poniedziałek, 26 sierpnia 2019

"Pathfinder's Way" T.A. White



Dawno nie czytałam książki, która by mnie tak wciągnęła. Zarwałam przy niej noc (chociaż obiecywałam sobie, że już nigdy więcej tego nie zrobię) i w dodatku po jej zakończeniu mam niezłego książkowego kaca... Ale jak mogło być inaczej, kiedy znalazłam tu wszystko to, co lubię: silną bohaterkę niezwykły, pełen tajemnic świat, trzymającą w napięciu akcję oraz dojrzałe, interesujące postaci.

The Trateri are about to learn a vital lesson of the Broken Lands. Deep in the remote expanse where anything can happen, it pays to be on a pathfinder’s good side.

Nobody ventures beyond their village walls. Nobody sane that is. Monstrous creatures and deadly mysteries wait out there. Lucky for the people she serves, Shea’s not exactly sane. As a pathfinder, it’s her job to face what others fear and protect her charges from the dangers that await in the Broken Lands. It’s not an easy job, but she’s the best at what she does.

When the people she serves betray her, Shea must rely on her wits and skill to survive the Trateri, a barbarian horde sweeping in to conquer the Lowlands, and their warlord, a man as dangerous as he is compelling. Her actions and the decisions she makes might mean the difference between life or death. Danger looms on the horizon and a partnership with the Warlord may be the only thing preventing the destruction of everything she holds dear.

Akcja "Pathfinder's Way" toczy się w świecie, który setki lat temu został zniszczony przez straszliwy kataklizm - dawna cywilizacja została zmieciona z powierzchni ziemi, a ludzie nie tylko musieli zacząć od nowa, lecz dodatkowo muszą mierzyć się z różnymi niebezpieczeństwami, przede wszystkim z bestiami czy mgłą, w której wędrowcy giną bez śladu. W górzystym regionie, Highlands, oddzielonym od reszty świata przez wysokie, trudne do pokonania urwisko, poszczególne wioski są otoczone palisadami, poza które ich mieszkańcy rzadko mają odwagę wyjść. Jakikolwiek handel, komunikacja byłyby niemożliwe, gdyby nie specjalnie przeszkoleni przewodnicy - pathfinders - którzy potrafią rozpoznawać niebezpieczeństwa i nawigować we mgle.

Takim przewodnikiem jest Shea. W wiosce, w której żyje i pracuje, traktowana jest z jawną niechęcią. Mieszkańcy, zatwardziali w swoich poglądach i nieufni wobec obcych, nie potrafią zaakceptować tego, że są zależni od kobiety (szczególnie, że Shea ze swoją małomównością i brakiem tolerancji dla głupoty niczego nie ułatwia), obarczają ją odpowiedzialnością za swoje własne błędy. Shea znosi to ze stoickim spokojem.

“I told you not to send anybody into the Lowlands without me there to act as guide,” Shea said, her voice as polite as she could make it given the pulse pounding at her temple.
Zrakovi slammed his hand down on the table. “I won’t have my judgment questioned by a slip of a girl barely past her majority.”
“Then how about a Pathfinder with fifteen years’ experience who told you that heading to the Lowlands at this time without proper preparation and without a guide was too dangerous.”
Slip of a girl, her ass. Shea was twenty five and had been guiding folks since she was ten years old and could finally keep up with the adults.


Sytuacja zmienia się, kiedy kobieta zostaje wysłana z misją ratunkową do miasteczka w Lowlands - na ziemiach leżących poniżej urwiska. Ratując mieszkańców swojej wioski Shea w brawurowej akcji uwalnia również dwójkę obcych, jak się później okazuje wojowników Trateri, pochodzących z odległych ziem. Na ponowne spotkanie z Trateri nie trzeba długo czekać - Shea zostaje wciągnięta w szalony wir zdarzeń - zdradę, ucieczkę, podstępy, niebezpieczne misje, itd. Akcja trzyma w napięciu, każdy kolejny rozdział przynosi nowe niezwykłe odsłony pełnego zagrożeń świata, który wykreowała autorka. Do tego nie brakuje humoru - nie chciałabym zdradzić zbyt wiele, ale rola, w którą weszła Shea, sama z siebie rodziła wiele zabawnych sytuacji.

Seeing the answering grins peeking out of the lather both men now had on their faces, Shea couldn’t resist a bit of payback. “I hope you three took a piss when you got out of the water.”
“Huh?”
“You know there are little fishes that will swim up your pisser and lay eggs. Only way to get that out is to take a piss right after getting out. Forces them back out.”
Buck shot a wide eyed glance at Eamon, “He’s kidding, right?”
Shea hid her grin as she headed after Clark.
“You’re kidding, right?” Buck shouted after her.
“Am I? Guess you’re about to find out,” she shouted back.
“Son of a–“
Shea chortled when both men stopped what they were doing to find the nearest bush.
Sometimes revenge was oh so sweet. It never paid to mess with a pathfinder.


***

"I think I’m growing on her. She hasn’t tried to escape for a whole week."

Przyznaję, że zauroczyła mnie główna bohaterka. Shea jest niezwykle inteligentna, bystra i uparta. Swoje umiejętności przewodnika zawdzięcza latom treningu oraz ciężkiej pracy - nie ma tu magii czy niewiarygodnych, nadludzkich talentów. Shea sprawia wrażenie bardzo ludzkiej - popełnia błędy, nie potrafi walczyć, ma trudności w komunikacji z innymi ludźmi. Ale kiedy raz ktoś jej zwróci uwagę na jakiś problem, stara się z nim zmierzyć. Wytrwale walczy o swoje, słucha rad, lecz kieruje się przede wszystkim własnym rozumem. I te jej cechy nie zostają jej odgórnie przypisane, lecz pokazane poprzez zachowanie kobiety. W miarę rozwoju akcji Shea zostaje też zmuszona do konfrontacji ze swoimi poglądami na temat gildii przewodników, mieszkańców Highlands, a także Trateri, którzy z początku wydają się jej wyłącznie hordą agresywnych barbarzyńców. Nic nie jest czarno-białe.

W książce pojawia się wielu ciekawych bohaterów, a chociaż o większości dowiadujemy się tylko najbardziej podstawowych rzeczy, to nie sprawiają oni wrażenia płaskich, bezbarwnych postaci. Wręcz przeciwnie.

“I wasn’t running,” Shea defended. “I was just moving myself to a better position in case things went bad.”

***

One day she was going to get control of herself and stop doing stupid shit to save ungrateful idiots.

Wątek romantyczny rozwija się powoli, przez większość czasu pozostaje zupełnie na marginesie i przyspiesza dopiero na sam koniec. Powiedziałabym, że rezultat byłby dla mnie bardzo niesatysfakcjonujący, gdyby nie to, że "Pathfinder's Way" jest dopiero pierwszym tomem w serii, nie ma tu więc mowy o zakończeniu w stylu "i żyli długo i szczęśliwie". Bardziej odpowiednie byłoby stwierdzenie: "to się dopiero okaże". Również przyjęty przez autorkę motyw romantyczny, relacja pomiędzy parą głównych bohaterów nie należy do moich ulubionych - on już na samym początku mówi "moja!", ona mówi "nie!" i ucieka.

He could have her whipped in front of his men. That would set a nice example. If he did that, however, it might make her hesitant to bed him.

Czytając zastanawiałam się, jak wątek ten zostanie rozwiązany - to było chyba jedynym, co psuło mi przyjemność z czytania. Nie przekonują mnie relacje wymuszone, nie lubię kiedy silna, pewna siebie bohaterka pokornie ulega aroganckiemu, zaborczemu facetowi. Tutaj jednak... nie wyszło najgorzej. Może ze względu na to, że akcja została dość mocno rozłożona w czasie, pozwalając - przynajmniej jednej stronie - na lepsze poznanie tej drugiej, może dlatego, że zakończenie pierwszego tomu stanowi dopiero początek relacji, która może, lecz nie musi się między tą dwójką rozwinąć. Shea zresztą wcale nie wyglądała, jakby miała skapitulować :)

“It’s true. Your beauty isn’t the type to outshine the likes of Indra.”
Ha. Shea knew it.
“But there’s more to attraction than the exterior packaging. The color of your eyes has been burned into my brain since that man ripped away your hood in Edgecomb. The feel of your body when I caught you on the wagon has tormented me in dreams ever since. I never know what is going on behind those eyes of yours.” He gave her a wicked smile and Shea’s breath caught at the sight. “You are a constantly evolving puzzle. It drives me mad, and for someone like me, who can guess an opponent’s move before they even make it, that is more attractive than a fragile thing like appearance could ever be. You ask why you. How could it be any but you?”


I co chyba najlepsze, książka jest długa! Cudownie długa, co z jednej strony pozwala cieszyć się tą wciągającą podróżą, z drugiej strony jednak - sprawia, że człowiek czuje się później bardzo, bardzo niewyspany :)

Zdecydowanie polecam!!!

“Not very pretty." The old man looked her up and down and then cocked his head. "Kind of scrawny too."
Shea stared back at him with the blankest expression she could muster. He'd have to do better than that if he wanted to offend her. She'd never put much stock in her looks. They were always just there. Like the sun or the sky. Neither helping nor hindering. Her strength, speed and capability were infinitely more important. She disagreed, however, with his assessment of scrawny. Scrawny implied she was just skin and bones. It was weakness, and Shea wasn't weak.



 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...