czwartek, 15 lutego 2018

Cassandra Gannon, cykl "Elemental Phases"



Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przeczytałam książkę tak pełną błędów, niekonsekwencji, przerysowanych charakterów oraz oklepanych wątków. Zwykle podobny kicz odkładam najdalej po kilku rozdziałach. W przypadku serii "Elemental Phases" Cassandry Gannon nie tylko nie odłożyłam książki, ale doczytałam do końca wszystkie 6 tomów. Były głupiutkie, wyjątkowo głupiutkie, ale tak dobrze się przy nich bawiłam, że nie potrafiłam powiedzieć sobie stop :)

Opis tomów - na końcu.

Ze stylem pisania tej autorki spotkałam się już wcześniej, przy okazji pierwszego tomu innej jej serii "Kinda Fairytale" - "Wicked Ugly Bad" (moja opinia tutaj). Choć akcja obu serii toczy się w zupełnie różnych światach, to książki są bardzo do siebie podobne. On jest złym chłopcem, niegrzecznym i seksownym, z jak najgorszą reputacją oraz (głęboko ukrytym) złotym sercem, ona z kolei jest uparta, przedsiębiorcza i zaradna, piękna i inteligentna. Oboje są sobie przeznaczeni (w magiczny sposób ze sobą związani), niezależnie jednak od postanowień losu i tak zakochują się w sobie na zabój. Banalne, nudne. Ale tak napisane, że mimo wszystko wciąga :)

The Elementals happily borrowed technology, interesting obscene language, and snack foods from the humans, but that was all out of necessity. Humans just had the most interesting swear words. No one could dispute that. 

Dużym plusem dla autorki jest wykreowany przez nią świat. Akcja częściowo toczy się w naszym świecie - tym "ludzkim", częściowo w świecie istot, które kontrolują moc żywiołów (elemental realm). Książki czytałam w oryginale i przyznaję, trudno mi znaleźć polskie odpowiedniki dla kluczowych nazw, szczególnie, że autorka bawi się słowami (phase, Phase-Match, phasing energy). Tytułowe istoty to elemental phases, istoty nadprzyrodzone, wyglądające jak ludzie i zachowujące się jak ludzie, jednakże dysponujące super mocami - przypisanymi do ich żywiołów, np. "fazy" wody, powietrza, ognia, ale i kamienia, kolorów, cieni cy chociażby czasu. Ich przynależność do jednego z Domów ma swoje odbicie w kolorowym paśmie włosów na skroni, innym dla każdego z Domów. Z początku brzmi to wszystko nieco dziwnie, ale z każdym kolejnym rozdziałem wszystko staje się bardziej zrozumiałe.

“Anyway, Uriel gave me a lot of human money, so bail will probably be simple. How much do you think it costs to get three people out of jail? Thar’s the one who knows stuff like that. Like forty dollars?”
Cross blinked, ignoring the blinding pain in his head. He was completely clueless about money. Elementals didn’t pay for a lot of human products. They just took them. “Sure. Forty dollars sounds right.” He guessed.

To oczywiście nie pierwsza i nie ostatnia seria o magii żywiołów, jednakże tutaj ciekawym założeniem jest to, że bez "faz" zginęłyby wszystkie światy, również ten ludzki. To nie tak, że "fazy" siedzą i sterują pokrętłami, by utrzymać żywioły/pierwiastki w równowadze. Magia jest w nich, przez samą swoją obecność sprawiają, że wszystko funkcjonuje jak należy. Gdyby któryś z (tych najważniejszych) Domów upadł - gdyby zginęły wszystkie "fazy" z tego żywiołu - świat (również ten ludzki) by się skończył. A nie jest to zagrożenie abstrakcyjne - seria rozpoczyna się w dość dramatycznym momencie, gdy przez królestwo żywiołów przetoczyła się plaga, Fall, która zabiła jakieś 90 % "faz". I na przykład w Domu Wody przy życiu pozostały jedynie 3 "fazy" (na które zresztą stale ktoś poluje), a w Domu Cieni tylko jedna (właściwie jeden) i w pewnym momencie niewiele brakowało, by wszystko runęło. Zasadnicza akcja toczy się dwa lata po przejściu plagi, lecz w każdej z książek są retrospekcje, gdyż wydarzenia z tego okresu mają ścisły związek z fabułą.

"What has she done to you?”
“I took my top off and he melted.” Tessie volunteered. “Makes men putty in my hands.”
Job chocked on his swallow of soda and shot her a pained look. “Must we share that?” He whispered, handing her back the Diet Coke. “Besides, whose hands were you melting in, Tess?”
Tessie laughed. “Wiseass.”
Job glanced at her and then quickly away. But, the almost smile twitched, again.
Tharsis ate another mouthful of popcorn. “This was totally worth getting arrested for.”

Niewyobrażalna tragedia, gdy zmarła większość mieszkańców, w dodatku jak się szybko okazuje na horyzoncie majaczy kolejny kataklizm, a mimo to książki nie są ponure, przytłaczające. Wręcz przeciwnie, nie brakuje w nich humoru, głównie sytuacyjnego, wynikającego ze zderzenia świata "faz" oraz ludzi, a także nawiązań do współczesnej popkultury amerykańskiej. I do tego, chociaż fabuła jest bardzo przewidywalna, autorce udaje się utrzymywać napięcie tak, że z niecierpliwością przewraca się stronę za stroną. W epilogu każdej z książek jest scena zapowiadająca kolejny tom - i trudno się powstrzymać, by po niego nie sięgnąć.

To było o zaletach, pora przejść do wad.

Nie mam nic przeciwko motywowi wymuszonej bliskości bohaterów, o ile jest on przekonująco rozpisany. Jednakże nie znoszę, naprawdę nie znoszę motywu "z góry przeznaczonej przez los drugiej połówki", szczególnie takiej, gdzie miłość pojawia się natychmiast, tak z założenia. Cassandra Gannon po raz kolejny wykorzystuje ten schemat, jednakże... robi to w tak bezczelny sposób, tak przerysowany, iż można albo książkę rzucić w kąt (ostrożnie z czytnikami) albo machnąć ręką i czytać dalej. Ja wybrałam to ostatnie, uznałam "Phase-Match" za jeden z elementów wykreowanego świata, którego ie kwestionuję i nie analizuję przesadnie. Autorka stara się co prawda pokazać, iż bohaterowie, nawet gdyby nie byli poddani rządzącym ich rasą prawom, i tak by się w sobie zakochali, ale zważywszy na formułę opowieści wypada to mało przekonująco. 

Poważniejszą wadą był dla mnie liczne błędy. Książki Cassandry Gannon wydawane są w ramach self-publishingu (i wyłącznie jako e-booki), może dlatego zabrakło im korekty. Nigdy nie uważałam się za osobę biegle władającą językiem angielskim, lecz nawet mi rzucały się w oczy: literówki, brakujące wyrazy, niegramatyczne zdania. Do tego dochodziło łamanie raz po raz praw logiki, częste naciągnięcia dla dobra fabuły. Miałam wrażenie, że niektóre niepasujące do fabuły fakty były pomijane, zapominane. Autorka nie wnikała w szczegóły tego, jak funkcjonuje magia, jakie są jej ograniczenia, ani dlaczego bohaterowie, którzy z początku wydawali się słabi, nagle odkrywają w sobie super potężne moce. Albo ktoś, kogo inteligencja jest przypominana w każdym rozdziale (w opisie cech bohatera, niekoniecznie w jego zachowaniu), zachowuje się jakby był ślepy i głuchy. Ach, zresztą niemal każdy z głównych bohaterów serii jest wspominany jako "one of the most powerful phases alive". Gdyby nie lekka, mało poważna formuła tej serii, zachęcająca do tego, by przymykać oczy na niedopracowane drobiazgi, szybko bym się tym zniechęciła rzucając książkę w kąt. Zważywszy na to, iż książki Cassandry Gannon wydawane są wyłącznie jako e-booki, mogłoby sie to okazać niezdrowe dla mojego czytnika. Zdecydowałam, że lepiej będzie westchnąć i się za bardzo nie czepiać.

Wspomniałam wcześniej o humorze - jest on raczej mało wyrafinowany, skręca raczej w stronę absurdu. Bohaterowie Cassandry Gannon są zabawni, dość przewidywalni i mocno przerysowani. Z góry można powiedzieć, która z postaci kreowanych na czarny charakter okaże się w rzeczywistości dobra. Wolałabym, aby ta niepewność była utrzymywana bliżej, aby charaktery miały w sobie więcej odcieni szarości. Tom trzeci, który początkowo zapowiadał się najbardziej interesująco, emocjonalnie skomplikowany, wyjątkowo mnie rozczarował (pod względem konstrukcji bohaterów, bo samą akcją bawiłam się całkiem nieźle), o wiele lepiej wypadł tom 5, gdzie autorce udało się w dość przekonujący sposób przedstawić meandry relacji pomiędzy bohaterami. Chwilami zachowanie bohaterów staje się tak absurdalne ("fazy" ognia, zupełnie szalone!), że można się już tylko śmiać..

