"Silver Silence" Nalini Singh to 16. tom w serii "Psy-Changelings" (więcej o tej serii - tutaj), a zarazem 1. tom, otwierający zmienioną serię "Psy-Changelings Trinity". Zaczynałam czytać z dość mieszanymi uczuciami, bo choć nadal zaliczam Nalini Singh do moich ulubionych autorów, to powoli czuję znużenie tym światem oraz specyficznym stylem autorki. Po lekturze... nadal mam mieszane uczucia: z jednej strony przekonałam się, iż wykreowany przez panią Singh świat nadal mnie intryguje, z drugiej jednak strony nudzi mnie opisywany przez nią romans, a to przecież najważniejszy element tej książki.
New York Times
bestselling author Nalini Singh introduces a bold new chapter in her
extraordinary paranormal romance saga with the Psy-Changeling Trinity
series. Wild passion will encounter the darkest of betrayal...
Control. Precision. Family. These are the principles that drive Silver Mercant. At a time when the fledgling Trinity Accord seeks to unite a divided world, with Silver playing a crucial role as director of a worldwide emergency response network, wildness and chaos are the last things she needs in her life. But that’s exactly what Valentin Nikolaev, alpha of the StoneWater Bears, brings with him.
Valentin has never met a more fascinating woman. Though Silver is ruled by Silence—her mind clear of all emotion—Valentin senses a whisper of fire around her. That’s what keeps him climbing apartment buildings to be near her. But when a shadow assassin almost succeeds in poisoning Silver, the stakes become deadly serious…and Silver finds herself in the heart of a powerful bear clan.
Her would-be assassin has no idea what their poison has unleashed...
Control. Precision. Family. These are the principles that drive Silver Mercant. At a time when the fledgling Trinity Accord seeks to unite a divided world, with Silver playing a crucial role as director of a worldwide emergency response network, wildness and chaos are the last things she needs in her life. But that’s exactly what Valentin Nikolaev, alpha of the StoneWater Bears, brings with him.
Valentin has never met a more fascinating woman. Though Silver is ruled by Silence—her mind clear of all emotion—Valentin senses a whisper of fire around her. That’s what keeps him climbing apartment buildings to be near her. But when a shadow assassin almost succeeds in poisoning Silver, the stakes become deadly serious…and Silver finds herself in the heart of a powerful bear clan.
Her would-be assassin has no idea what their poison has unleashed...
Tym razem autorka przeniosła akcję do Rosji, by przybliżyć czytelnikom postacie Silver Mercant, lodowato inteligentnej asystentki Kaleba Krycheka i Valentina Nikolaeva, alfy klanu niedźwiedzi StoneWater. Książka zaczyna się mocnym akcentem - Silver zostaje otruta i osuwa się bez życia prosto w ramiona Valentina. Tylko dzięki jego błyskawicznej interwencji udaje się uratować Silver. Jej babka, Ena Mercant, głowa potężnego rodu Psi, przekonuje ją, aby do czasu znalezienia niedoszłego zabójcy, Silver schroniła się na terytorium klanu StoneWater.
Po raz pierwszy zdarzyło mi się, bym nie przeczytała książki Nalini Singh za jednym zamachem - w przypadku "Silver Silence" nie miałam trudności z tym, by ją raz po raz odkładać, nie spieszyło mi się z dalszą lekturą. Akcja nie była na tyle utrzymująca w napięciu, przynajmniej... do pewnego momentu pod koniec książki. Powinno być wciągająco: bo poszukiwania zabójcy, bo nowy, zupełnie inny klan zmiennokształtnych, ale ja miałam wrażenie, że wszystko się raczej ślimaczyło.
Valentin could be obstinate himself. He needed a mate who’d refuse to take any of his shit. She’d also drive him insane, of that he was certain, but bears were lunatics anyway. It’d be fun.
All he had to do was convince Silver of that. His bear grunted inside him, confident of its charm and ability to court the woman who spoke to both parts of his soul. Valentin decided his animal had the right idea: go in guns blazing and charm at full blast. And he had to be sneaky so she didn’t think to put up her defenses until it was too late. Not bear sneaky. Cat sneaky.
Jeśli chodzi o wątek romantyczny, przez początkowe rozdziały cieszyło mnie to, jak reagowali bohaterowie - Silver utrzymywała zdecydowany dystans, nie pozwalała przekraczać wyznaczonych granic, Valentin natomiast, choć rozbrajająco czarujący, tak naprawdę nie narzucał się, lecz szanował wolę swojego gościa. Rozczarował mnie natomiast nagły przeskok - to, iż wystarczyło, by Silver pozwoliła sobie na intymny dotyk, a w jednej chwili zakochała się w swoim miśku. Owszem, pojawiło się wyjaśnienie, że jej Cisza oraz opanowanie topniały już od dawna, i uczucie między dwojgiem narastało, lecz w mojej ocenie nie wyszło to zgrabnie. Wiem, że Nalini Singh potrafi pisać bardziej przekonująco (np. moja ulubiona część - Kaleb i Sahara, czy chociażby Judd i Brenna). Tutaj przejście było zbyt nagłe, i za pierwszym i za drugim razem (za drugim, gdyż na koniec książki jest ogromna emocjonalna volta).
