Trudi Canavan o Czarnym Magu doszłam do wniosku, że jestem już za stara na ten typ fantasy - choć lubię barwnie wykreowane światy, to naiwność fabuły i mocno przerysowane postaci budziły zniecierpliwienie. Mimo to sięgnęłam po kolejną część i dałam się wciągnąć. Mam wrażenie, że z każdym tomem autorka się rozkręcała, wzbogacając fabułę o nowe wątki, komplikując charaktery bohaterów oraz stojące przed nimi zadania...

I tom - "Gildia Magów"

Co roku magowie z Imardinu gromadzą się, by oczyścić ulice z włóczęgów, uliczników i żebraków. Mistrzowie magicznych dyscyplin są przekonani, że nikt nie zdoła im się przeciwstawić, ich tarcza ochronna nie jest jednak tak nieprzenikniona jak im się wydaje. Kiedy bowiem tłum bezdomnych opuszcza miasto, młoda dziewczyna, wściekła na traktowanie jej rodziny i przyjaciół, ciska w tarczę kamieniem - wkładając w cios całą swoją złość. Ku zaskoczeniu wszystkich świadków kamień przenika przez barierę i ogłusza jednego z magów. Coś takiego jest nie do pomyślenia. Oto spełnił się najgorszy sen Gildii: w mieście przebywa nieszkolona magiczka. Trzeba ją znaleźć - i to szybko, zanim jej moc wyrwie się spod kontroli, niszcząc zarówno ją, jak i miasto.

 Książkę czytało się dość szybko, nie wymagała skupienia, ale też nie wciągała tak, jak niektóre powieści z tego gatunku. Z każdą stroną narastało we mnie przeczucie, że to lektura dla raczej młodszego czytelnika. Lubię fantasy, uwielbiam przenosić się w nowe, niesamowite światy, szczególnie, jeśli autorzy budują je w konsekwentny sposób. Świat Trudi Canavan nie był może oryginalny, ale za to dobrze opisany. Odpowiadał mi lekki, przyjemny język oraz równowaga pomiędzy akcją, dialogami oraz opisami.

Co raziło, to czarno-białe charaktery. Mieszkańcy slumsów byli prawie co do jednego dobrzy, solidarnie wspierający się w oporze przeciwko zarozumiałym bogaczom, znani ze swej bezwzględności Złodzieje okazali się całkiem miłymi gośćmi, a magowie, przed którymi przez niemal całą książkę ucieka Sonea, to grupa całkiem sympatycznych, zatroskanych o los miasta ludzi. Czarny charakter jest właściwie tylko jeden i od samego początku wiadomo, kto nim będzie. Całe szczęście okazuje się wyjątkowo nieudolny, a czytelnik nie ma wątpliwości, że w porę - nawet jeśli ta pora nastąpi w ostatniej chwili - zostanie ukarany.

Zdecydowanie zabrakło dreszczyku emocji albo zaskoczenia.

II tom - "Nowicjuszka"

Imardin to miasto ponurych intryg i niebezpiecznej polityki, gdzie władzę sprawują ci, którzy obdarzeni są magią. W ten ustalony porządek wtargnęła bezdomna dziewczyna o niezwykłym talencie magicznym. Odkąd przygarnęła ją Gildia Magów, jej życie zmieniło się nieodwracalnie na lepsze czy gorsze? Sonea wiedziała, że nauka w Gildii Magów nie będzie łatwa, ale nie przewidziała niechęci, jakiej dozna ze strony innych nowicjuszy. Jej szkolnymi kolegami są synowie i córki najpotężniejszych rodów w królestwie, którzy zrobią wszystko, żeby poniosła klęskę nie licząc się z kosztami. Niemniej przyjęcie opieki Wielkiego Mistrza Gildii może dla Sonei oznaczać jeszcze marniejszy los. Albowiem Wielki Mistrz Akkarin skrywa sekret znacznie czarniejszy niż jego szaty. 

Zaskoczeniem, i to przyjemnym, okazał się drugi tom :)

Tutaj mamy już tylko biel (przede wszystkim dobroduszny Rothen, trochę sztywny, ale bardzo sympatyczny Dannyl, konsekwentnie uczciwy Lorlen) i czerń (m.in. krążący po mieści zabójcy), lecz do tego całkiem sporo interesującej szarości. Sonea podejmuje naukę magii, najtrudniejsze jednak okazuje się przetrwanie pomiędzy innymi uczniami - niechęć, zawiść, pogarda, buntowanie grupy przeciw "słabszemu", etc. Jako urozmaicenie czytelnik otrzymuje relacje z podróży Dannyla oraz parę (mimo wszystko dość niewinnych) rozważań na temat nietolerancji czy różnic kulturowych między społeczeństwami nie aż tak innymi od tych nam znanych. Nie mogę powiedzieć, by autorce udało się przeprowadzić szczególnie głęboką analizę charakterów czy dokonać ambitnej podróży przez mrok ludzkiej duszy, ale czytało się to całkiem sympatycznie.

Chyba największym atutem jest Akkarin - postać zagadkowa, niejednoznaczna. I choć można się domyślać, jaką rolę odegra, to chyba po prostu mam słabość do takich bohaterów - ponurych, mrocznych, szorstkich i niekoniecznie sympatycznych.

Wyłapałam w fabule parę drobnych niekonsekwencji, ale nie przeszkadzały mi one zanadto. Wyrazy uznania dla autorki za staranne przemyślenie całości. 
III tom - "Wielki Mistrz"

Sonea wiele nauczyła się w Gildii Magów. W ciągu ostatniego roku Regin dał jej spokój, a pozostali nowicjusze zaczęli traktować ją z niechętnym szacunkiem. Dziewczyna nie może jednak zapomnieć tego, co widziała w podziemnej komnacie Wielkiego Mistrza Akkarina, ani też ostrzeżenia, że odwieczny wróg Kyralii obserwuje czujnie Gildię.
W miarę jak Akkarin ujawnia coraz więcej swojej wiedzy, Sonea przestaje być pewna, komu ufać ani czego bać się najbardziej. Czy prawda może być aż tak przerażająca, jak przedstawia ją Wielki Mistrz? A może jest to podstęp, mający skłonić ją do uczestnictwa w jego mrocznych praktykach? 



Trzecia część utrzymała poziom poprzedniej, a chyba nawet była lepsza :) Przede wszystkim akcja zaczęła się toczyć bardzo szybko i dość dramatycznie. Wybory, jakie autorka postawiła przed bohaterami, były innego kalibru niż te z pierwszego tomu. Parę rzeczy mnie irytowało, np. zupełnie nie przekonało mnie  tłumaczenie Akkarina, dlaczego nie mógł nic powiedzieć Lorlenowi. Trochę za dużo użalania się Rothena, skądinąd jednej z lepszych postaci w tym cyklu czy zamartwiania się Dannyla o swoją reputację w obliczu o wiele poważniejszych problemów. Mimo to - czytało się dobrze, nie mogłam się oderwać od lektury :) 

Samo zakończenie wywołało oczywiście mój sprzeciw. Choć rozumiem, dlaczego autorka podjęła taką decyzję i po cichu zgadzam się, że to najlepsze rozwiązanie, żal pozostaje. To chyba najlepszy dowód, że wciągnęłam się w świat "Czarnego Maga".

Wiem, że jest druga trylogia, "Zdrajcy", kontynuująca losy bohaterów, nie wiem jednak, czy po nią sięgnę. Akcja toczy się tam ok. 20 lat później, a ja nie przepadam za takimi powrotami

Jak ocenić całość? Na pewno nie jest to wybitna pozycja, nic szczególnie oryginalnego. Choć nie brakowało w niej przemocy, została ona opisana z wyczuciem. Wątki romantyczne - bardzo subtelne. Podobał mi się sposób, w jaki autorka przedstawiła, opisała świat "Czarnego Maga", a także jej wizja magii. Naiwność pierwszego tomu została zastąpiona ciekawszą akcją w drugim i trzecim. Powiedziałabym, że to raczej typowa lekka fantasy, raczej dla młodzieży niż dorosłych :)

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...