Licznik się przekręcił, świeczki zostały zdmuchnięte, "Sto lat" odśpiewane. Skrzat gdzieś w międzyczasie przestał być Skrzatem, lecz ukradkiem przemienił się w Młodego. A ja przypomniałam sobie, że dawno już nie pisałam o tym, co moje dziecko czyta...
A czyta dużo. Powiedziałabym wręcz, że trochę wyrwał się mi spod kontroli, bo owszem, nadal chętnie o wszystkim opowiada, uwielbia wręcz dyskutować o książkach, ale lektury coraz częściej dobiera sobie sam. Buszuje również - za naszą zgodą - po naszej biblioteczce. Zastanawiam się, czy nie na zbyt wiele mu pozwalamy: nie są to książki zawierające np. przesadne opisy przemocy, aczkolwiek w przypadku przynajmniej niektórych z nich... być może powinien jeszcze trochę zaczekać.
Poniższy spis nie jest kompletny, a jedynie pokazuje główne pola zainteresowań. Czy można je polecić jako książki dla każdego dziesięciolatka? Nie sądzę. To będzie zależeć od danego dziesięciolatka, jego dojrzałości oraz zainteresowań.
Zaczynając od polskich tytułów, ku mojemu zaskoczeniu, z chęcią zabrał się za książki młodzieżowe, które.. hmm... mają już ładnych parę lat. Przede wszystkim "Wakacje" Jerzego Putrament (wydane w latach 70tych) czy "Ewa Adam i reszta" Saturniny Leokadii Wadeckiej. Pełne humoru i przygód, uniwersalne historie o przyjaźni i wakacjach. Pamiętam te książki ze swojego dzieciństwa, w swoim czasie czytał je również mój tata. Cóż, rodzinna tradycja ;)
Skrzat połknął również nieco poważniejszą "Tarninę" Jerzego Szczygła, trudną ze względu na akcję toczącą się wczasach II wojny światowej i los, jaki spotyka jednego z młodych bohaterów. Kolejną pozycją był "Kawaler Złotej Ostrogi" Jana Ziółkowskiego. Parę tygodni temu zabrał się za "Potop" Sienkiewicza, utknął jednakże w połowie, zmęczony zbyt długimi dialogami. Przyznaję, że to akurat nieco mnie rozczarowało, gdyż "Potop" zawsze należał do moich ulubionych lektur i nigdy nie sprawiał na mnie wrażenia zbyt rozwlekłego. Kusi mnie, by zwalać winę na utrudniające skupienie elektroniczne gadżety, staram się jednak być wyrozumiała. Jeszcze ma czas, by wrócić do niektórych pozycji, a przecież ja również mam na swojej liście całkiem sporo książek, które mnie zniechęciły.
Łatwiej mi zrozumieć, że utknął i nie dokończył takich staroci jak "Tajemniczy ogród" Frances Hodgson Burnett (chyba jedyny przypadek, gdy wolę ekranizację od książki - i Młody najwyraźniej podziela moje odczucia; aczkolwiek książkę sam kazał kupić) czy "Hrabiego de Monte Christo" Aleksandra Dumas, którego ja osobiście uwielbiam, ale pamiętam, iż jest napisany nieco archaicznym językiem. Zdecydowanie bardziej podobały się młodemu "Przygody Tomka Sawyera" Marka Twaina, a ostatnio nosi ze sobą "Olivera Twista" Karola Dickensa. Cóż, ja za Dickensem nie przepadałam, ale dzięki temu mamy o czym dyskutować :)
Skoro o dyskusjach mowa, to jedną z pierwszych książek, które Młody wyciągnął z mojej biblioteczki było "Elantris" Brandona Sandersona. Wznowione wydanie, wciąż jeszcze pachnące (śmierdzące?) drukarnią, przyuważył od razu, gdy rozpakowywałam paczkę. "Elantris" jest raczej młodzieżową fantasy, ale dostarczyła nam tematów do dyskusji na kilka dni.
Zaczynając od polskich tytułów, ku mojemu zaskoczeniu, z chęcią zabrał się za książki młodzieżowe, które.. hmm... mają już ładnych parę lat. Przede wszystkim "Wakacje" Jerzego Putrament (wydane w latach 70tych) czy "Ewa Adam i reszta" Saturniny Leokadii Wadeckiej. Pełne humoru i przygód, uniwersalne historie o przyjaźni i wakacjach. Pamiętam te książki ze swojego dzieciństwa, w swoim czasie czytał je również mój tata. Cóż, rodzinna tradycja ;)
Skrzat połknął również nieco poważniejszą "Tarninę" Jerzego Szczygła, trudną ze względu na akcję toczącą się wczasach II wojny światowej i los, jaki spotyka jednego z młodych bohaterów. Kolejną pozycją był "Kawaler Złotej Ostrogi" Jana Ziółkowskiego. Parę tygodni temu zabrał się za "Potop" Sienkiewicza, utknął jednakże w połowie, zmęczony zbyt długimi dialogami. Przyznaję, że to akurat nieco mnie rozczarowało, gdyż "Potop" zawsze należał do moich ulubionych lektur i nigdy nie sprawiał na mnie wrażenia zbyt rozwlekłego. Kusi mnie, by zwalać winę na utrudniające skupienie elektroniczne gadżety, staram się jednak być wyrozumiała. Jeszcze ma czas, by wrócić do niektórych pozycji, a przecież ja również mam na swojej liście całkiem sporo książek, które mnie zniechęciły.
Łatwiej mi zrozumieć, że utknął i nie dokończył takich staroci jak "Tajemniczy ogród" Frances Hodgson Burnett (chyba jedyny przypadek, gdy wolę ekranizację od książki - i Młody najwyraźniej podziela moje odczucia; aczkolwiek książkę sam kazał kupić) czy "Hrabiego de Monte Christo" Aleksandra Dumas, którego ja osobiście uwielbiam, ale pamiętam, iż jest napisany nieco archaicznym językiem. Zdecydowanie bardziej podobały się młodemu "Przygody Tomka Sawyera" Marka Twaina, a ostatnio nosi ze sobą "Olivera Twista" Karola Dickensa. Cóż, ja za Dickensem nie przepadałam, ale dzięki temu mamy o czym dyskutować :)
Skoro o dyskusjach mowa, to jedną z pierwszych książek, które Młody wyciągnął z mojej biblioteczki było "Elantris" Brandona Sandersona. Wznowione wydanie, wciąż jeszcze pachnące (śmierdzące?) drukarnią, przyuważył od razu, gdy rozpakowywałam paczkę. "Elantris" jest raczej młodzieżową fantasy, ale dostarczyła nam tematów do dyskusji na kilka dni.
Spośród tytułów z gatunku fantasy i pokrewnych, jakie przewinęły się przez ręce Młodego, mogę wymienić ostatnie już tomy serii o Harrym Potterze, "Zwiadowcy. Ruiny Gorlanu" Johna Flanagan, "Paladyn. Proroctwo" Marka Frosta czy "Pałac Północy" Carlosa Ruiza Zafon. Niedawno Młody pochłonął również, z ogromnym entuzjazmem, dwie trylogie: Jamesa Dashnera "Więzień labiryntu" oraz Suzanne Collins "Igrzyska śmierci". Szczególnie ta druga zainspirowała nas do snucia rozważań - nie tylko o historii, polityce i ustroju społecznym, ale również o różnicach pomiędzy książkami pisanymi przez kobiety i mężczyzn :) W ostatnich dniach natomiast zagrzebał się z najnowszym tomem "Baśnioboru" Brandona Mulla - "Smocza straż". Czyta na raty, jak twierdzi, by dawkować sobie przyjemność.
Uwagę Młodego przyciągnęły książki z Uniwersum Metro 2033, projektu zapoczątkowanego przez Dmitrija Glukhovskiego. Co do nich miałam spore wątpliwości, ale mój mąż - który je kolekcjonuje - dał zielone światło. Książki te, pisane przez różnych autorów, łączy świat, w którym toczy się akcja - świat post-apokaliptyczny, historie ludzi starających się przeżyć po wojnie nuklearnej. Historie te są bardzo różne, jedne lżejsze, inne trudniejsze w odbiorze, toczą się też w różnych miejscach (również w Polsce). Chociaż sama nie czytałam żadnej z tych książek, Młody tyle mi o nich opowiedział, że czuję się, jakbym spędziła nad nimi całkiem sporo czasu.
Na koniec jeszcze chciałabym wspomnieć o bardziej klasycznych tytułach. Młody wziął na warsztat zarówno "Małego księcia" Antoine de Saint-Exupéry, jak i "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella. Tak, jak się spodziewałam, pierwsza pozycja bardzo mu się podobała, ale to ta druga wzbudziła większe emocje. Młody zaczytuje się w opowiadaniach Arthura Conana Doyla, a kiedy wspomniałam mu o H.P. Lovecrafcie, zdecydował, że i z nim musi się zmierzyć. Skończyło się na jednym tylko opowiadaniu. Cóż, Cthulhu okazał się jak na razie zbyt dużym wyzwaniem.
Choć Młody sam wytrwale buszuje po bibliotece i księgarni, nie byłabym sobą, gdybym nie szukała pomysłów, co jeszcze mu podsunąć. Doskonałą inspiracją okazała się lista zamieszczona na stronach poświęconych akcji "Cała Polska czyta dzieciom". Lektury zostały posegregowane według grup wiekowych, a poza znanymi tytułami wypatrzyć można te mniej znane, ale równie interesujące. Jako przykład, który tak na marginesie mocno poruszył Młodym, mogę podać "Iqbala" Francesco D'Adamo.
Zbliżają się Święta. Młody powoli wchodzi w ten wiek, że znalezienie mu pasującego prezentu zaczyna być trudne. Już nie Lego. Gier ma więcej, niż czasu by w nie grać. Szafki w jego pokoju są przepełnione różnymi gadżetami, więc.... pod choinką Młody znajdzie książki. Nie tylko książki, ale mam wrażenie, że to one będą najliczniejsze ;)
Choć Młody sam wytrwale buszuje po bibliotece i księgarni, nie byłabym sobą, gdybym nie szukała pomysłów, co jeszcze mu podsunąć. Doskonałą inspiracją okazała się lista zamieszczona na stronach poświęconych akcji "Cała Polska czyta dzieciom". Lektury zostały posegregowane według grup wiekowych, a poza znanymi tytułami wypatrzyć można te mniej znane, ale równie interesujące. Jako przykład, który tak na marginesie mocno poruszył Młodym, mogę podać "Iqbala" Francesco D'Adamo.
Zbliżają się Święta. Młody powoli wchodzi w ten wiek, że znalezienie mu pasującego prezentu zaczyna być trudne. Już nie Lego. Gier ma więcej, niż czasu by w nie grać. Szafki w jego pokoju są przepełnione różnymi gadżetami, więc.... pod choinką Młody znajdzie książki. Nie tylko książki, ale mam wrażenie, że to one będą najliczniejsze ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz