poniedziałek, 3 czerwca 2019

"Kill the Queen" Jennifer Estep


Swego czasu czytałam kilka pierwszych tomów serii "Elemental Assassin" Jennifer Estep, może nie nadzwyczajnych, ale całkiem znośnych, więc kiedy trafiłam na książkę tej autorki osadzoną w realiach fantasy, uznałam, że warto spróbować. Chociaż zapowiadało się obiecująco, skończyło się rozczarowaniem.

Gladiator meets Game of Thrones: a royal woman becomes a skilled warrior to destroy her murderous cousin, avenge her family, and save her kingdom in this first entry in a dazzling fantasy epic from the New York Times and USA Today bestselling author of the Elemental Assassin series—an enthralling tale that combines magic, murder, intrigue, adventure, and a hint of romance.

In a realm where one’s magical power determines one’s worth, Lady Everleigh’s lack of obvious ability relegates her to the shadows of the royal court of Bellona, a kingdom steeped in gladiator tradition. Seventeenth in line for the throne, Evie is nothing more than a ceremonial fixture, overlooked and mostly forgotten.

But dark forces are at work inside the palace. When her cousin Vasilia, the crown princess, assassinates her mother the queen and takes the throne by force, Evie is also attacked, along with the rest of the royal family. Luckily for Evie, her secret immunity to magic helps her escape the massacre.
Forced into hiding to survive, she falls in with a gladiator troupe. Though they use their talents to entertain and amuse the masses, the gladiators are actually highly trained warriors skilled in the art of war, especially Lucas Sullivan, a powerful magier with secrets of his own. Uncertain of her future—or if she even has one—Evie begins training with the troupe until she can decide her next move.

But as the bloodthirsty Vasilia exerts her power, pushing Bellona to the brink of war, Evie’s fate becomes clear: she must become a fearsome gladiator herself . . . and kill the queen.

Historia doskonale znana: biedna (choć królewskiego rodu) sierota przygarnięta dalekich krewnych, niekochana i poniewierana, oddelegowywana do najnudniejszych "królewskich" obowiązków, wszystko zdobywa własnymi siłami - najpierw pracę dającą jej nadzieję, na spełnienie marzeń, później - pozycję w brutalnym świecie poza murami pałacu. 

Evie ma 28 lat, co z początku wydawało mi się całkiem obiecujące - nie znoszę historii o naiwnych dziewczynkach, które muszą dopiero wszystkiego się nauczyć - szybko jednak okazało się, że to tylko informacja, która nie znajduje odzwierciedlenia w zachowaniu dziewczyny. Choć Evie sama kilkakrotnie podkreśla, że po 15 latach spędzonych w  królewskim pałacu nauczyła się lawirować w świecie układów i intryg, w książce tego nie widać. Moim zdaniem Evie jako bohaterka byłaby o wiele bardziej wiarygodna, gdyby autorka dała jej nie więcej jak 18 lat - wówczas jej naiwne wybuchy, decyzje podejmowane pod wpływem impulsu, po chwili zmieniane, byłyby bardziej na miejscu. Miałam wrażenie, że wiek bohaterki wynikał wyłącznie z potrzeby podkreślenia, jak długo już była skazana na tą niedolę i jak wiele lat upłynęło od śmierci rodziców. 

 Zresztą wiele szczegółów wydaje się niedopracowanych. Na przykład Evie wielokrotnie podkreśla, jak okrutnie skrzywdziła ją kuzynka Vasilia, następczyni tronu, a kiedy już zdradza tą wielką tajemnicę, okazuje się, że były to zwykłe fochy rozpieszczonej dziewczynki (dwunastolatki?), która najpierw zaprzyjaźniła się z osieroconą kuzynką, a potem z dnia na dzień się od niej odwróciła. W porównaniu z późniejszymi czynami Vasilii - jako chociażby wymordowaniem całej rodziny - czy naprawdę o to właśnie należy się dąsać?

Mocną stroną książki było - albo przynajmniej mogłoby być - to, jak przedstawione zostały kobiety. Jako silne wojowniczki. Jednakże i to nie zostało dopracowane. Autorka wspomniała co prawda przelotnie coś o tradycji kobiecych rządów - zaczynających się od wojowniczki, która zdobyła władzę, nie wyjaśnia to jednak w żaden sposób, jak to się stało, że mężczyźni nigdy nie próbowali przejąć władzy (szczególnie, że w sąsiedzi są bardziej konserwatywni) ani czy w kobiety-wojowniczki (szczególnie te walczące na arenie) są faktycznie lepsze od mężczyzn-wojowników. Tego rodzaju konfrontacji zabrakło. Sama idea bardzo mi się podobała, ale czegoś zabrakło, aby ta wizja wyglądała na wiarygodną. 

Sama fabuła jest wyjątkowo przewidywalna - pogardzanej przez wszystkich sierocie udaje się - jako jedynej - przeżyć masakrę. W ostatniej chwili umierająca królowa zdradza jej tajemnicę, która później okaże się bardzo ważna. Dziewczyna nagle znajduje w sobie siłę, dostaje się do obozu gladiatorów i tam, w krótkim czasie, z kompletnej ofiary zmienia się w mistrza areny. Wszyscy ruszają w drogę, która ostatecznie zaprowadzi naszą bohaterkę na tron. Ugh... Nie ma żadnych zbędnych informacji - jeśli bohaterka o czymś się dowiedziała, na pewno te informacje okażą się istotne. Jeżeli uczyła się tańczyć trudnego tańca - to akurat ten taniec uratuje jej życie. Wszyscy grzecznie odgrywają swoje role.

Ach, jest jeszcze wątek romantyczny. I w skrócie wygląda on tak: Evie: "chętnie bym się z tobą przespała", on na początku: "przespałbym się z tobą, ale cię nie lubię", później: "już cię lubię i nadal chętnie bym się z tobą przespał, ale za bardzo się szanuję". Serio? 

Nie dałam rady doczytać do końca. Poddałam się krótko po tej ostatniej deklaracji.

Książka dla... bardzo niewymagających czytelników ;)

“Summer queens are fine and fair, with pretty ribbons and flowers in their hair. Winter queens are cold and hard, with frosted crowns made of icy shards.”





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...