Krótka, pełna ciepła i humoru historia w świątecznym klimacie (tylko że te święta to amerykańskie Święto Dziękczynienia). I choć od samego początku wiadomo, jak potoczy się akcja, choć zarówno bohaterowie, jak i scenografia wydaje się odrobinę przerysowana - to i tak czyta się to z szerokim uśmiechem na ustach. I łatwo można przeoczyć, iż bohaterowie mają... po sześćdziesiąt lat.
Recipe for Thanksgiving Dinner:
Start with sixty-two year old politically incorrect, chain-smoking, hard-cussing curmudgeon.
Add fifty-nine year old sexually-repressed know-it-all in pearls.
Throw in a beer can-turkey, a battle for horticultural supremacy, and nudist next-door neighbor.
Serve on paper plates, garnished with garden gnome.
Tastes like happily ever after.
Penny Watson presents an over-fifty romantic comedy novella. 21,000 words. Story includes copious profanity and botanical references.
Start with sixty-two year old politically incorrect, chain-smoking, hard-cussing curmudgeon.
Add fifty-nine year old sexually-repressed know-it-all in pearls.
Throw in a beer can-turkey, a battle for horticultural supremacy, and nudist next-door neighbor.
Serve on paper plates, garnished with garden gnome.
Tastes like happily ever after.
Penny Watson presents an over-fifty romantic comedy novella. 21,000 words. Story includes copious profanity and botanical references.
Karen i John, młode małżeństwo, postanowiło zaprosić na Święto Dziękczynienia swoich owdowiałych rodziców. Zbieg niesprzyjających okoliczności sprawił, iż na miejsce świętowania wyznaczono dom ojca Johna - Toma. Co gorsza, młodzi mogli dołączyć dopiero w ostatniej chwili, co pozostawiało Toma i Beverly sam na sam przez trzy dni. Biorąc pod uwagę, iż Beverly jest Perfekcyjną Panią Domu, doskonale ubraną, idealnie zorganizowaną i zawsze grzeczną, natomiast Tom jest niegrzeczny, niechlujny i nieuporządkowany, święta zapowiadały się ponuro.
“Your dad is a son-of-a-bitch. He has no social skills, hates visitors, and is down-right combative when anyone tries to tell him what to do.”
(...)
“My mom is polite to a fault, wants to please everyone, and gives advice like Dear Freakin’ Abby. Those two are going to kill each other after spending three days together."
“My mom is polite to a fault, wants to please everyone, and gives advice like Dear Freakin’ Abby. Those two are going to kill each other after spending three days together."
Jak się można spodziewać, Tom i Bev jednak się nie pozabijają. Właściwie od samego początku bez wysiłku można przewidzieć wszystko, co się wydarzy, łącznie z sytuacją, jaka będzie miała miejsce, kiedy przyjadą ich dzieci. Ale przecież takich opowiadań nie czyta się ze względu na tajemnicę i niespodziewane zwroty akcji :)
Ze względu na długość książki (86 stron) trudno oczekiwać skomplikowanych postaci czy stopniowej przemiany charakterów. Prawdziwe życie nie jest aż tak proste, a zdjęcie pereł czy skoszenie trawnika nie rozwiązuje wielu problemów. Inne są też amerykańskie realia ekonomiczne. Autorka posługiwała się schematami, tu trochę przerysowała, tam uprościła, mimo to (a może właśnie dlatego) udało się jej stworzyć wyjątkowo wyraziste postaci. Tom z początku wydaje się okropnym gburem (właściwie to później również nim jest), kiedy jednak obserwujemy scenę z jego perspektywy, jego zachowanie wydaje się całkiem uzasadnione. I podobnie rzecz ma się z Bev. Zderzenie tych dwóch, tak odmiennych, osobowości, zostało przedstawione dość realistycznie, a jednocześnie z humorem.
Beverly Anderson had commandeered his kitchen. She had bottles of wine lined up next to his toaster. Crates of vegetables stacked on the table. Bunches of herbs already cut and placed in glasses of water, sucking up the fluoride from his tap. Her lips were pursed. She had some god-awful flesh-colored lip gloss on. It reminded him of a slimy piece of smoked salmon. Jesus. Those shiny lips were pursed and judgmental and clearly finding fault with his perfectly reasonable kitchen.
What a bitch.
“Bev, you whipping up something for lunch?”
She didn’t even glance his way. “No. I need to reorganize. To prepare for Thanksgiving dinner.”
“Thanksgiving is three days from now. Are you going to eat anything between now and then?”
“Of course. But first things first.”
“How about first things second and lunch first?”
What a bitch.
“Bev, you whipping up something for lunch?”
She didn’t even glance his way. “No. I need to reorganize. To prepare for Thanksgiving dinner.”
“Thanksgiving is three days from now. Are you going to eat anything between now and then?”
“Of course. But first things first.”
“How about first things second and lunch first?”
She reached overhead to grab something from a cabinet, and Tom watched her silky little cardigan ride up. Her ass still looked pretty good for her age. He wondered what she would do if he gave her a good hard slap.
She turned to him and narrowed her eyes. “Why are you smiling at me?”
He grunted. “No reason. So what’s for lunch?”
She turned to him and narrowed her eyes. “Why are you smiling at me?”
He grunted. “No reason. So what’s for lunch?”
O ile nie nastawiamy się na "historię z życia wziętą", lecz bajkę dla dorosłych (a przecież każdy romans jest w mniejszym lub większym stopniu bajką) - otrzymujemy naprawdę sympatyczną, ciepłą historię. W dłuższej, pełnowymiarowej wersji oczekiwałabym mniej schematycznych postaci i... pewnie i tak bym po nią nie sięgnęła (żadnej magii? żadnych paranormalnych mocy?). Ale jak na dwugodzinną lekturę doskonale się bawiłam i pod koniec nawet łezka wzruszenia zakręciła mi się w oku :)
Golden apples were a complete waste of time. Not sweet enough for pies or cakes. Not crisp enough for a snack. Not red enough.
Apples should be red.
Apples should be red.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz