piątek, 4 listopada 2016

"Eidolon" Grace Draven


Zachęcona pozytywnymi wrażeniami po lekturze pierwszej części serii "Wraiths Kings", tj. "Radiance" (opinia tutaj), z niecierpliwością czekałam na następny tom. Być może zbyt wiele się spodziewałam, gdyż trochę mnie rozczarował. Owszem, wspaniale było przenieść się do wykreowanego przez Grace Draven świata, fajnie było odwiedzić raz jeszcze ulubionych bohaterów, zabrakło mi jednak tej niezwykłej atmosfery, która tak oczarowała mnie w przypadku "Radiance".

In a bid for more power, the Shadow Queen of Haradis has unleashed a malignant force into the world. Her son Brishen, younger prince of the Kai royal house, suddenly finds himself ruler of a kingdom blighted by a diseased darkness and on the brink of war. His human wife Ildiko must decide if she will give up the man she loves in order to secure his throne.

Three enemy kingdoms must unite to save each other, and a one-eyed, reluctant king must raise an army of the dead to defeat an army of the damned.

A tale of alliance and sacrifice.








Już ostatnie strony "Radiance" zapowiadały mające się wydarzyć nieszczęście. Głodna mocy królowa rozdarła zasłonę pomiędzy światami i uwolniła demony. Nieświadomi zagrożenia Ildiko i Brishen cieszą się sielanką w swoim przygranicznym gniazdku, Sagarze. Ich związek od samego początku układał się dobrze, więc teraz jedynie natłok obowiązków utrudnia im cieszenie się sobą. Do czasu aż docierają do nich wieści o zniszczeniu Bast-Haradis i zabójczych hordach demonów. Nagle Ildiko i Brishen muszą znaleźć miejsce oraz żywność dla uchodźców, zabezpieczyć ziemie i wymyślić, jako pokonać niemożliwe do powstrzymania potwory. Kiedy poznają jedyną drogę ratunku, okazuje się, że Brishen musi umrzeć, by móc poprowadzić do walki armię umarłych. Dodatkowo, na wieść o śmierci całej rodziny królewskiej, Brishen zostaje obwołany królem, a Ildiko zaczyna się martwić o przyszłość królestwa (gdyż z ich małżeństwa nie będzie następcy tronu).

“Privilege,” she said gently, “gives the crown its shine.  Duty gives it its weight.”

"Eidolon" ma zupełnie inną atmosferę niż pierwszy tom. Tam, gdzie "Radiance" wypełniały pozytywne emocje (pomimo wrogości królowej i dramatycznych wydarzeń w końcówce), a ciężar książki skupiał się na budowaniu relacji między parą głównych bohaterów, tak tutaj dominują mroczne odcienie, strach, desperacja oraz rezygnacja, natomiast problemy pojawiające się w związku Ildiko i Brishena są wciśnięte gdzieś pomiędzy inne wydarzenia. Ponury nastrój nie musiał automatycznie oznaczać nieudanej książki, lecz dla mnie po prostu zabrakło tu powodów, dla których mogłabym polubić "Eidolon".

W "Radiance" podobało mi się to, jak nasza para pochodząca z praktycznie dwóch różnych światów, wykazywała się wyrozumiałością, taktem, dystansem do samych siebie oraz poczuciem humoru, dzięki czemu powstał bardzo udany związek. Być może było to trochę zbyt bajkowe, zbyt przerysowane, lecz to właśnie ten element - zręcznie opisana droga od przyjaźni do miłości - najbardziej mnie zauroczyła. W drugim tomie... Ildiko jakby straciła to swoje wyczucie. Co prawda podnoszone przez nią kwestie (m.in. następstwo tronu) były istotne, lecz poruszanie ich w momencie, gdy Brishen stanął w obliczu bardzo stresującej, żeby nie powiedzieć beznadziejnej sytuacji, sprawiło, iż miałam wrażenie, jakby w tym tomie występowała zupełnie inna bohaterka. Takie wciskanie konfliktu między bohaterami na siłę - byle zwiększyć napięcie - jest dla mnie zawsze rozczarowujące.

Z kolei wątek walki z hordą Galla (czy to wyprawa ochotników z Brishenem na czele, czy trudy wędrówki małej, ale b. ważnej grupy uchodźców) nie został przedstawiony na tyle interesująco, by odwrócić uwagę od wspomnianych przeze mnie minusów.

Podsumowując, drugi tom w mojej ocenie okazał się słabszy od pierwszego: myśląc o tej książce dostrzegam przede wszystkim elementy, które mnie rozczarowały, a nie potrafię za bardzo wymienić powodów, dla których chciałabym do niej wrócić. Szkoda.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...