Niektóre smutki nigdy nie znikają bez śladu, można jedynie nauczyć się je po części ignorować. A że życie toczy się dalej... Trzeba iść naprzód.
Ponieważ Skrzat spędza czas z dziadkami w górach, mój mąż najwyraźniej postanowił go zastąpić. Bo choć jest trochę starszy, to chodzenie do pracy z gorączką ponad 39 st. i przy antybiotykach, wiele od poziomu przedszkolaka nie odbiega. Już drugi tydzień tak walczy. Przekonać go jednak nie sposób, skoro ledwo wraca do domu - zasypia :/, tylko jęcząc, by mu herbatki podać, owocka obrać... Ughh... Zapowiada się, że skończy się to dla niego zastrzykami, dobrze mu tak.
Ale nie o tym chciałam.
Odzyskałam aparat i od razu musiałam się upewnić, czy wszystko jest w porządku... spędzam więc ostatnio czas w ogródku. Bynajmniej nie plewiąc, chociaż to by się przydało.
Pszczoły uważa się za pracowite? Moim zdaniem te stworzenia mają ADHD. Złapanie ich na kwiatku jest baaaardzo trudne, szczególnie, jeśli dopiero uczy się operowania z soczewkami makro (a głębia ostrości jest niewielka). Podmuchy wiaterku też nie pomagają.
Przyznaję, iż miałam ogromną ochotę posmarować płatki klejem.
Pszczółek będzie później więcej, zresztą mam wrażenie, że po moim urlopie może się tu zaroić od robaczków ;) Ale możliwość podejścia tak blisko kusi :)
Powinnam mieć teoretycznie więcej czasu, miałam jednak trochę zaległych spraw do zrobienia, poza tym staram się spędzać czas z dala od komputera, nie mam kiedy zająć się zdjęciami... Może zimą, gdy będzie się dłużyć...
I niech mi ktoś jeszcze powie, że mężczyźni kierują się chłodną logiką. Jeśli tak ona wygląda, to ja za nią dziękuję. Z drugiej strony mężczyźni plus choroba plus lekarze zawsze równa się dużo marudzenia i częsta dezercja o braku logiki nie wspominając. Słonko nie zazdroszczę Ci, nie masz ani chwili spokoju.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te pszczółki na zdjęciach. Widać nawet meszek pokrywający ich korpus :)