czwartek, 2 sierpnia 2018

David Farland "Suma wszystkich ludzi"


Świetny pomysł na magię, pięknie opisany świat, ale nieprzekonujący bohaterowie i nużąca, pozbawiona napięcia narracja. Szkoda trochę, bo chciałabym poznać zakończenie tej historii, ale tak nad nią ziewałam, że raczej nie zajrzę do kolejnych tomów.
Pierwszy tom cyklu Władcy Runów. Do królestwa Heredonu przybywa młody książę Orden. Zamierza on prosić o rękę córki króla Sylvarresty, by doprowadzić do sojuszu dwóch największych państw północy. Jako następca tronu jest Władcą Runów, któremu w zamian za opiekę udzieliło swych sił i talentów wielu poddanych. Nie wie jeszcze, że to ostatnie dni młodzieńczej beztroski. 





Podobała mi się zaproponowana przez autora koncepcja magii - gdzie ludzie mogli oddawać swoje talent (rozum, wzrok, siłę, żywotność, a nawet urodę) innym. Dawało to ogromne pole do popisu: najróżniejszych konfiguracji mocy oraz co to oznaczało dla obdarowanych, snucia rozważań na temat moralności, odpowiedzialności itd. Podobały mi się zagadki związane chociażby ze strażnikami ziemi, królem ziemi (z niecierpliwością czekałam na wyjaśnienie, na czym to naprawdę polegało - w pierwszym tomie niestety niczego takiego się nie doczekałam). Podobała mi się postać głównego złoczyńcy, Raj Ahtena, który - choć stosownie okrutny i bezwzględny - nie był wcale aż tak przerysowany, jak się to mogło wydawać. Podobał mi się nawet główny bohater, młody Orden, sympatyczny, choć ze względu na swoją nietypową dla tego wieku skłonność do refleksji i filozoficznych rozważań nad naturą dobra, raczej mało wiarygodny. 

Dlaczego mimo to książka mnie rozczarowała?

Nie brakowało w niej akcji, ucieczek i pościgów, lecz akcja ta opisana została w sposób pozbawiony zupełnie napięcia. Opisy walk, ucieczek były piękne, barwne, ale bez odrobiny dramatyzmu. Zupełnie, jakbym oglądała je przez grubą szybę, nie mogłam się zaangażować. Dodatkowo, choć autor często pozwalał swoim bohaterom snuć długie, może nawet przydługie, jak w przypadku Ordena, rozmyślania dotyczące podejmowanych działań, to w kluczowych momentach ich zachowanie wydawało się niezrozumiałe. Niektóre wątki zdawały się zaplątać do książki przypadkiem, później zapomniane. I to naprawdę mnie zniechęcało. Zupełnie jakby autor chciał napisać książkę w klimatach fantasy, z pełną zdarzeń fabułą i pozwolić czytelnikowi zajrzeć do dusz postaci, ale zapomniał dobrze spoić ze sobą te elementy planu. 

Jak już wspomniałam, trochę szkoda. Bo sama koncepcja "Władców runów" ma spory potencjał.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...