Lekturę drugiego tomu "Innkeeper Chronicles" Ilony Andrews odsuwałam w czasie tak, jak czasem odsuwa się zjedzenie jakiegoś smakołyku. Każda książka tego tandemu autorów to smakołyk, do którego co prawda można wracać wielokrotnie, ale zawsze... pierwsze czytanie (i to napięcie, i wyczekiwanie, i niespodzianka) zdarza się tylko raz. Wiedząc jednak, że taki kąsek leży w zasięgu ręki, pokusie trudno się oprzeć. Równie trudno odłożyć lekturę, kiedy książkę raz już się otworzy...
Dina DeMille doesn’t run
your typical Bed and Breakfast. Her inn defies laws of physics, her
fluffy dog is secretly a monster, and the only paying guest is a former
Galactic tyrant with a price on her head. But the inn needs guests to
thrive, and guests have been scarce, so when an Arbitrator shows up at
Dina's door and asks her to host a peace summit between three warring
species, she jumps on the chance.
Unfortunately, for Dina, keeping the peace between Space Vampires, the Hope-Crushing Horde, and the devious Merchants of Baha-char is much easier said than done. On top of keeping her guests from murdering each other, she must find a chef, remodel the inn...and risk everything, even her life, to save the man she might fall in love with. But then it's all in the day's work for an Innkeeper…
Unfortunately, for Dina, keeping the peace between Space Vampires, the Hope-Crushing Horde, and the devious Merchants of Baha-char is much easier said than done. On top of keeping her guests from murdering each other, she must find a chef, remodel the inn...and risk everything, even her life, to save the man she might fall in love with. But then it's all in the day's work for an Innkeeper…
Tak jeszcze tytułem wstępu - autorką tych przepięknych ilustracji do książki jest Celtran (Doris) - jej prace można oglądać tutaj i tutaj.
Arbiter :) |
Tym razem Dina spodziewa się gości, dużej grupy gości. I to takich, którzy przy pierwszej okazji będą próbowali rzucić się sobie nawzajem do gardeł. Przedstawiciele trzech zwaśnionych stron - otrokarów, wampirów i kupieckiej rodziny z Baha-char - spotykają się na ziemi, w prowadzonym przez Dinę zajeździe, aby pod przewodnictwem Arbitra wypracować porozumienie pokojowe. Co oczywiście nie okaże się łatwe, wręcz przeciwnie, do ostatniej chwili powodzenie arbitrażu będzie wisieć na włosku.
W drugim tomie pojawiają się postaci znane z pierwszego (z niezawodną Caldenią na czele), do tego dochodzi cała plejada nowych, równie intrygujących. Co ciekawe, ważne role odgrywają George i Jack znani czytelnikom Ilony Andrews z serii "The Edge" ("Na krawędzi"), a także Gaston i Lark z tej samej serii.
Ciekawie było raz jeszcze spotkać bohaterów, którzy dotychczas przedstawiani byli jako dzieci. Z drugiej strony poznanie ludzi, na jakich wyrośli, okazało się nieco przygnębiające - Lark, mocno skrzywdzona w dzieciństwie, jako dorosła kobieta wcale nie uporała się z traumą i nadal widzi siebie jako potwora. George, który jako chłopiec był wrażliwy, rezygnujący z własnego życia, by uratować innych, okazał się bezwzględnym manipulatorem dążącym do celu choćby po trupach. I nawet jeśli jego motywacja jest szlachetna, trudno zaakceptować jego wybory. W trakcie lektury nie sposób było nie postawić sobie pytania, do jakiego stopnia cel uświęca środki, oraz czy dobre intencje, wiara w sens pewnego działania usprawiedliwia pozbawienie innych prawa wyboru.
W "Sweep in Peace" pojawia się również znany z pierwszego tomu Sean, a związany z nim konflikt był chyba jednym z najbardziej poruszających wątków książki. Dość brutalne zagranie ze strony autorów, lecz - moim zdaniem - okazało się dobre dla fabuły. Sean, jaki pojawiał się w "Clean Sweep" nie sprawiał wrażenia bohatera pełnowymiarowego, brakowało mu głębi i wydawał się nieco... plastikowy. Teraz chyba już nikt nie będzie mógł mieć co do niego wątpliwości.
Turan Adin |
Tym większe brawa należą się autorom, że pomimo dość ponurej atmosfery, udało się im zachować lekki styl, w którym nie brak humoru i błyskotliwych dialogów. Jedyna w swoim rodzaju postać Caldenii, wręcz groteskowej w jej bezwzględności i krwiożerczości, melodramatyczny Orro, czy dobry policjant, który pcha się tam, gdzie nie powinien - to wszystko sprawia, że od "Sweep in Peace" trudno się oderwać, nawet jeśli chciałoby się smakować ten kąsek jak najdłużej.
Tak zupełnie na marginesie warto zauważyć, że chociaż postaci kobiece z książek Ilony i Andrew Gordonów różnią się charakterami, sytuacją życiową czy zawodem, to jednak mają pewne cechy wspólne - Kate Daniels, Nevada z "Burn for Me" oraz główne bohaterki serii "The Edge" (przede wszystkim Rose i Cerise) mają ta samą wrażliwość na ludzką krzywdę oraz (nie)sprawiedliwość, wykazują ta samą determinację w chronieniu swoich bliskich. Podobną wrażliwość wyczuwa się w postach pani Ilony, ilekroć pisze na swoim blogu o niektórych sprawach, niezwiązanych z książkami.
Podsumowując, serię "Innkeeper Chronicles" polecam nie tylko fanom autorów, ale wszystkim, którzy lubią książki na pograniczu urban fantasy, space fantasy i niemających nic przeciwko naruszaniu praw fizyki :) Trzeci tom, "One Fell Sweep", powinien ukazać się pod koniec tego roku. Na razie kolejne rozdziały można śledzić na blogu autorów, odcinki pojawiają się zwykle co tydzień.
Na koniec kilka wybranych cytatów:
Na koniec kilka wybranych cytatów:
“Dina, I’m bored,” Caldenia announced.
Too bad. I guaranteed her safety, not entertainment. “What about your game?”
Her Grace gave me a shrug. “I’ve beaten it five times on the Deity setting. I’ve reduced Paris to ashes because Napoleon annoyed me. I’ve eradicated Gandhi. I’ve crushed George Washington. Empress Wu had potential, so I eliminated her before we even cleared Bronze Age. The Egyptians are my pawns. I dominate the planet. Oddly, I find myself mildly fascinated by Genghis Khan. A shrewd and savage warrior, possessing a certain magnetism. I left him with a single city, and I periodically make ridiculous demands that I know he can’t meet so I can watch him squirm.”
Too bad. I guaranteed her safety, not entertainment. “What about your game?”
Her Grace gave me a shrug. “I’ve beaten it five times on the Deity setting. I’ve reduced Paris to ashes because Napoleon annoyed me. I’ve eradicated Gandhi. I’ve crushed George Washington. Empress Wu had potential, so I eliminated her before we even cleared Bronze Age. The Egyptians are my pawns. I dominate the planet. Oddly, I find myself mildly fascinated by Genghis Khan. A shrewd and savage warrior, possessing a certain magnetism. I left him with a single city, and I periodically make ridiculous demands that I know he can’t meet so I can watch him squirm.”
*
“Some things were constant in the universe. Two and two didn’t always
equal four, but every water-based species at some point had heated water
and thrown some plants into it.”
*
“Know what they say about abominations,” Caldenia said. “We make the
worst enemies.”
“Was that a threat?”“ Dagorkun’s eyes narrowed.
“A
warning.” Caldenia folded her hands on her lap. “There is only one time
to make threats: when you intend to negotiate. I do not.”
*
“Typical sentient’s psyche is a spiderweb. Pull on the right thread and
you will get the desired result. Praise them and they will like you.
Ridicule them and they’ll hate you. Greedy can be bought, timid can be
frightened, smart can be persuaded, but the zealots are immune to money,
fear, or reason. A zealot’s psyche is a tightrope. They have severed
everything else in favor of their goal. They will pay any price for
their victory, and that makes them infinitely more dangerous.”
*
“. . . hated each other so much their feud had become legendary. Half
the jokes in the galaxy started with “a vampire and an otrokar walk into
a bar….”
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz