"Alpine" pozostało mi jeszcze jakieś pięć rozdziałów do końca pierwszej części (a może więcej? bo zwątpiłam, czy się ze wszystkim jednak zmieszczę), część druga już rozplanowana, poza kilkoma może drobiazgami, które wymagają zagłębienia się w GoogleMaps.
W każdym razie czeka mnie jeszcze ładnych parę miesięcy spędzonych w przygnębiającym klimacie tego opowiadania. Już sobie obiecałam, że w kolejnym... musi być choć trochę więcej słońca.
Wspominałam już jakiś czas temu, iż chodzi za mną pomysł, a właściwie pomysły - po pierwsze, żeby to mężczyzna był w centrum, a dookoła niego dwie (intrygujące, tajemnicze, "i-którą-tu-wybrać") kobiety, po drugie - dodać do tego szczyptę magii, ale nie w postaci nadprzyrodzonych mocy, tylko czegoś... niekoniecznie znanego naszej nauce. Nie, nie, żadnych wampirów czy zwierzaków, raczej istot, w które wierzyli nasi przodkowie.
No dobra, moje pierwsze skojarzenie było z chochlikami siedzącymi pod progiem. To też nie to!
Wizja tego opowiadania siedzi sobie gdzieś w głębi mojej głowy, powoli, pomalutku nabiera kształtów i kolorów. Na razie nie poświęcam jej za wiele uwagi, wiem, że to dla niej lepsze - kiedy pomysły przychodzą same. Mam to wciąż w pamięci, czasem wpadnę na którąś z tych postaci w tramwaju, pogadamy, opowie mi o sobie. Trochę lepiej się poznamy - bo ja muszę ich dobrze znać i to zanim zacznę pisać, inaczej nie byłabym w stanie opisać ich reakcji, przewidzieć, jak się zachowają w danej sytuacji.
To jest trochę tak, jak instalowanie się aktualizacji Windows - w tle. Niezauważone, nie przeszkadzają. Czasem jednak wyskakuje okno dialogowe, żąda mojej uwagi. I wtedy skupiam uwagę, pozwalam, aby scena rozwinęła się w mojej głowie, dokładam kolejną cegiełkę do konstrukcji fabuły...
Na razie to jest wciąż jeszcze luźna historia, nie wyznaczyłam dokładnej linii akcji, nie wiem, jak się zakończy, ale już się na nią cieszę. Tym razem będzie narracja trzecioosobowa (wiem, że kiedyś bardzo na nią narzekałam, ale praca nad "Bandytą" okazała mi również zalety) - chciałabym pozwolić dojść do głosu wielu bohaterom, a może raczej - wejść do wielu głów. Planuję, żeby splatało się więcej wątków, więcej postaci...
Większość pomysłów na sceny w moich opowiadaniach pojawia się tak sama z siebie, po prostu - w którymś momencie wiem, że coś takiego zaczyna się dziać. Nie wszystko jednak przychodzi tak łatwo, samo z siebie. Zwykle nad szczegółami muszę się pomęczyć. Im bardziej banalna sprawa, tym zwykle trudniej znaleźć odpowiedź - od choćby takiego tytułu opowiadania zaczynając... Ugh...
Potrafię sobie wyobrazić sceny, które toczą się dalej w mojej głowie, jakbym oglądała film, czuję na sobie ich emocje, ale nigdy nie widzę twarzy bohaterów. Dlatego też mam zawsze problemy z ich opisywaniem (takie proste - jak "blondyn" czy "brunetka" to jeszcze, ale żadnych dalszych szczegółów). Bo jeśli mi opis "twarzyczka wykrojona w kszałcie serca" czy "mocno zarysowana szczęka" niewiele mówi, nie widzę tego, to nie mogłabym ściemniać moim czytelnikom. Być może powinnam sobie ściągnąć zdjęcia jakichś aktorów, podorabiać im w photoshopie usterki i opisując - zerkać na te fotografie.
Zwykle mam rozrysowaną "mapkę" postaci, z wszelkimi możliwymi danymi o nich (nawet tymi, które nie mają znaczenia dla przebiegu akcji). I nad tymi danymi też zwykle muszę pogłówkować - zrobić go lekarzem czy architektem, z jakiego miasta pochodzi, w jakim stylu się ubiera i co lubi jeść, co z jego rodziną...W tej chwili nie wiem nawet jeszcze, w jakim mieści (kraju?) osadzę akcję. Może tym razem nie będę tego precyzować?
Co mogę zdradzić o "opowiadaniu nr 6"? (nie mam nawet cienia pomysłu na tytuł, ale też... nie spieszy mi się na razie)
Główny bohater prowadzi restaurację czy kawiarnię, w której zresztą często będą się rozgrywać sceny - to taki punkt scalający. Długo zastanawiałam się, czy pozostać jeszcze przy fanfiction czy pisać wyłącznie jako opowiadanie autorskie... Jak na dziś - będzie wersja FF, ale tym razem będzie ona wtórna, to WA będzie dla mnie ważniejsza (zamierzam m.in. odejść od tradycyjnego wyglądu tych "zmierzchowych" postaci). Będzie Edward, lecz... Bella się nie pojawi. A przynajmniej nie pod swoim imieniem, dopiero na końcu ujawnię, którą z kobiet była.
Jestem bardzo ciekawa, jakie będą typowania na jego partnerkę :)
Pojawią się te najważniejsze postaci z ff (Jazz, Emmett, etc.), ale też cała gromada innych, wyjętych z mojej głowy i równie ważnych. Nie zamierzam ułatwiać odgadnięcia, jak ta historia się zakończy.
Początkowo chciałam, aby ten inny, nieznany nam świat, mocno się przenikał z naszym, tak, by podważyć wszystko, co wiemy, współczesną naukę ;) Teraz jednak skłaniam się ku subtelniejszej wersji, gdzie świat z dawnych podań będzie się jedynie lekko ocierał o życie moich bohaterów.
Tradycyjnie już będą zagadki, gra pozorów, niespodzianki.
Główny bohater, jego siostra oraz najbliższy przyjaciel, grupa znajomych zbierających się często w kawiarni (chyba jednak wolę opisywać kawiarnię, nie restaurację i mam nadzieję, że to nie odbierze mojemu bohaterowi męskości), każde ze swoimi radościami i smutkami. Pojawią się też osoby z zewnątrz, które niekoniecznie będą tym, za kogo się podają. W życiu mężczyzny, który nie chce wchodzić w stały związek (bynajmniej nie dlatego, by nie lubił płci pięknej), pojawiają się dwie kobiety, każda inna, równie fascynująca. Nie dość, że będzie musiał między nimi wybrać, to jeszcze jego serce zostanie rozdarte z powodu zbliżającej się krok za krokiem tragedii.
Mam nadzieję, że sobie z tym poradzę. Jeszcze nie zaczęłam pisać, a już mi przykro, że zamierzam wciągnąć ich w takie cierpienie... Ale to też wyzwanie dla mnie. Postaram się, by atmosfera całości nie była zbyt przygnębiająca. W końcu ja też lubię happy endy :)
Rozbudzasz moją ciekawość Aniu :)) już nie mogę się doczekać, jestem pewna, że próba odgadnięcia, kto jest kim będzie bardzo ekscytująca :))
OdpowiedzUsuńOj tak, bardzo podoba mi się pomysł na nowe opowiadanie :) Czy muszę pisać, że już nie mogę się doczekać? To będzie miła odmiana, jeśli to facet będzie miał dylemat. I kawiarnia... to może być coś naprawdę genialnego. W moim odczuciu wcale nie ujmie to męskości bohaterowi. Potrafię sobie już teraz wyobrazić osobowość takiego mężczyzny i podoba mi się to, co widzę. Następne opowiadanie będę czytać już w wersji autorskiej, chociaż pewnie będzie mnie korcić żeby zajrzeć do ff i zgadywać, która kobieta będzie B. Mimo to, muszę przyznać, że się cieszę z wersji autorskiej, bo ciągle te same imiona mogą być nużące... przynajmniej mnie już do nich nie ciągnie.
OdpowiedzUsuń