Valentin tried to think like a cat again. Sneaky. After all, Lucas Hunter had a Psy mate. If a leopard could do it, a bear could do it better. “I’ll shift and let you pet my fur in return.”
Silver froze in place, unblinking.
Bear and man both held their breath . . . and then she shook her head. “No. I have no rational reason to need to touch a bear changeling in his bear form.”
Valentin wasn’t the most subtle of creatures, but neither was he stupid. He’d caught the hesitation, filed it away. One of these days, he’d talk his Starlight into believing she really did need to touch a bear’s pelt. And then he’d pet her skin. An even trade . . . even if he was getting pleasure from both. He smiled inside, smug.
See, he could do sneaky as well as any cat.
Valentin could be obstinate himself. He needed a mate who’d refuse to take any of his shit. She’d also drive him insane, of that he was certain, but bears were lunatics anyway. It’d be fun.
All he had to do was convince Silver of that. His bear grunted inside him, confident of its charm and ability to court the woman who spoke to both parts of his soul. Valentin decided his animal had the right idea: go in guns blazing and charm at full blast. And he had to be sneaky so she didn’t think to put up her defenses until it was too late. Not bear sneaky. Cat sneaky.
Jeśli chodzi o wątek romantyczny, przez początkowe rozdziały cieszyło mnie to, jak reagowali bohaterowie - Silver utrzymywała zdecydowany dystans, nie pozwalała przekraczać wyznaczonych granic, Valentin natomiast, choć rozbrajająco czarujący, tak naprawdę nie narzucał się, lecz szanował wolę swojego gościa. Rozczarował mnie natomiast nagły przeskok - to, iż wystarczyło, by Silver pozwoliła sobie na intymny dotyk, a w jednej chwili zakochała się w swoim miśku. Owszem, pojawiło się wyjaśnienie, że jej Cisza oraz opanowanie topniały już od dawna, i uczucie między dwojgiem narastało, lecz w mojej ocenie nie wyszło to zgrabnie. Wiem, że Nalini Singh potrafi pisać bardziej przekonująco (np. moja ulubiona część - Kaleb i Sahara, czy chociażby Judd i Brenna). Tutaj przejście było zbyt nagłe, i za pierwszym i za drugim razem (za drugim, gdyż na koniec książki jest ogromna emocjonalna volta).
Valentin tried to think like a cat again. Sneaky. After all, Lucas Hunter had a Psy mate. If a leopard could do it, a bear could do it better. “I’ll shift and let you pet my fur in return.”
Silver froze in place, unblinking.
Bear and man both held their breath . . . and then she shook her head. “No. I have no rational reason to need to touch a bear changeling in his bear form.”
Valentin wasn’t the most subtle of creatures, but neither was he stupid. He’d caught the hesitation, filed it away. One of these days, he’d talk his Starlight into believing she really did need to touch a bear’s pelt. And then he’d pet her skin. An even trade . . . even if he was getting pleasure from both. He smiled inside, smug.
See, he could do sneaky as well as any cat.
Silver była interesującą postacią, ze swoją pewnością siebie i chłodnym opanowaniem, ciekawie było też poznać bliżej rodzinę Psi funkcjonującą bardziej jak zmiennokształtni niż Psi tacy, jak dotychczas przedstawiani. Niedźwiedzie natomiast... Podobało mi się to, że klan StoneWater prezentował się inaczej niż dotychczas poznani zmiennokształtni. Dzięki nim nie zabrakło też humoru: jak chociażby sceny, gdy Valentin komenderował "small bears". Nie podobało mi się natomiast tendencyjne przedstawienie StoneWater: Rosjanie, uwielbiający zabawę i alkohol, rozbijający się po barach w mieście, zuchwali, bezpośredni, często rubaszni.
The bears weren’t actually politically aggressive, except in protecting their territory, but neither were they open to sensible negotiations. No, they’d refused to take Kaleb seriously until he’d “have a beer” with them.
Kaleb had instead teleported in with a ten-foot-tall cask of beer and told them he’d be teleporting it into the nearest volcano unless someone sat down and discussed the territorial situation with him. According to her boss, it was only the threat of so much beer going to waste that had caused Zoya Vashchenko, the former alpha of StoneWater, to agree to a meeting.
The bears weren’t actually politically aggressive, except in protecting their territory, but neither were they open to sensible negotiations. No, they’d refused to take Kaleb seriously until he’d “have a beer” with them.
Kaleb had instead teleported in with a ten-foot-tall cask of beer and told them he’d be teleporting it into the nearest volcano unless someone sat down and discussed the territorial situation with him. According to her boss, it was only the threat of so much beer going to waste that had caused Zoya Vashchenko, the former alpha of StoneWater, to agree to a meeting.
Dodatkowo, przeszkadzały mi częste odwołania do bohaterów znanych z wcześniejszych tomów. Owszem, uwielbiam Lucasa i Saschę, Hawke'a, Judda i innych, ale czy naprawdę są oni jedynymi zmiennokształtnymi spoza StoneWater, o których żyjące na drugim końcu świata niedźwiedzie mogą wspominać?
It’s all done by a computer program. Got Brenna from SnowDancer to help me with the code. Man, that woman’s brain.” He sighed. “If only she didn’t have the bad taste to be a wolf, and wasn’t madly in love with her psycho assassin mate, I’d seriously consider switching teams.”
Kiedy kartkowałam raz jeszcze książkę, by zebrać myśli przed napisaniem tej opinii, nie czułam zapału, by raz jeszcze zagłębić się w lekturę. Zbudowany przez Nalini Singh świat nadal mnie interesuje, chciałabym poznać odpowiedzi na przygotowane przez nią zagadki (kto jest Architektem Konsorcjum? Pax Marshal czy Shohanna Scott? obstawiałabym tą ostatnią, choć Pax Marshal wydaje się intrygującą postacią; w jaki sposób uda się rozwiązać problem z brakiem ludzi w Sieci? kiedy wreszcie Hawke urwie głowę Minga? czy Bo przeżyje?). Podoba mi się to, że na drodze do sukcesu Trinity stawiane są dość realne trudności - konflikty interesów, nieufność zbudowana przez wieki nadużyć. Czarny charakter w "Silver Silence" nie był tak do końca czarny (i chwała autorce za to), jego motywacja być może nie zasługiwała na aprobatę, ale też w pewnym stopniu była zrozumiała. Podobało mi się to, że autorka tak radykalnie zmieniła ośrodek zainteresowania - przy całej sympatii do DarkRiver, SnowDancer i Szwadronu Strzał - ile można o nich czytać?? Zarazem jednak nie potrafiłam się wciągnąć w romans pomiędzy głównymi bohaterami - nie był to pierwszy tom w całym cyklu "Psi i zmiennokształtni", przez który przeskakiwałam bez zainteresowania. Brakowało mi chemii, stopniowo i realistycznie rozwijających się uczuć.
Rozczarowanie tym tomem nie jest na tyle znaczne, bym pożegnała się z serią jako taką :) Pozostaje mi mieć nadzieję, że w kolejnych tomach znów znajdę to, co mnie tak zafascynowało i co od dawna już każe mi wypatrywać każdego nowego tytułu.
“Don’t even try to stop me from seeing her, Krychek,” he said to the cardinal, who still hadn’t spilled Silver ’s location. “I’m bigger and meaner than you.”
Krychek raised an eyebrow. “Bigger, yes. Meaner? Let’s leave that an open question.”
It’s all done by a computer program. Got Brenna from SnowDancer to help me with the code. Man, that woman’s brain.” He sighed. “If only she didn’t have the bad taste to be a wolf, and wasn’t madly in love with her psycho assassin mate, I’d seriously consider switching teams.”
Kiedy kartkowałam raz jeszcze książkę, by zebrać myśli przed napisaniem tej opinii, nie czułam zapału, by raz jeszcze zagłębić się w lekturę. Zbudowany przez Nalini Singh świat nadal mnie interesuje, chciałabym poznać odpowiedzi na przygotowane przez nią zagadki (kto jest Architektem Konsorcjum? Pax Marshal czy Shohanna Scott? obstawiałabym tą ostatnią, choć Pax Marshal wydaje się intrygującą postacią; w jaki sposób uda się rozwiązać problem z brakiem ludzi w Sieci? kiedy wreszcie Hawke urwie głowę Minga? czy Bo przeżyje?). Podoba mi się to, że na drodze do sukcesu Trinity stawiane są dość realne trudności - konflikty interesów, nieufność zbudowana przez wieki nadużyć. Czarny charakter w "Silver Silence" nie był tak do końca czarny (i chwała autorce za to), jego motywacja być może nie zasługiwała na aprobatę, ale też w pewnym stopniu była zrozumiała. Podobało mi się to, że autorka tak radykalnie zmieniła ośrodek zainteresowania - przy całej sympatii do DarkRiver, SnowDancer i Szwadronu Strzał - ile można o nich czytać?? Zarazem jednak nie potrafiłam się wciągnąć w romans pomiędzy głównymi bohaterami - nie był to pierwszy tom w całym cyklu "Psi i zmiennokształtni", przez który przeskakiwałam bez zainteresowania. Brakowało mi chemii, stopniowo i realistycznie rozwijających się uczuć.
Rozczarowanie tym tomem nie jest na tyle znaczne, bym pożegnała się z serią jako taką :) Pozostaje mi mieć nadzieję, że w kolejnych tomach znów znajdę to, co mnie tak zafascynowało i co od dawna już każe mi wypatrywać każdego nowego tytułu.
“Don’t even try to stop me from seeing her, Krychek,” he said to the cardinal, who still hadn’t spilled Silver ’s location. “I’m bigger and meaner than you.”
Krychek raised an eyebrow. “Bigger, yes. Meaner? Let’s leave that an open question.”
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz