Chociaż "Siewca wiatru" należy do moich ulubionych książek, za "Bramy Światłości" ciężko było mi się zabrać. Pierwszy tom przeleżał na półce ponad rok, zanim wzięłam go do ręki. Może to dlatego, że już "Zbieracz burz" trochę mnie rozczarował? Dopiero, gdy mąż przyniósł do domu drugi tom "Bram Światłości", zebrałam się w sobie i... do reszty straciłam serce do tej serii.
t. 1
Pan odszedł i serce świata przestało bić. Królestwo, oparte na solidnej podstawie niebiańskiej hierarchii, musi trwać.
Daimon, jeszcze niedawno wyrzutek i szaleńca, pragnący zniszczyć
świat, znów stał się szanowanym, choć niezbyt lubianym Świetlistym,
Abaddonem Niszczycielem, w służbie Królestwu. Odwieczna, ulubiona banda
uskrzydlonych drani, zabójców i intrygantów na nowo przygarnęła go do
swoich wielkich, gorących serc. Alleluja!
Świetlista z dobrego rodu, imieniem Sereda - podróżnik, kartograf,
odkrywca - która właśnie wróciła z kolejnej wyprawy, przyniosła
Razjelowi, Panu Tajemnic dobrą nowinę. Znane jest miejsce bytności Pana.
Królestwo organizuje ekspedycję badawczą w dzikie i nieznane Strefy
Poza Czasem, by rzucić się w wir najbardziej szalonych niebezpieczeństw
czyhających gdzieś na najparszywszym zadupiu wszechświata i odnaleźć
emanację Światłości. Dowódcą wyprawy zostaje Tańczący Na Zgliszczach ze
śmiercionośną Gwiazdą Zagłady.
Uważajcie na marzenia, skrzydlaci. Czasem spełniają się, jak klątwa.
t. 2
Strefa Poza Czasem nie jest przyjemnym miejscem. Jest przerażająca i
śmiertelnie groźna, nawet dla odwiecznych Świetlistych. Boleśnie
przekonuje się o tym Daimon, którego istnienie zawisło na włosku. Cena
za ratunek będzie wyjątkowo bolesna i wysoka.
Wielka ekspedycja badawcza Królestwa, pod przewodnictwem Seredy, przemierza dzikie pustkowia Strefy w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów Światłości. Jednak wszystkie tropy zdają się prowadzić donikąd. Jednocześnie rozgrywane za kulisami wyprawy starcie między Daimonem a Lucyferem pociąga za sobą coraz więcej ofiar.
Na Razjela, pozostawionego na tronie Głębi także czyha coraz więcej niebezpieczeństw. Sprzymierzenie sił wydaje się jedyną szansą na zapanowanie nad wszechogarniającym chaosem. Asmodeusz wyrusza z misją ratunkową. Bo nasi w potrzebie, a naszych nie zostawiamy nigdy. Naprawdę, nigdy.
Wielka ekspedycja badawcza Królestwa, pod przewodnictwem Seredy, przemierza dzikie pustkowia Strefy w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów Światłości. Jednak wszystkie tropy zdają się prowadzić donikąd. Jednocześnie rozgrywane za kulisami wyprawy starcie między Daimonem a Lucyferem pociąga za sobą coraz więcej ofiar.
Na Razjela, pozostawionego na tronie Głębi także czyha coraz więcej niebezpieczeństw. Sprzymierzenie sił wydaje się jedyną szansą na zapanowanie nad wszechogarniającym chaosem. Asmodeusz wyrusza z misją ratunkową. Bo nasi w potrzebie, a naszych nie zostawiamy nigdy. Naprawdę, nigdy.
"Siewca wiatru" (moja opinia tutaj) miał w sobie lekkość i sporą dawkę (pomimo sporej porcji dramatycznych wydarzeń) humoru. Akcja trzymała w napięciu, pamiętam, że nie mogłam oderwać się od lektury. "Bramy Światłości" z kolei ciągną się bez końca. Zbyt wiele opisów, zbyt mało akcji. Czytając miałam wrażenie, jakby autorka tak bardzo chciała popisać się imponującą wiedzą z zakresu mitologii, wierzeń różnych kultur, że zapomniała o fabule. Niby wyprawa wędruje przez Strefy Poza Czasem, napotyka coraz dziwniejszych ich mieszkańców, ale te wydarzenia giną pośród przydługich i przesadnie rozbudowanych opisów. Opisy są piękne, niezwykle barwne, lecz... jest ich zwyczajnie za dużo. Nie tego szukałam sięgając po tą książkę, i nadmiar kolorowych obrazów mnie znudził. Zabrakło humoru, który tak mi się podobał w "Siewcy wiatru" - w "Bramach Światłości" żarty sprawiały wrażenie wciśniętych na siłę pomiędzy kolejne malownicze scenerie.
Drugi tom "Bram Światłości" był w mojej ocenie minimalnie ciekawszy od pierwszego, w końcu coś się zaczęło tam dziać, byłam jednak już tak zniechęcona przeciągającą się lekturą, że z trudem dobrnęłam do końca. Dwa grubaśne tomy, a nie działo się w nich prawie nic. Ot jakieś kłopoty, ratunek, wędrówka, kłopoty, ratunek. Daimon prawie ginie, Daimon uratowany, Daimon prawie ginie, Daimon uratowany. Plus Razjel męczący się w piekle. W dodatku finał wędrówki jeszcze daleko, nie wiadomo (przynajmniej mi), ile jeszcze tomów autorka przewidziała. Ja nie planuję ich już czytać.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz