Demony i gargulce, wampiry i wiedźmy, dzielna bohaterka z trudną przeszłością i serdeczną przyjaciółką, to wszystko już było. "Stone Cold Magic", pierwsza część cyklu o Elli Grey, nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród wielu podobnych urban fantasy, ale też nie jest źle napisana. Jeżeli komuś nie przeszkadzają znane już dobrze motywy oraz pewne niedociągnięcia techniczne, może całkiem dobrze bawić się przy tej lekturze.
Demon patrol officer
Ella Grey was pronounced dead after an accident on the job, but eighteen
minutes later she woke up on a gurney bound for the morgue. With no
explanation for her mysterious resurrection, she just wants to get back
to life as usual. But she didn’t return to the living alone. The soul of
a reaper followed her back from the grave, and it’s not just along for
the ride. It's taking over her body and mind, trying to use her to
continue its morbid work. But it also gives her visions of her troubled
brother, Evan, who disappeared years ago. The reaper might be her
biggest ally in her search for Evan—if it doesn't eat her soul first.
Torn between the instinct to survive and the realization that only death’s eyes can lead her to her brother, Ella throws herself into a race against time to somehow outmaneuver the reaper.
Torn between the instinct to survive and the realization that only death’s eyes can lead her to her brother, Ella throws herself into a race against time to somehow outmaneuver the reaper.
Ella Grey pracuje w patrolu demonów - unieszkodliwia zagrażające ludziom stwory, które przedostały się do naszej rzeczywistości z innego wymiaru. Działania takie stały się konieczne, kiedy trzydzieści lat temu nastąpiło Rozdarcie - magiczna "dziura" pomiędzy światami. Ella włada jedynie odrobiną magii, a jej misją jest odnalezienie zaginionego brata. Dwa tygodnie temu podczas rutynowego zadania została zaatakowana i umarła... na osiemnaście minut. Kiedy się obudziła, cóż, coś w jej wnętrzu się zmieniło.
Jeżeli spojrzeć na cechy wyróżniające urban fantasy od innych podobnych książek - to książka Jayne Faith spełnia wszystkie najważniejsze punkty: mamy współcześnie wyglądające miasto (choć akcja toczy się w roku 2030, nie ma większych różnic), mamy elementy magiczne (magów, wiedźmy, ludzi obdarzonych mocą), nadprzyrodzone istoty (demony, wampiry, zombie, etc.), mamy dzielną bohaterkę pracującą dla służb mundurowych (specjalne oddziały, likwidujące demony). Są również mniej charakterystyczne, ale często powtarzające się elementy: nasza bohaterka ma skomplikowaną przeszłość i rodzinny bagaż, choć z początku zostaje zaprezentowana jako całkiem zwyczajna dziewczyna, szybko okazuje się, że zna wielu bardzo ważnych ludzi, ma oddanych przyjaciół i pustą lodówkę.
Książka nie jest źle napisana - akcja toczy się w dość szybkim tempie, ale czytelnik nie ma trudności, by odnaleźć się w tamtym świecie. Bohaterowie są ciekawi, choć ich charakterom brakuje nieco głębi.
Właściwie największy problem, jaki mam z tą książką, to ten, że nie udało mi się polubić głównej bohaterki. Ella jest miłą dziewczyną - opiekuńczą, lojalną wobec przyjaciół, przestrzegającą własnego kodeksu moralnego, choć... tu chyba właśnie nie do końca. Aby osiągnąć cel, Ella nie waha się manipulować ludźmi, wciągać nawet nowo poznanych w niebezpieczne dla nich intrygi (nie uprzedzając ich o tym) czy nadużywać znajomości. Wykorzystuje pomoc mężczyzny wiedząc, że jego głównym motywem jest jego osobiste zainteresowanie nią. Niby cel uświęca środki, niby chwali się, że autorka stworzyła nieidealną, nie czarno-białą bohaterkę, i może to jedynie moje przewrażliwienie, ale... Nic na to nie poradzę, że nie polubiłam Elli.
A przez to, że jej nie polubiłam, jestem skłonna bardziej czepiać się pewnych niedociągnięć - w kilku miejscach akcja, logika zdarzeń była naciągana. Bohaterka, która w pierwszej scenie czuje się niepewnie na ciemnej ulicy, niedługo później proponuje włamania do najpilniej strzeżonego kompleksu. Bohaterka, która - jak sama podkreśla - jest odludkiem i pilnie strzeże swoich tajemnic, nie waha się ich zdradzić komuś, kogo dopiero co poznała. Ktoś, kto organizuje na dużą skalę akcje społeczne, nagle nie ma własnych ludzi, których może wysłać z inspekcją. I tak dalej... Irytujące było również, kiedy autorka te same sprawy związane z wykreowanym światem tłumaczyła po raz drugi, po raz trzeci..
Książka na pewno nie jest romansem. Choć wątek romantyczny pojawia się, to nie ma co liczyć na "żyli długo i szczęśliwie" - to też rozwiązanie często stosowane przez autorki urban fantasy - bohaterka niemal co tom zmienia partnerów, więc nie warto się przywiązywać. Ja tam lubię się przywiązywać, lubię śledzić rozwój bohaterów, ich przemiany i tutaj odrobinę mi tego brakowało. Szczególnie, gdy z tego co podejrzałam, w kolejnych tomach sporo się zmienia...
Podsumowując, czytało się całkiem przyjemnie, zgrzytania zębami nie było zbyt wiele, poprzestanę jednak pierwszym tomie, aby sobie tego względnie pozytywnego wrażenia nie zepsuć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz