Rok temu, po przeczytaniu "Archangel's Prophecy" uznałam, iż nie mam ochoty kontynuować tej serii. Pewno gdyby to chodziło o jakiegoś innego autora, wzruszyłabym ramionami i zapomniała o wszystkim. Jednakże Nalini Singh od lat należała do moich ulubionych autorek - przywiązałam się do jej bohaterów i dlatego ten ostatni tom tak bardzo, bardzo mnie rozczarował. Minął rok i im bardziej zbliżał się moment premiery "Archangel's War", tym bardziej słabła moja determinacja, by się odciąć od "Łowcy Gildii". Odczekałam do pierwszych recenzji i kiedy okazały się pozytywne, ostatecznie poddałam się i przeczytałam "Archangel's War". Czy było warto? Książka na pewno była lepsza od poprzedniego tomu (trudniej byłoby o gorszą ), ale i tak mam dość mieszane uczucia...
Wings of silver. Wings of blue. Mortal heart. Broken dreams. Shatter. Shatter. Shatter. A sundering. A grave. I see the end. I see...
The world is in chaos as the power surge of the Cascade rises to a devastating crescendo. In furiously resisting its attempts to turn Elena into a vessel for Raphael’s power, Elena and her archangel are irrevocably changed. . .far beyond the prophecy of a cursed Ancient.
At the same time, violent and eerie events around the world threaten to wipe out entire populations. And in the Archangel Lijuan’s former territory, an unnatural fog weaves through the land, leaving only a bone-chilling silence in its wake. Soon it becomes clear that even the archangels are not immune to this deadly evil. This time, even the combined power of the Cadre may not be enough. . .
This war could end them all.
Przyznaję, iż nie byłam pozytywnie nastawiona do tej lektury i to nastawienie mocno wpłynęło na mój odbiór "Archangel's War". Nalini Singh ma specyficzny styl pisania, styl, który dotychczas akceptowałam, choć chwilami był irytujący przez swoje egzaltowanie, wyolbrzymione emocje i często powtarzające się frazy. Ostatnio jestem mniej wyrozumiała pod tym względem - być może to kwestia zmęczenia długą serią (długimi seriami, jeśli uwzględnić "Psy&Changelings"), może rozczarowania kolejnymi tomami, a może po prostu się starzeję...
Uwaga! Będzie trochę spoilerów (nie zdradzę wszystkiego, ale trudno pisać o tej książce nie zdradzając tak zupełnie niczego :))!!!
Akcja "Archangel's War" zaczyna się w miejscu, gdzie kończy się poprzedni tom. Choć może precyzyjniej byłoby stwierdzić, że czytelnicy dostają dodatkowo streszczenie tego, co działo się w międzyczasie (bo zanim Elena i Raphael się obudzą, mija ładnych parę miesięcy) - z perspektywy Legionu. To nie jedyne fragmenty książki napisane z innego punktu widzenia niż naszej pary bohaterów - pojawiają się m.in. perspektywę kilku archaniołów czy Dmitriego. Z jednej strony było to ciekawym rozwiązaniem, pozwalającym poznać kilka odpowiedzi, z drugiej jednak strony - miałam wrażenie, jakby autorka poszła na łatwiznę sięgając po rozwiązania, bez których opowiedzenie tej historii byłoby trudniejsze.
Nie zdradzę zbyt wiele, jeśli napiszę, że Elena budzi się jako Elena (nie jako pozbawione osobowości i wspomnień naczynie dla mocy Raphaela), ale za to bez swoich wspaniałych skrzydeł (tyle to widać choćby po okładce). Wokół tematu skrzydeł (ceny, jaką zapłaciła za pozostanie sobą) autorka stara się zbudować napięcie, ale jakoś nie do końca to wychodzi. Cóż, ostatecznie cena nie okazała się tak wielka, jak to się mogło w pierwszej chwili wydawać. Elena uzyskała kilka nowych super umiejętności - i stała się kimś jeszcze bardziej przerysowanym niż dotychczas. Mnie to akurat bardzo rozczarowało.
Eyes as blue as a mountain sky met hers.
“Remember how you learned to fly?”
“You pushed me off a cliff.”
Nisia held out a palm. “Wait, just wait.”
“I am not sure that’s the greatest idea,” Keir began, but Elena was already putting her clothes back on.
W książce można wydzielić trzy części - pierwsza to dochodzenie Eleny do siebie (i jedno wielkie "kochajmy się!!" - gdzie wszyscy są dla wszystkich cudowni, wyrozumiali i tak serdeczni), druga - to archanielska polityka, trzecia - wojna, właściwie bitwa o Nowy Jork. "Archangel's War" była długa, ale - wbrew opiniom, jakie dominowały w tych pierwszych recenzjach, jakie czytałam - nie trzymała w napięciu, a przynajmniej mi lektura zajęła kilka dni, gdyż jakoś tak książka sama się odkładała.
“Elena Deveraux,” he intoned, “has returned from the dead not once but twice!”
“I wasn’t dead either time,” Elena muttered. “I was just mostly dead.”
Po wyjątkowo przygnębiającej "Archangel's Prophecy" tym razem wahadło przechyliło się w drugą stronę i ta pierwsza część książki była po prostu przecukrzona i radosna. Tyle wzruszeń, tyle uroczych emocji. Włącznie z tym, że Ellie pocałowała Dmitriego, a Caliane niemalże przytuliła synową. Obrazy Raphaela jako słodkiego bobaska. Należy się spodziewać, iż w kolejnym tomie obie panie będą sobie nawzajem malować paznokcie. Ugh... Ach, i jeszcze pod koniec Michaela była autentycznie miła dla Eleny. No bez przesady.
Raphael had rarely seen his mother lost for words, but today, Caliane was silent until she said, “You, my child, are a being of change.” It wasn’t an indictment. “My son will certainly never suffer ennui with you as his love.”
Autorka wciąż przypominała wiele informacji z poprzednich tomów (naprawdę potrzebujemy kolejnego przypomnienia, jak wyglądało pierwsze spotkanie Eleny i Raphaela czy tego, co spotkało jej siostry? itd.), przez karty "Archangel's War" przewinęli się niemal wszyscy bohaterowie, którzy pojawili się w serii. Tak, jakby wielki finał nie mógł się bez nich obejść. Kolejne zbliżenia Eleny i Raphaela mnie po prostu nudziły, a samo wybudzanie się Eleny zajęło dobre kilkadziesiąt stron.
Dmitri took one look at the two of them and found a pair of sunglasses from somewhere. Elena had to laugh. The vampire had a sense of humor at times that very closely resembled hers. Not that they’d ever be friends. It was an unspoken law of nature.
Do tego dochodzą nowi bohaterowie - tak, jeszcze jeden spoiler - obudzi się kilku antycznych archaniołów - co jeden to gorszy. Ja wiem, że wiekowi nieśmiertelni mają prawo być nieco sztywni, trochę konserwatywni i niechętni współczesnemu światowi. Ale ci, którzy się pojawili, szczególnie dwóch archaniołów, było po prostu groteskowych. W tej sytuacji trudno o powagę sytuacji, o budowanie napięcia i atmosferę końca świata. Owszem, Lijuan powstała jako potwór, robiła okropne rzeczy, ale mi jakoś trudno było poczuć grozę sytuacji.
Antonicus’s eyes returned to Elena.
“Unless you wish to start a war,” Raphael said in the same ancient language, “you will treat my consort with respect. Or she will be forced to excise your eyes from your head.”
***
Antonicus reared back when he saw Neha’s face appear on the central screen, Caliane’s on the
screen next to hers. “What is this? You have trapped the Cadre within these black boxes?” His
wings began to glow.
“Antonicus, I would know that voice anywhere.” Caliane, her white leathers dusty and her hair damp, shook her head. “Still acting before you think, I see.”
Sama bitwa o Nowy Jork była jak dla mnie zanadto rozciągnięta w czasie. Przeciwnicy mieli miażdżącą przewagę, ale nasi tak dzielnie się bronili. Kolejne potyczki, ataki oraz przerwy pomiędzy nimi, nie budowały napięcia, lecz raczej zaczynały nużyć. A po wszystkich wcześniejszych ustaleniach, że archaniołowie muszą koniecznie stawić czoła Lijuan jako cała Kadra - fakt, iż nie spieszyli się - był dziwnie naciągany. Podobnie jak naciągane było zakończenie - nikt z tych ważnych dla czytelników postaci nie zginął, więc całe to zapewnianie, jak tragiczna była to wojna, ile ofiar poniesiono, pozostało dość pustymi słowami. Wydawać by się mogło, że zniszczone zostało jedynie miasto.
Z takich pozytywnych rzeczy - czytelnicy otrzymują kilka ważnych odpowiedzi: m.in. o to, czym naprawdę jest Kaskada i dlaczego działa tak, jak działa. Odsłonięta zostaje ważna część historii Hummingbird i Illium, oraz wspomnienie, jak Montgomery zaczął pracować dla Raphaela. Pojawia się też bliższe wyjaśnienie, jak "działają" aecleri, choć akurat ten fragment dla mnie był nadal niejasny (bo z jakiego powodu lustro wcześniej było niewłaściwe??).
Pozytywne było też to, że Elena i Raphael działali jak doskonale zgrany, dopracowany zespół i tym razem nie było najmniejszych zgrzytów.
Elena walked through the door Dmitri had opened; Dmitri was momentarily silent when Raphael followed. Raphael picked off a shred of tunic that was somehow still stuck to his biceps, and dropped it in the wastebasket by Dmitri’s desk.
“I blame you,” his second said to Elena. “He didn’t think about frying himself in lightning bolts before you.”
Swoją drogą obecna przemiana Hummingbird była dla mnie wyjątkowo niewiarygodna. Ot, taki królik wyciągnięty z kapelusza. Podobnie jak następujące na samym końcu książki wyniesienie nowego archanioła - to było zupełnie nieoczekiwane, nie było choćby wzmianki o znacznej mocy tej osoby, że miałam wrażenie, jakby ten wątek został dorzucony w ostatniej chwili, tak na siłę, aby zrównoważyć wynik.
Tak sobie myślę, że finał wątku Lijuan musiał być wybuchowy, z fajerwerkami. To musiało być coś widowiskowego i samo widowisko byłoby jeszcze jakoś do przełknięcia, gdyby "Archangel's War" kończył całą serię. To powinien być już koniec serii, gdyż po tym, jak w tym tomie niektóre sprawy zostały podkręcone, trudno mi sobie wyobrazić kontynuację. Albo inaczej - już nie bardzo czuję do tej serii przywiązanie. Podobne wrażenie miałam po lekturze "Heart of Obsidian" - iż to moment, w którym najlepiej się pożegnać i pozostawić w miarę dobre wspomnienia, a nie męczyć dalej historię, w której pojawiło się już wszystko i to w wydaniu ekstremalnym.
Ale - jak zaznaczyłam na początku - czytałam tą książkę z negatywnym nastawieniem, więc być może za bardzo się czepiam? Może nie była aż tak zła? Może była po prostu tak samo przerysowana jak inne książki Nalini Singh?
“I spot no signs of a chitinous shell,” Nisia said at one point. “It appears only your head is hard.”
Elena grinned. “Takes one to know one.”
Keir snorted a laugh—the first time Elena had ever heard him make such an inelegant sound.
***
Another thought blindsided her a second later.
“Hey, hold on! Did you go inside the house to get this?” Her heart was ice.
“Uh-huh,” Illium said from around a mouthful of tart.
Putting the crossbow aside with slow deliberation, she turned and grabbed the front of his sleeveless leather tunic. “Let me get this straight. You went back into a house that was about to blow up just to retrieve my crossbow?”
“I saved Aodhan’s painting, too,” said the bluewinged demon she was going to kill the instant she was strong enough. “Oh, and the jeweled blade the sire gave you.”
“He’s going to murder you, too.”
Illium shrugged muscled shoulders. “Worth it.”
***
“Next time, I’d appreciate you warning your mother that you’re about to take a nap.” A black scowl. “Lady Caliane’s last threat included having me drawn and quartered.”
“You survived.” That he had was a measure of his mettle; Raphael’s mother, after all, was an
Ancient.
Dmitri’s next question was quiet. “Elena?” A worry in his dark eyes that would astonish Raphael’s consort, the two were such determined adversaries.
“The Cascade has underestimated my hunter’s will.”
(...)
“Raphael.” Arms folded again and feet set apart, Dmitri got in his way. “Contact your mother before you go or I swear I’ll tie your wings together and drag you inside to make the call.”
***
“Space is taken,” she said with a scowl. “I booked it last night.”
“Came to see if you needed any help.” A smirk. “I’m feeling sorry for you since you’re so skinny
and pathetic right now.”
Elena gave him her most fake smile. “Want to act as my target? I’m sure it’ll improve my
accuracy one hundred percent.”
Dmitri raised both eyebrows, then smiled, slow and sensual. “Why not?”
And so began the craziest throwing session of Elena’s life. Dmitri was a deadly fast vampire and her muscles remained wobbly, but it turned out that her hand-eye coordination was just fine. So was her
ability to think on her feet. Ten minutes. Twenty. Thirty.
She threw a second blade on the heels of the first, after he’d already committed to his avoidance
strategy. It slammed home in Dmitri’s shoulder. The hilt quivered from the impact.
They both froze for a taut, silent second. Until the wet patch on his T-shirt began to spread. “Fuck! Get that out right now! Honor will goddamn murder me.”
***
Cassandra, whose eyes were a haunting seafoam green melded with indigo and blue when she wasn’t clawing them out, smiled sadly at him.
“The knot of chaos has untangled. I see clear paths again.” A tear rolled down her face. “I will be a
mad archangel should I stay.”
Moving forward, she touched her hands to Elena’s cheeks. “Such glory you are, prophecy of mine. I will wake again when you next change the world.”
A kiss pressed to Elena’s cheek before Cassandra came to Raphael. “Child of flames, how strong you have become. And yet . . .” She pressed a hand to his heart. “Your heart is a little mortal.” She smiled, as if that pleased her, but the smile held a terrible sadness.
Wings of silver. Wings of blue. Mortal heart. Broken dreams. Shatter. Shatter. Shatter. A sundering. A grave. I see the end. I see...
The world is in chaos as the power surge of the Cascade rises to a devastating crescendo. In furiously resisting its attempts to turn Elena into a vessel for Raphael’s power, Elena and her archangel are irrevocably changed. . .far beyond the prophecy of a cursed Ancient.
At the same time, violent and eerie events around the world threaten to wipe out entire populations. And in the Archangel Lijuan’s former territory, an unnatural fog weaves through the land, leaving only a bone-chilling silence in its wake. Soon it becomes clear that even the archangels are not immune to this deadly evil. This time, even the combined power of the Cadre may not be enough. . .
This war could end them all.
Przyznaję, iż nie byłam pozytywnie nastawiona do tej lektury i to nastawienie mocno wpłynęło na mój odbiór "Archangel's War". Nalini Singh ma specyficzny styl pisania, styl, który dotychczas akceptowałam, choć chwilami był irytujący przez swoje egzaltowanie, wyolbrzymione emocje i często powtarzające się frazy. Ostatnio jestem mniej wyrozumiała pod tym względem - być może to kwestia zmęczenia długą serią (długimi seriami, jeśli uwzględnić "Psy&Changelings"), może rozczarowania kolejnymi tomami, a może po prostu się starzeję...
Uwaga! Będzie trochę spoilerów (nie zdradzę wszystkiego, ale trudno pisać o tej książce nie zdradzając tak zupełnie niczego :))!!!
Akcja "Archangel's War" zaczyna się w miejscu, gdzie kończy się poprzedni tom. Choć może precyzyjniej byłoby stwierdzić, że czytelnicy dostają dodatkowo streszczenie tego, co działo się w międzyczasie (bo zanim Elena i Raphael się obudzą, mija ładnych parę miesięcy) - z perspektywy Legionu. To nie jedyne fragmenty książki napisane z innego punktu widzenia niż naszej pary bohaterów - pojawiają się m.in. perspektywę kilku archaniołów czy Dmitriego. Z jednej strony było to ciekawym rozwiązaniem, pozwalającym poznać kilka odpowiedzi, z drugiej jednak strony - miałam wrażenie, jakby autorka poszła na łatwiznę sięgając po rozwiązania, bez których opowiedzenie tej historii byłoby trudniejsze.
Nie zdradzę zbyt wiele, jeśli napiszę, że Elena budzi się jako Elena (nie jako pozbawione osobowości i wspomnień naczynie dla mocy Raphaela), ale za to bez swoich wspaniałych skrzydeł (tyle to widać choćby po okładce). Wokół tematu skrzydeł (ceny, jaką zapłaciła za pozostanie sobą) autorka stara się zbudować napięcie, ale jakoś nie do końca to wychodzi. Cóż, ostatecznie cena nie okazała się tak wielka, jak to się mogło w pierwszej chwili wydawać. Elena uzyskała kilka nowych super umiejętności - i stała się kimś jeszcze bardziej przerysowanym niż dotychczas. Mnie to akurat bardzo rozczarowało.
Eyes as blue as a mountain sky met hers.
“Remember how you learned to fly?”
“You pushed me off a cliff.”
Nisia held out a palm. “Wait, just wait.”
“I am not sure that’s the greatest idea,” Keir began, but Elena was already putting her clothes back on.
W książce można wydzielić trzy części - pierwsza to dochodzenie Eleny do siebie (i jedno wielkie "kochajmy się!!" - gdzie wszyscy są dla wszystkich cudowni, wyrozumiali i tak serdeczni), druga - to archanielska polityka, trzecia - wojna, właściwie bitwa o Nowy Jork. "Archangel's War" była długa, ale - wbrew opiniom, jakie dominowały w tych pierwszych recenzjach, jakie czytałam - nie trzymała w napięciu, a przynajmniej mi lektura zajęła kilka dni, gdyż jakoś tak książka sama się odkładała.
“Elena Deveraux,” he intoned, “has returned from the dead not once but twice!”
“I wasn’t dead either time,” Elena muttered. “I was just mostly dead.”
Po wyjątkowo przygnębiającej "Archangel's Prophecy" tym razem wahadło przechyliło się w drugą stronę i ta pierwsza część książki była po prostu przecukrzona i radosna. Tyle wzruszeń, tyle uroczych emocji. Włącznie z tym, że Ellie pocałowała Dmitriego, a Caliane niemalże przytuliła synową. Obrazy Raphaela jako słodkiego bobaska. Należy się spodziewać, iż w kolejnym tomie obie panie będą sobie nawzajem malować paznokcie. Ugh... Ach, i jeszcze pod koniec Michaela była autentycznie miła dla Eleny. No bez przesady.
Raphael had rarely seen his mother lost for words, but today, Caliane was silent until she said, “You, my child, are a being of change.” It wasn’t an indictment. “My son will certainly never suffer ennui with you as his love.”
Autorka wciąż przypominała wiele informacji z poprzednich tomów (naprawdę potrzebujemy kolejnego przypomnienia, jak wyglądało pierwsze spotkanie Eleny i Raphaela czy tego, co spotkało jej siostry? itd.), przez karty "Archangel's War" przewinęli się niemal wszyscy bohaterowie, którzy pojawili się w serii. Tak, jakby wielki finał nie mógł się bez nich obejść. Kolejne zbliżenia Eleny i Raphaela mnie po prostu nudziły, a samo wybudzanie się Eleny zajęło dobre kilkadziesiąt stron.
Dmitri took one look at the two of them and found a pair of sunglasses from somewhere. Elena had to laugh. The vampire had a sense of humor at times that very closely resembled hers. Not that they’d ever be friends. It was an unspoken law of nature.
Do tego dochodzą nowi bohaterowie - tak, jeszcze jeden spoiler - obudzi się kilku antycznych archaniołów - co jeden to gorszy. Ja wiem, że wiekowi nieśmiertelni mają prawo być nieco sztywni, trochę konserwatywni i niechętni współczesnemu światowi. Ale ci, którzy się pojawili, szczególnie dwóch archaniołów, było po prostu groteskowych. W tej sytuacji trudno o powagę sytuacji, o budowanie napięcia i atmosferę końca świata. Owszem, Lijuan powstała jako potwór, robiła okropne rzeczy, ale mi jakoś trudno było poczuć grozę sytuacji.
Antonicus’s eyes returned to Elena.
“Unless you wish to start a war,” Raphael said in the same ancient language, “you will treat my consort with respect. Or she will be forced to excise your eyes from your head.”
***
Antonicus reared back when he saw Neha’s face appear on the central screen, Caliane’s on the
screen next to hers. “What is this? You have trapped the Cadre within these black boxes?” His
wings began to glow.
“Antonicus, I would know that voice anywhere.” Caliane, her white leathers dusty and her hair damp, shook her head. “Still acting before you think, I see.”
Sama bitwa o Nowy Jork była jak dla mnie zanadto rozciągnięta w czasie. Przeciwnicy mieli miażdżącą przewagę, ale nasi tak dzielnie się bronili. Kolejne potyczki, ataki oraz przerwy pomiędzy nimi, nie budowały napięcia, lecz raczej zaczynały nużyć. A po wszystkich wcześniejszych ustaleniach, że archaniołowie muszą koniecznie stawić czoła Lijuan jako cała Kadra - fakt, iż nie spieszyli się - był dziwnie naciągany. Podobnie jak naciągane było zakończenie - nikt z tych ważnych dla czytelników postaci nie zginął, więc całe to zapewnianie, jak tragiczna była to wojna, ile ofiar poniesiono, pozostało dość pustymi słowami. Wydawać by się mogło, że zniszczone zostało jedynie miasto.
Z takich pozytywnych rzeczy - czytelnicy otrzymują kilka ważnych odpowiedzi: m.in. o to, czym naprawdę jest Kaskada i dlaczego działa tak, jak działa. Odsłonięta zostaje ważna część historii Hummingbird i Illium, oraz wspomnienie, jak Montgomery zaczął pracować dla Raphaela. Pojawia się też bliższe wyjaśnienie, jak "działają" aecleri, choć akurat ten fragment dla mnie był nadal niejasny (bo z jakiego powodu lustro wcześniej było niewłaściwe??).
Pozytywne było też to, że Elena i Raphael działali jak doskonale zgrany, dopracowany zespół i tym razem nie było najmniejszych zgrzytów.
Elena walked through the door Dmitri had opened; Dmitri was momentarily silent when Raphael followed. Raphael picked off a shred of tunic that was somehow still stuck to his biceps, and dropped it in the wastebasket by Dmitri’s desk.
“I blame you,” his second said to Elena. “He didn’t think about frying himself in lightning bolts before you.”
Swoją drogą obecna przemiana Hummingbird była dla mnie wyjątkowo niewiarygodna. Ot, taki królik wyciągnięty z kapelusza. Podobnie jak następujące na samym końcu książki wyniesienie nowego archanioła - to było zupełnie nieoczekiwane, nie było choćby wzmianki o znacznej mocy tej osoby, że miałam wrażenie, jakby ten wątek został dorzucony w ostatniej chwili, tak na siłę, aby zrównoważyć wynik.
Tak sobie myślę, że finał wątku Lijuan musiał być wybuchowy, z fajerwerkami. To musiało być coś widowiskowego i samo widowisko byłoby jeszcze jakoś do przełknięcia, gdyby "Archangel's War" kończył całą serię. To powinien być już koniec serii, gdyż po tym, jak w tym tomie niektóre sprawy zostały podkręcone, trudno mi sobie wyobrazić kontynuację. Albo inaczej - już nie bardzo czuję do tej serii przywiązanie. Podobne wrażenie miałam po lekturze "Heart of Obsidian" - iż to moment, w którym najlepiej się pożegnać i pozostawić w miarę dobre wspomnienia, a nie męczyć dalej historię, w której pojawiło się już wszystko i to w wydaniu ekstremalnym.
Ale - jak zaznaczyłam na początku - czytałam tą książkę z negatywnym nastawieniem, więc być może za bardzo się czepiam? Może nie była aż tak zła? Może była po prostu tak samo przerysowana jak inne książki Nalini Singh?
“I spot no signs of a chitinous shell,” Nisia said at one point. “It appears only your head is hard.”
Elena grinned. “Takes one to know one.”
Keir snorted a laugh—the first time Elena had ever heard him make such an inelegant sound.
***
Another thought blindsided her a second later.
“Hey, hold on! Did you go inside the house to get this?” Her heart was ice.
“Uh-huh,” Illium said from around a mouthful of tart.
Putting the crossbow aside with slow deliberation, she turned and grabbed the front of his sleeveless leather tunic. “Let me get this straight. You went back into a house that was about to blow up just to retrieve my crossbow?”
“I saved Aodhan’s painting, too,” said the bluewinged demon she was going to kill the instant she was strong enough. “Oh, and the jeweled blade the sire gave you.”
“He’s going to murder you, too.”
Illium shrugged muscled shoulders. “Worth it.”
***
“Next time, I’d appreciate you warning your mother that you’re about to take a nap.” A black scowl. “Lady Caliane’s last threat included having me drawn and quartered.”
“You survived.” That he had was a measure of his mettle; Raphael’s mother, after all, was an
Ancient.
Dmitri’s next question was quiet. “Elena?” A worry in his dark eyes that would astonish Raphael’s consort, the two were such determined adversaries.
“The Cascade has underestimated my hunter’s will.”
(...)
“Raphael.” Arms folded again and feet set apart, Dmitri got in his way. “Contact your mother before you go or I swear I’ll tie your wings together and drag you inside to make the call.”
***
“Space is taken,” she said with a scowl. “I booked it last night.”
“Came to see if you needed any help.” A smirk. “I’m feeling sorry for you since you’re so skinny
and pathetic right now.”
Elena gave him her most fake smile. “Want to act as my target? I’m sure it’ll improve my
accuracy one hundred percent.”
Dmitri raised both eyebrows, then smiled, slow and sensual. “Why not?”
And so began the craziest throwing session of Elena’s life. Dmitri was a deadly fast vampire and her muscles remained wobbly, but it turned out that her hand-eye coordination was just fine. So was her
ability to think on her feet. Ten minutes. Twenty. Thirty.
She threw a second blade on the heels of the first, after he’d already committed to his avoidance
strategy. It slammed home in Dmitri’s shoulder. The hilt quivered from the impact.
They both froze for a taut, silent second. Until the wet patch on his T-shirt began to spread. “Fuck! Get that out right now! Honor will goddamn murder me.”
***
Cassandra, whose eyes were a haunting seafoam green melded with indigo and blue when she wasn’t clawing them out, smiled sadly at him.
“The knot of chaos has untangled. I see clear paths again.” A tear rolled down her face. “I will be a
mad archangel should I stay.”
Moving forward, she touched her hands to Elena’s cheeks. “Such glory you are, prophecy of mine. I will wake again when you next change the world.”
A kiss pressed to Elena’s cheek before Cassandra came to Raphael. “Child of flames, how strong you have become. And yet . . .” She pressed a hand to his heart. “Your heart is a little mortal.” She smiled, as if that pleased her, but the smile held a terrible sadness.
Cześć. Często zaglądam na twojego bloga. Niestety dopiero czekam na możliwość przeczytania przepowiedni archanioła 😔 Chciałam się zapytać czy jak byś miała czas to zaktualizowałabyś post o bohaterach? A zwłaszcza o Alexandrze 😚❤️
OdpowiedzUsuńWitam :) Bardzo mi miło :)
UsuńPróbowałam juz wcześniej zaktualizować, ale z jakiegoś powodu blogger mie chce zapisać zmian :/ Może post jest za długi, może wystąpił błąd. Sprobuję jeszcze - najwyżej podzielę tamten post na mniejsze .. Tylko gdybym miała uzupelnić o Kadrze, byłoby naprawdę dużo spoilerów odnośnie tego ostatniego tomu..
W "A'War" był fragment z perspektywy Alexandra i spotkanie z jego.. dawną miłością;)
Jak będę miała chwilę czasu.
Ja właśnie skończyłam czytać ten tom i przyznaję, że też mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą odnośnie bitwy, który była za bardzo rozciągnięta w czasie. Także brakowało mi tego napięcia oraz przez cały czas trwania wojny zastanawiałam się, kiedy pojawią inni archaniołowie, I pojawili się dopiero pod sam koniec bitwy. I jak sama napisałaś, było to trochę naciągane.
Ponadto wydaje mi się, że jest kilka nieścisłości w tej książce, coś zostało niedopowiedziane albo niepasujące z wątkami z poprzednich tomów, np.
- W tomie z Nassirem w roli głównej była mowa o przepowiedni, że Alexander (srebrne skrzydła, włosy itd.) pomoże Rafaelowi pokonać Lijuan. Ale jakoś jego wkładu w wojnie w ogóle nie zauważyłam, tzn. tyle samo pomógł, co pozostali archaniołowie i nic ponadto. Spodziewałam się, że ta przewodnia o nim zostanie jakoś wyjaśniona w tym tomie, a tu totalnie nic. Cały czas mam uczucie, że autorka po prostu zmieniła ten wątek i specjalnie przeoczyła tę przepowiednię, bo nie miała na to pomysłu. Ale może się mylę i może niektóre niezakończone wątki/sprawy zostaną wyjaśnione
w następnym tomie.
- Przebudzenia archaniołów –na przykładzie Caliane czy Alexandra – po takim przebudzeniu archanioł był bardzo słaby i musiało minąć trochę czasu, aby odzyskać wszystkie siły. A w tym tomie przebudziło się kilku Starożytnych w pełni sił. Tłumaczę sobie to Kaskadą, ale nadal wydaje mi się to mebardzo naciągane.
- Sprawa z Aelceri – według mnie ten wątek nadal nie został do końca wyjaśniony i jest mało zrozumiały (lustro, kanały itp.), jakby autorce znowu zabrakło pomysłu, dlatego zostawiła takie niepowiedzenie w tym temacie.
- Znak na skroni u Rafaela – rozumiem, że był związany z Legionem, ale skąd znak u Titusa na klatce piersiowej? Z czym był on związany?
Ponadto, wątek z Hummingbird – z tych kilku stron o niej w tym tomie zrozumiałam, że taki stan szaleństwa / utracenia rozumu został spowodowany przez faceta (parz archanioł Aegaeon), który wyparł się jej dziecka i ją zostawił. W każdym poprzednim tomie przewijał się ten wątek o żalu Illiuma, o jej szaleństwie, życiu w swoim własnym świecie, więc myślałam, że ktoś jej wyrządził jakąś wielką krzywdę, zranił fizycznie, torturował, itp. A tu złamane serce. No proszę, to jest tak słabe i infantylne. Obym się myliła i oby, to było lepiej wyjaśnione i wytłumaczone, kiedy nadejdzie czas na tom o Illiumie.
Generalnie, tom i tak mi się podobał, ponieważ nadal odczuwam sentyment do pary „Elena i Rafael”, których po prostu uwielbiam. Jednakże, autorka mogła niektóre wątki lepiej wytłumaczyć albo tak ich nie naciągać. Czuję lekki niedosyt po tym tomie.
Hej. Ja niestety nie mogłam przeczytać jeszcze. I pewnie długo nie przeczytam 😔 Mogłabyś opisać mi książkę mogą być spoilery w wiadomości prywatnej ?
UsuńMiło wiedzieć, że to nie tylko kwestia mojego "czepialstwa", ale ta książka naprawdę może budzić mieszane uczucia. Nie jest zła, to w końcu Nalini Singh, ze swoją specyfiką, ale to coś jak zjedzenie zbyt słodkiego i może nie do końca dobrze skomponowanego deseru.
UsuńTa, Nowy Jork praktycznie bronił się sam, czyż nie? Reszta Kadry nie czyniła różnicy, dopóki Elena i Rafael nie odkryli, jak działa ich status "aecleri" (a że odkryli to tylko przypadkiem... - jak to było z tą archanielską inteligencją???).
- Jeśli chodzi o przepowiednię - pod koniec poprzedniego tomu Cassandra przyznała, że przyszłość uległa zmianie, więc tamta przepowiednia straciła moc. Choć w tej nowej wersji też było o srebrnych skrzydłach, o błękitnych skrzydłach. Ja najbardziej chciałabym wiedzieć, do kogo odnosiło się "broken dreams". Przebudzonych archaniołów? Favashi?
- Zgadzam się co do tych przebudzeń - wyglądały zupełnie inaczej. W którymś momencie było jeszcze wspomnianie (przez Dmitriego), że Azyl drży, że coś się pod nim porusza - ale ten temat nie był później już kontynuowany. Tak na marginesie, Caliane i Alexander sprawiali wrażenie bardziej statecznych, starożytnych i zdystansowanych do świata niż ci nowo przebudzeni.
- Znak u Titusa umknął mojej uwadze. A nie było to coś związanego z mocami, jakie uzyskał w czasie Kaskady? Musiałabym tego poszukać.
- Hummingbird - zgadzam się całkowicie. Znając zamiłowanie pani Singh do dramy i serwowania swoim bohaterom traumatycznych przeszłości niemalże parsknęłam śmiechem. Wydaje mi się, że gdyby Hummingbird przeżyła traumę fizyczną, zostałoby coś przynajmniej wspomniane.. Ok, być może kogoś porzucenie może złamać, ale Hummingbird z przeszłości - w tych kilku obrazach (opowiastki o dzieciństwie Illium i Aodhana, wspomnienia Caliane) jawi się jako pełna życia, silna, energiczna kobieta. Z kolei tatuś Illiuma nie słynął przecież z dobrego serca - raczej jako arogancki, bezduszny, utrzymujący harem kobiet, których nie traktował zbyt miło. Czy porzucenie przez kogoś takiego jest faktycznie zaskoczeniem? A nawet jeśli - to kontrast pomiędzy wcześniejszą "złamaną Hummmingbird" a tą nową jest zbyt duży i zupełnie niespodziewany. Ot jeszcze jeden królik z kapelusza.
- No właśnie - niby takie mądre te archanioły, a jednak...
Usuń- Jeśli chodzi o przepowiednię.....- rzeczywiście, masz rację. Jeżeli przyszłość się zmieniła, to uległy zmianie też przepowiednie. "Broken dreams" wg mnie oznacza właśnie przebudzenie archaniołów, którzy powinni dalej spać, a jednak ich sen został okrutnie przerwany przez Kaskadę.
-Zgadzam się co do tych przebudzeń..... - No właśnie, też to zauważyłam, że Ci nowi przebudzeni nie wydawali się tak poważni, zdystansowani. Coś mi w ich opisie brakowało.
Znak u Titusa umknął mojej uwadze.... - Ale z drugiej strony każdy z archaniołów otrzymał nowe moce, tj. panowanie nad jakimś żywiołem. A tylko Titus (oprócz Rafaela) otrzymał jakiś znak na swoim ciele. Dlatego zastanawiam się, co autorka miała na myśli:-)
Hummingbird - dokładnie, zgadzam się z każdym Twoim słowem. Zaserwowanie nam takiej zmiany po takiej "wielkiej" traumie jest totalnie niewiarygodne. Wydaje mi się, że autorka naprawdę nie ma pomysłu na tę postać i ten jej wielki dramat/ koszmar/ tragedia okaże się zwykłym złamanym sercem.
Pozdrawiam, (bo w pierwszej mojej wypowiedzi byłam anonimowa :-)).
Marlena
Nie przyszła mi do głowy taka interpretacja "broken dreams" - zawsze myślałam, że to odnosi się do jednej osoby, kogoś, komu np. zostały odebrane marzenia (nie wiem dlaczego, ale ciągle chodził mi po głowie Illium). Ale faktycznie, przebudzenia pasują.
UsuńBrakowało trochę wyjaśnień, pozamykania tych wątków. Szczególnie, kiedy końcówka (epilog) była taka przyspieszona - tylko Elena, Elena, Elena... Zastanawiam się, czy to nie dlatego, że objętość, rozmach tej książki trochę autorkę przerósł. W tym roku ukazało się ile, 4 jej nowe książki? To jest już trochę szczegółów do opracowania i przy takiej ilości stron/historii/bohaterów mogą pojawiać się błędy.
Lubię wracać do wcześniejszych tomów i ostatnio zauważyłam trochę nieścisłości - np. w początkowych tomach członkowie Siódemki mogli się ze sobą komunikować mentalnie, a w późniejszych już nie (i to było gdzieś wyraźnie zaznaczone).
Ech, zawsze mogę przestać czytać, jeżeli mi się nie podoba... Tylko kiedy się człowiek przywiązał do bohaterów, to taki spadek poziomu bardzo irytuje, ale trudno jest porzucić serię..
Pozdrawiam
Ania :)
Kamila,
OdpowiedzUsuńNie widzę na Twoim profilu opcji do wysłania prywatnej wiadomości, więc odpowiem tutaj.
Trudno mi streścić książkę - gdyż ze szczegółami byłoby to zbyt długie (brak czasu, brak czasu, brak czasu), a w uogólnieniu to mniej więcej tyle, co napisałam w poście - Elena się budzi, Elena odzyskuje siły, Nowy Jork serdecznie wita Elenę, Elena odkrywa, że jednak może latać, Kadra odkrywa, że w Chinach dzieje się coś złego, Kadra się zastanawia, budzi się kilku Starożytnych, Lijuan atakuje Nowy Jork i pomimo wcześniejszych ustaleń Kadra nie przybywa od razu (bo mają kłopoty na własnych terytoriach), Nowy Jork ledwo dyszy, ale daje radę, w końcu przybywa Kadra i po początkowych trudnościach (Lijuan "pożera" kilku arcaniołów) nasi aecleri odkrywają (tylko przypadkiem!), co należy zrobić. I buch. Lijuan przestaje istnieć, pojawia się nowy archanioł, Nowy Jork jest w ruinach, świat w chaosie, Kaskada się kończy, a Kadra musi sobie jakoś poradzić z faktem, że pozostało tylko ośmiu archaniołów, z czego trzech w śpiączce (ciężko rannych). Luzik :)
Postaram się znaleźć czas, żeby uzupełnić dane o bohaterach, to tam na pewno coś jeszcze dopiszę :)
Można na e-mail informacji mogą być ze spoilerami o Alexandrze ? ☺️ Bardzo proszę jest to moja ulubiona postać oprócz E i R ❤️ E-mail: cherry_18@onet.pl
UsuńWysłałam :)
UsuńBardzo dziękuje ❤️
UsuńDziękuje za odpowiedź 😀
OdpowiedzUsuńMam pytanie, kto został wyniesiony na archanioła?
OdpowiedzUsuńPrzyjmę wszystkie info ze spojlerami :) scarlet.fm@wp.pl
UsuńOdpowiedź jest w innym poście - https://nanikowy.blogspot.com/2019/10/wszystko-o-bohaterach-owcy-gildii-kadra.html
UsuńAle widzę, że już ją znalazłaś :)
Chętnie podzielę się dodatkowymi informacjami, ale proszę o konkretne pytania. Trudno przeanalizować, czego jeszcze nie napisałam ;)
NS dziś podała, że następny tom będzie nosił tytuł "Archangel's Sun" i pojawi się w sprzedaży w 11.2020.
OdpowiedzUsuńAutorka nie zdradziła, kto będzie bohaterem - nie Elena/Raphael ani nikt z Siódemki. Pozostaje czekać :/
Może historia Cassandry i Quina 🥰
UsuńJeszcze może być o Hannah i Eljaszu 😋 (nie wiem jak się jego imię pisze )
UsuńMam dziwne wrażenie, że to będzie jednak ktoś nowy. Gdybym miała obstawiać, o którego archanioła chodzi, to stawiałabym na Suyin - jest nowa i jeszcze mało archanielska, przeszła koszmar i pasuje jak ulał do bohaterek pani Singh. I w końcówce ostatniego tomu pokazano ją akurat tyle, żeby czytelnicy ją sobie zapamiętali. Bohaterem raczej nie będzie Aodhan...
OdpowiedzUsuńCaliane i Nahe nie byłyby wiarygodne, żeby znaleźć nowego partnera. Nie sądzę, aby Favashi lub Michaela tak szybko się przebudziły (nawet kilka lat - może tu być za szybko). O Aegonie to nawet nie chciałabym czytać. Chyba że Titus? Ale Suyin pasuje mi jakoś bardziej.
Ok, to mamy oficjalną zapowiedz. Jednak Titus i... nie uwierzycie. Ugh, sama nie wiem, co o tym myśleć...
OdpowiedzUsuńArchangel's Sun
OdpowiedzUsuńThe Archangel of Death and the Archangel of Disease may be gone but their legacy of evil lives on—especially in Africa, where the shambling, rotting creatures called the reborn have gained a glimmer of vicious intelligence.
It is up to Titus, archangel of this vast continent, to stop the reborn from spreading across the world. Titus can’t do it alone, but of the surviving powerful angels and archangels, large numbers are wounded, while the rest are fighting a surge of murderous vampires.
There is no one left…but the Hummingbird. Old, powerful, her mind long a broken kaleidoscope. Now, she must stand at Titus’s side against a tide of death upon a discovery more chilling than any other. For the Archangel of Disease has left them one last terrible gift…
O nie ! Titus nie pasuje do kolibra.... a pewnie Nalini zrobi ich razem xd
OdpowiedzUsuń