Ty’s lips pursed together. “Gion’s not stupid.” She murmured. “That’s half the problem with him.”
“The other half is the clothes.” Cross said. “The cape. My God. And the fact that he’s got all the charm of sociopathic ax murder on drugs doesn’t help much, either.”


Podsumowując... Zwykle nie jestem aż tak wyrozumiała, preferuję książki, które są nieco bardziej wymagające. Dochodzę jednak do wniosku, że mam pewną słabość do książek Cassandry Gannon, do jej swobodnego stylu pisania oraz zwariowanych bohaterów. Nie poleciłabym ich komuś, kto szuka książek na poziomie, ale jeśli ktoś odczuwa potrzebę zrelaksowania się przy czymś mniej poważnym... Dzięki tej serii można się uśmiechnąć i na chwilę przeskoczyć do innego świata :)

Warrior from the Shadowland (Elemental Phases #1)

Elementals: Water, Earth, Fire and Air are only the beginning. Elementals support everything from Darkness to Time, secretly maintaining the processes of nature. Only now the Elementals are nearly extinct. Two years ago, the Air House released a plague that killed ninety percent of them. With their society in chaos and so many of their kind dead, they can’t find their Phase-Matches; the other halves of themselves. Without Matches they can’t have any more children and without the Elementals, the world will end. Again.

Cross: Cross, of the Shadow House nearly triggered an apocalypse once before. The last of the Shadow Elementals, the weight of all the Darkness in the universe has fallen on his shoulders. The crushing power of it should have killed him long ago and he would have welcomed an end to the pain. Except, Cross knows his Match is out there. The woman he’s dreamed of forever. He’ll do whatever it takes to find her…even go to the human realm.

Nia: Elemental laws forbid mixing with the humans, but Nia, of the Water House isn’t a woman who gives up easily. Nia and her ragtag group of “rebels” believe a small town in Florida holds the secrets to their survival. They head there looking for answers, but everything’s going wrong. Other Elementals are out for their blood, human technology is sort of baffling, and now the cops are closing in. When Cross arrives, Nia knows he’s her Match. Unfortunately, he’s teetering on the edge of crazy and refusing to touch her, because he thinks his powers are dangerous. It’s up to Nia to convince him they’re meant to be, stage a jailbreak, and evade the bad guys.

Oh, and save the universe.
 
 Guardian of the Earth House (Elemental Phases #2) 

Tessie: The Quintessence isn’t technically an Element and its Keeper isn’t quite the Divine creature of legend. Mainly, she’s just a half human bartender in Mayport Beach, Florida. Tessie has spent millennia trying to stay hidden from Elementals and other supernatural beings, but her enemies are closing in. Now, she has no choice but to turn to the Elementals’ leader for help. Honorable, super-powerful and way too appealing, the King of the Earth House seems annoyingly perfect. But, since the guy owns a castle, the least he can do is pony up a spare bedroom.

Job: Consumed with saving his people from extinction, Job, King of the Earth House isn’t thrilled when the Quintessence shows up in his office demanding sanctuary. Tessie’s chaotic mix of human slang, tacky clothes, and feminine curves baffles him. To make matters worse, she does something with her vast powers to make it seem like she’s the Phase-Match he’s spent a thousand years waiting for. Neither of them can undo the connection and the fake Match begins to feel plenty real as Tessie fills up Job’s lonely palace with laughter and daytime TV. But, Tessie’s enemies are still after her and now they’re setting their sights on Job…

 
 Exile in the Water Kingdom (Elemental Phases #3) 

Ty: Ty, Queen of the Water House is having a bad couple of years. Her lunatic ex-Match keeps trying to kidnap her, most of the Elementals still blame her for the Fall, she has crippling panic attacks, and she’s being forced to attend group counseling in the human realm. When Gion, of the Air House shows up and demands sanctuary in the Water Kingdom, Ty doesn’t know what to think. Gion makes her nervous. He’s too cold, too powerful, and too intense. His only hobbies seem to be scowling and killing people. Except, when Ty looks into his eyes, she feels a… connection.

Gion: The most feared assassin in the Elemental realm, Gion, of the Air House has spent his entire life being ostracized and feared. There’s a price on his head, everyone in the universe hates him, and he’s been exiled from his homeland. Gion’s tired and all he wants is Ty. For eleven years, he’s secretly been in love with the Water Queen and he’s done with hiding his feelings. His goal now is to somehow make a place for himself in the exasperatingly pastel Water Palace and to claim Ty for himself. Unfortunately, there are a few problems with his plan including the fact that Ty is terrified of him, the eccentric Water Phases keep trying to make him watch reality shows, and there are still many, many people who want Ty and Gion dead.
 
 Treasure of the Fire Kingdom (Elemental Phases #4)

Kingu: The son of the primordial Khaos, Kingu knows that he’s a soulless monster. He’s spent his entire existence enslaved and hated. Now that he’s finally free, though, the only thing he wants is to somehow find a woman of his own. Against his better judgment, Kingu enlists the help of the Elementals, the universe’s most annoying species, to track down his mate. All he wants is one quiet, uncomplicated woman, who won’t run when she sees his monstrous face. Instead, he gets a chatty little blonde lunatic who thinks she’s a warrior.

Hope: Adopted by the Fire House as a child, Hope’s spent her entire life idolizing her bombastic family and learning their unconventional views on romance. Fire Phases see kidnapping as foreplay, gladiator fights as a great opportunity to impress your Match, and monsters as the pinnacle of masculine hotness. When Hope winds up as a prisoner in Kingu’s invitingly morbid fortress, she can’t believe her luck. She’s always believed she was jinxed, because so many weird things happen around her, but now she knows she’s found her soul mate. All she has to do is defeat a few enemies, keep up with all the lies she’s telling to hide her identity, and somehow convince a gigantic monster that he actually has a soul.

 
 Queen of the Magnetland (Elemental Phases #5)

Chason: Since the plague killed his Match, Chason, of the Magnet House has been going crazy. He hears music that isn’t there. His mind wanders off into madness. He no longer trusts anything he sees. Once he was the honorable and principled king of a thriving land. Now all he wants to do is follow Mara into the darkness, leaving his grief and pain behind. Unfortunately, he can’t give up on life until he finishes his final mission. Someone has stolen Mara right out of her crypt and Chason won’t rest until he finds her body. When he finally locates her, though, he knows he’s finally lost his mind. Because Mara now seems kinda… alive.

Mara: Mara, Queen of the Magnet House has woken up in hell. The last things she remembers is a Time Phase appearing in her room and telling her that she’s needed in the future. When she opens her eyes, two years have passed and her entire life is in shambles. Mara’s kingdom is deserted. Everybody thinks she’s dead. And Chason is a grim specter of his former self. The old Chason won Elemental of the Year for three consecutive decades. This Chason looks at her with deep hunger and has a new wildness that sets her body alight. Mara knows that she’s been given a second chance at life and she’s determined to seize it. But, in order to have a future, she needs to pull Chason out of the past… and discover the truth about who really brought her back.
 
 Magic of the Wood House (Elemental Phases #6)

Sullivan: Sullivan Pryce is human. Mostly. Big, scarred and suspicious of everyone, he has no idea that his grandfather was one of the most respected Elementals who ever lived. The surly Police Chief’s unique DNA means women are pouring out of the cosmos to try and court him. Most of them wind up in Sullivan’s jail, awaiting psych evaluations and bail hearings. All he wants for Christmas is to get rid of this “Cult” of insane stalkers. Except, he can’t stop thinking about one of them: Teja, the most beautiful weirdo he’s ever seen. No matter how crazy she is, Sullivan can’t get Teja out of his mind. And not just because her gangster family has kidnapped him.

Teja: Notorious for their wild ideas on romance and mafia movie lifestyle, the Fire House is feared throughout the Elemental realm. But, tossing the universe’s most eligible bachelor into a dungeon is crazy even for them. Teja, of the Fire and Cold Houses is horrified by her zany relatives’ actions. She knows that Sullivan is her Match and that’s the last thing she wants. For two years, Teja has been frozen inside. Having Sullivan in such close proximity threatens to melt the protective layer of ice inside her heart.

Being around Sullivan soon has Teja feeling far too much. For instance, anger that he isn’t beheading the parade of home wrecking women trying to seduce him away. And desire when she gazes at his warrior’s face. And confusion that Sullivan seems to have far more powers than a mostly-human guy should possess. …And fear, because someone is targeting the Fire Phases. Her family is being framed for a terrible crime. As the rest of the Elementals turn on the Fire House, Sullivan and Teja are about to be caught right in the middle of the fight.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...