piątek, 17 maja 2019

"Rise of the Queen" Ena Joy


Brak nowych postów. Nie dlatego, że nic nie czytam, a tylko nie włączam komputera. Albo włączam rzadko. Ostatnio jednak zainstalowałam aplikację Wattpada na telefonie i kiedy mam wolną chwilkę (rzadko więcej niż tylko chwilkę) rozkoszuję się dostępem do tylu opowiadań... Można wśród nich znaleźć perełki, a ja nie mam nic przeciwko temu, by czytać historie w trakcie ich powstawania. Ba, nawet bardzo to lubię. I jedno takie, które mnie zaintrygowało, chciałabym Wam dziś polecić.



https://www.wattpad.com/story/173872433-rise-of-the-queen-land-of-eight

He was directly in front of me, his voice sadistic, yet somehow managing to take on an edge of amusement. "Have you ever killed before, Hayara?"

Hayara is an elite, one of the gifted landers in her tightly knit community. Growing up with the teachings of peace and prayer while hiding behind high walls and strict protocols, she is oblivious to what is happening between the other Landers outside the safety of her home. Too weak to defend herself against the others out there, her people learn to hide instead of fight, be smart instead of strong. But after Hayara is tossed against her will into a world that she barely knows, her life will change forever.

And not for the better.

Can she fulfill her sole purpose of existence without falling in love with the stranger who's been engaged for a century all the while avoiding the Landers who are hellbent on seeing her fail and, ultimately, her death?

But most importantly, can she release who she has been created to set free?  Because, after all, she is the only one who can save them all.

Whether she likes it or not.

Przedstawiona przez autorkę zapowiedź nie przygotowuje czytelnika na to, co czeka go w początkowych rozdziałach. Nie jestem nawet pewna, jak zakwalifikować to opowiadanie - jest otagowane jako fantasy, wydaje mi się jednak, że bliżej mu do kategorii paranormal. Pierwsze wrażenia z lektury najlepiej opisują chyba słowa często (niestety) powtarzane przez mojego syna: "WTF?!!" Autorka nie bawi się w wyjaśnienia, nie wprowadza czytelnika łagodnie w swój świat, lecz wrzuca go bez ostrzeżenia w bardzo dziwną sytuację. I to zaskoczenie, poczucie, że nie ma się kompletnie pojęcia, o co tu chodzi, w niczym nie przeszkadza! Nie mogłam się oderwać od lektury, dopóki nie dotarłam do ostatniego opublikowanego (na razie) rozdziału :)

Nie chciałabym zdradzać zbyt wielu szczegółów, to prawdziwa zabawa samemu je rozszyfrowywać. Mogę napisać jedynie, że akcja toczy się w (niedalekiej?) przyszłości. Bohaterowie określani mianem "Landers" są... można powiedzieć, że ludźmi obdarzonymi szczególnymi mocami, podzielonymi na grupy, szczepy według swoich mocy. Na przykład Hayara, z której perspektywy opowiadana jest historia, jest "Enviro" (Enviromenter), z grupy blisko związanej z naturą, skupiającej się na uprawie roślin i przeciwnej stosowaniu przemocy. Inną grupą są brutalni "Stormers", kontrolujący m.in. burze... Brzmi dziwnie? Brzmi znajomo? Ha, poczekajcie, aż dojdziecie do tego, co znaczy "Creatters" :) Ale tego już nie zdradzę. Zwykli ludzie, bez szczególnych mocy, to "Regulas" i cóż, ich już nie ma. Wyginęli. Do tego dodajcie trochę nadprzyrodzonych zwierząt, egzotyczne imiona, niezwykłe miejsca, dziwne reguły... Trudno się połapać, ale czyta się to naprawdę dobrze.

W kolejnych rozdziałach, kiedy sytuacja się trochę rozjaśnia, niektóre wątki zaczynają wyglądać znajomo, jednak realia tego świata, postaci, a przede wszystkim sposób opisywania tego wszystkiego, nadal urzekają. Autorka posługuje się ładnym, subtelnym językiem i choć akcja toczy się w dość szybkim tempie, wystarcza miejsca na wszystko - akcję, refleksję, rozmowy i opisy. Nowoczesna technologia dobrze komponuje się z magią, a głównej bohaterki trudno nie polubić - nie jest twardzielką, nie jest wojowniczką, ale ma w sobie upór, wewnętrzną siłę, która sprawia, że dziewczyna się nie poddaje, tylko wciąż raz za razem podnosi się z ziemi i znów próbuje.

Na moment publikacji tego postu jest 18 rozdziałów, autorka wspominała, że całość zamknie się w blisko 50. A z tego, co widzę, dodaje po jednym co tydzień. Ja z pewnością będę ich niecierpliwie wypatrywać :)

Po co czytać opowiadania w odcinkach? Czy nie lepiej zaczekać, aż będzie ukończone? Każdy wybiera, co mu odpowiada. Przy takim czytaniu na raty łatwo o frustrację, szczególnie, gdy autorowi sporo czasu zajmuje pisanie kolejnych rozdziałów. Albo gdy porzuca opowiadanie nie kończąc go. Decydując się na taki sposób czytania trzeba to zaakceptować. Co otrzymujemy w zamian? Czytając gotową, już napisaną książkę, często ją połykamy w pośpiechu, nie zostawiając sobie czasu na snucie domysłów, zgadywanie, co wydarzy się w kolejnym rozdziale. Tutaj - mamy ten czas, i mamy unikalną możliwość porozmawiania z autorem, opowiedzenia mu o swoich domysłach, zadania pytań. A większość autorów odpowiada :) Może nie zdradza odpowiedzi (szczerze - nie oczekuję tego!), ale czasem coś tam zasugeruje. I taki kontakt z autorem, takie czytanie w małych dawkach - pozwala na zupełnie inne podejście do książki :) Czy lepsze, czy gorsze - to już każdy musi zdecydować sam dla siebie. Warto jednak chociaż spróbować.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...